Liczi ma 2 lata i w zasadzie nie mieliśmy pojęcia, jak zareaguje, gdy pójdziemy do pracy... Mój W. wychodzi z domu o 6:30, ja ok. 8, pies zostaje sam do ok. 16-16.30. Przez pierwsze dni strasznie piszczał... W zasadzie to... śpiewał sopranem. Zostawiliśmy parę razy włączony dyktafon. Okropność! Bałam się, że sąsiedzi nas wyrzucą z klatki

Ale powiesiliśmy na tablicy informacyjnej list od Licziego do sąsiadów, w którym przeprasza za ewentualny dyskomfort przez pierwsze dni ;) Chyba podziałało, bo nikt nas nie znienawidził ;) Liczi po ok. 2-3 tyg. się przyzwyczaił i w tej chwili nie śpiewa już w ogóle (tak twierdzą sąsiedzi - nie sądzę, by kłamali :P ). Śpi sobie w sypialni i chyba bardzo nie cierpi z tego powodu

Radość, jaką okazuje po powrocie, jest nie do opisania...
Z psich tematów jestem chyba bardziej "wykształcona", niż z roślinnych, radzę Anoli, byś przyzwyczajała psiaki do tego, że niebawem mogą zostać same w domu na dłużej. Zostawiaj je powoli same - raz na krócej, raz na dłużej, tak, by się przyzwyczaiły, że nie zawsze wychodzisz na 8 godzin. Przed wyjściem na dłużej staraj się zawsze je dobrze "wymęczyć" (dość długi spacer, zabawa w domu - mój np. uwielbia gonić po mieszkaniu za piłką od tenisa), zostaw im smakołyki - mogą być pochowane w zabawce typu "Kong", wtedy wyjęcie smakołyków trochę czasu im zajmie

Chociaż metoda na jedzenie nie działa na Licziego, bo jak nas nie ma - nie ruszy ani wody ani jedzenia. Oki chyba za bardzo się rozpisałam, przecież to forum kwiatowe, a nie psie ;) Przepraszam :P
Żeby choć trochę poudawać, że piszę na temat, chciałam Wam pokazać fotkę kwitnącej muchołówki, ale jak na złość nie mogę jej znaleźć na dysku
