a ja myślałam, że to taka uroda tych pustynników - żółte mniejsze a pomarańczowe większe. 
Ja miałam jeden biały, olbrzymi. Podzieliłam go chyba na 3 części. Zobaczę co z niego wyrośnie. Mam nadzieję, że nie zmarnowałam.Grażynko przez dwa lata siałam bezpośrednio do gruntu i nic nie miałam. Raz coś tam wyszło, może 2 szt. ale zginęły.Te ostatnie wysiałam w domu w pojemniku. W tym roku też będę siać w domu.
Haniu, oby się mi te goloneczki przyśniły. Krew moja w cholesterol bogata i tylko we śnie mogę takie rzeczy jeść.
Jadziu nic się nie stało. A że jesteś roztrzepana to się nie dziwię bo tyle na raz rzeczy robisz. A to bałwanki lepisz, chruściki smażysz i przewalanki na śniegu z Guciem wyczyniasz. Aż zazdrość mnie bierze
, że masz tyle werwy w sobie.
Miłego dnia życzę 
