U mnie tez wczoraj była burza z piorunami - pierwsza wiosenna, potem powietrze pięknie pachniało - zupełnie inaczej niż 2 tyg. temu !.
Gosiu - Rosiowa! Współczuję zabetonowanego ogrodu! Z niektórymi fachowcami już tak jest najpierw zrobią - potem myślą . Jak zepsuli - niech teraz to sprzątają, albo potrącić im z wynagrodzenia.
Pozdrawiam już świątecznie i życzę mimo wszystko postępów w pracach agrarnych. ;:53
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
witam Koleżanki
U mnie od rana padało ale właśnie się wypogodziło, nie tak jak było wczoraj ale nie jest źle
Burzy nie było, mimo że to mnie nie przeraża ja wręcz uwielbiam burze takie poważne
Owoce dojrzewają w słońcu, Ludzie w świetle miłości!!
Po zabetonowaniu podwórka odpuściłam sobie kopanie. Wezmę kogoś z traktorem i niech to przeorze. Ja wybiorę później korzenie i najwyżej przekopię tylko do sadzenia.
Zdrowych, pogodnych Świąt Wielkiej Nocy
Pełnych wiary, nadziei i miłości.
Relaksującego, wiosennego nastroju
Serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół
pozdrawiam
"Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie."
Świętować już nie świętuję, ale w ogrodzie też za bardzo nie robię. Wieczorem pojadę zobaczyć ziemię. Muszę chociaż trochę kupić niestety. I muszę skontaktować się z panem od glebogryzarki, co by mi to przekopał. A później, mam nadzieję, że najpóźniej w przyszłym tygodniu, zacznę przewozić rośliny z przechowalni. Już trzepotałam dziś rzęsami przed Głównym Budowlańcem, ponieważ mam zamiar użyć ich siły i samochodu do tego. Zobaczymy co z tego wyjdzie
Gosiu, to powodzenia życzę i uprzedzam to jest praca bez końca
każdy musi ja wykonać, każdy chce, ja już nie daje rady , ale to z czasem dopiero przychodzi
Dziękuję Grażynko. Mi też czasami już sił brakuje, ale ja jestem twarda sztuka i zazwyczaj dopinam swego. Planowałam wszystko zrobić sama, jednak zdecydowałam się na niewielką pomoc specjalistów. Wczoraj byłam po ziemię, może będzie u mnie jeszcze w tym tygodniu .
Odkryłam dziś niedaleko mnie świetną szkółkę roślin. Ceny super, asortyment rewelacja. Dogadałam się z Panią wstępnie na to co potrzebuję. Ale dziś nie mogłam tak po prostu wyjść stamtąd z pustymi rękoma. Kupiłam dwie kosodrzewiny, świerczek miniaturowy i trzmielinę oskrzydloną (cytat z mojego M: a co ty za oset kupiłaś? ) Zdjęcia zrobię jutro, bo dziś nie miałam do tego głowy.
Przybłąkał się dziś do nas owczarek niemiecki długowłosy. Wcześniej widzieliśmy ogłoszenia, że komuś taki zginął. Zadzwoniliśmy pod ten numer, pani przyjechała, ale okazało się, że to nie jej. No to ustaliliśmy, że jeżeli się nikt nie znajdzie, to sunia zostanie u nas. W tym czasie była przypięta na smyczy naszej wodołazki. Idę nalać wody, a smycz nadgryziona w czterech miejscach. Mówię - trudno. Ale mój mąż wymyślił, że pojedzie do pobliskiego sklepu i się zapyta, czy ktoś psa nie szuka. Przyjechał z panem, który trzymał w ręce obrożę z przegryzioną smyczą, no to już wiedziałam, że jednak pozostanę przy jednym psie. Na razie. Bo od grudnia to już drugi pies, który był u nas, bo komuś uciekł. Ciekawe jaki będzie następny. I czy ja mam na czole (bramie) napisane, że przygarnę, napoję, nakarmię....
No tak, przygarnę, napoję, nakarmię. Już tak mam....
A i przyjechał dziś do nas pan z ziemią, ale tak sobie wyliczyliśmy bramę, że nie dał rady wjechać. Jutro trzeba przerobić bramę, to pan znów przyjedzie....