
Przy moim domu rośnie stara (jak sądzę) wiśnia. Gdy w zeszłym roku kupiliśmy dom już rosła, ale jej wygląd był bardzo żałosny. W zasadzie składała się z samych wilków i tylko na ich końcach były jakieś rachityczne owoce. Przeczytałam w fachowej literaturze, że wiśnię można solidnie przyciąć, co ją odmłodzi i w konsekwencji wypuści nowe, owocujące gałęzie. Latem zeszłego roku, po "owocowaniu" (:mrgreen:), przycięłam ją zatem dość mocno - powycinałam wilki i skróciłam konary, które niebezpiecznie zbliżały się do linii wysokiego napięcia.
Niestety w tym roku drzewo nie ma ani jednej nowej gałazki, ani jednego listka, ani pąka! Jest zupełnie łyse.

Co zrobiłam źle ?
Czy dać wiśni jeszcze szansę i zobaczyć co stanie się za rok, czy raczej nie ma sensu jej trzymać i najlepiej wykarczować?
Za Wasze cenne rady będę bardzo wdzięczna.