Czy ja wiem? mój ma prawie 4 lata, jest kastratem od 3-ch, i mizia się wtedy, kiedy sam ma ochotę - czyli najlepiej o 5 rano, wskakując na śpiącego człowieka i mrucząc jak traktor, co w idealnie cichym domu naprawdę jest głośne. Nie muszę mówić, że takie mizianie jest mega wkurzające, i za budzenie mam ochotę go zabić :xagrazka pisze:mogę się pod tym podpisaćmizianie znosi z godnością i po prostu z lekką irytacją na pyszczku czeka, aż skończę. Ale cierpliwości wystarcza mu tylko na 3 minuty, potem próbuje wyśliznąć się z rąk i zwiać![]()
dodam tylko, że jak 4 min to gryzie diable i w nogi .
To pewnie kocury są takie, mój wykastrowany od miesiąca, może się zmieni na lepsze

Natomiast wtedy, kiedy ja bym sobie chciała sobie pomiziać, w ciągu dnia, on nie ma ochoty.
Jesteśmy prawie jak żuraw i czapla
