Słoneczka - walka dopiero się zaczęła (w ubiegłym roku) , Początkowo nawet nie wiedziałam z czym mam do czynienia, bo za dnia te cholery się nie pokazywały, a przybywało tylko wżerów na liściach, coraz więcej i więcej... Postanowiłam obejrzeć roslinki późnym wiezorem, ale jakos mi zeszło i wyszłam do ogrodu dopiero w nocy - przygotowana w porzadną latarę, folię, słoik z zakrętką i... Połówka. Juz na pierwszym Rh zabaczyłam to badziewie w formie chrząszcza. I to niejedno

Podłożyłam pod krzaczek folię - delikatnie, bo opuchlaki to cwaniaki, jak się ruszy mocniej krzaczkiem to spadają na ziemię, a tam je strasznie ciężko zobaczyć i wyłapać - i potrząsnęłam. Spadały jak ulegałki, a z foli zbierałam je bez problemu. I tak sie cenariusz powtarzał przez kilka nocy i za kazdym razem jak przyjeżdżałam na działkę. Raz ich było mniej , raz więcej, ale wiedziałam, że samo mechaniczne zbieranie ich nie załatwi. Więc późnym wieczorem (bo zaraza żre nam roślinki nocą) wsparłam się też chemią - Decis 2,5 EC (i powtórka po 7 dniach). Trochę pomogło, ale ja zdecydowałam się kupić ten preparat nicieniowy, bo przy okazji wykopywałam też sporo pędraków chrabąszcza majowego pod trawnikiem. Kupiłam najmniejszą dawkę, bo najbardziej zależało mi na ochronie Rh i pasa roslin przy tujach. Zalecają, zeby dawke powtórzyć, ale ja tego nie zrobiłam. Nicienie wprowadzone do gruntu, przy zachowaniu odpowiednich warunków - odpowiedniej temperaturze i wilgotności podłoża będą się również same namnażać.
Po dwóch m-cach od zastosowania preparatu i wsparciu chemii - chrząszczy opuchlaka było znacznie mniej, nie podkopywałam roślin, więc nie wiem czy larwy też ginęły. W sumie jedym sposobem na przekonanie się czy preparat działa, jest znalezienie zaatakowanych przez nicienie larw, albo brak oznak żerowania opuchlaka na roslinach.
W tym roku w maju-czerwcu przekonam się jak moje kombinowane sposoby walki z tym badziewem zadziałały. Tzn. czy opuchlaki dalej będą wcinać moje roślinki, czy nie...