Witajcie
Wybaczcie, że ostatnio mnie tutaj nie było ale byłam w sanatorium w Kamieniu Pomorskim.
Lecz zanim tam dotarłam to dzień wcześniej wstąpiłam do Bolesławca i zauroczyła mnie ceramika tamtejsza.
Połowę finansów, które były przeznaczone na pobyt w Kamieniu poszło na (jak mąż mówi) skorupy ale nie żałuję.
Najpierw sklep firmowy, ceny powalały ale za jakość i dobrą markę trzeba trochę wyłożyć.

Kolorowy zawrót głowy, można było się zatracić.
Na moje szczęście był też outlet, w którym można było ciut taniej kupić ceramikę z Bolesławca i tam było najwięcej ludzi kupujących te cuda. Co prawda były tam produkty, które miały np. wady produkcyjne takie jak kropka w szkliwie, małe wypukłości czy niejednolity kolor szkliwienia ale to dalej była pełnowartościowa ceramika użytkowa.

Ja kupiłam takie cudeńka a w tym 3 kubki z artystycznym malowaniem (ręczna praca).

Kura to forma do zapiekania np. kurczaka w piekarniku i pozostałe produkty to te oryginalne, kogut to też ceramika z Bolesławca ale nie z tej starej fabryki lecz ze sklepu, w którym te same formy (naczynia) malowane są przez artystów zrzeszonymi w bractwie.
Ale sygnatura tylko była na produktach ze starego zakładu, które to miały dwa sklepy firmowe ( w tym ten z porcelaną artystyczną) + outlet.

To ten sklep z artystycznymi produktami (z sygnaturą).

Tu produkty z bractwa, też piękne.

Potem pobyt w Kamieniu Pomorskim z okoliczną zatoką i mariną, gdzie cumują łodzie.

Fajne miasteczko, gdzie można zwiedzić basztę z wystawą kamieni szlachetnych i amonitami oraz inne zakątki miejscowości.

Widok z baszty na miasto.

A to fotki z okolicy.
Ratusz

Katedra

I inne fotki

Po przyjeździe do domu zaczęłam prace ogródkowe bo zastałam rabaty z wysoką trawą i skrzypem w ogromnych ilościach.
Kwitły hortensje, lilie, gdzieniegdzie róże i budleje.

Mieczyk, floksy, brzoskwinia i rozwary.

No i zamiast muszelek z nad morza przywiozłam kamienie z Kamienia.
I powstała nowa instalacja w ogrodzie.
Soniu
Córka też zrobiła takie saszetki oraz syropek z lawendy.
Dzięki za info odnośnie hiacyntu kalifornijskiego. Znów jedna roślinka została nazwana.
Zakwitł mi jednym kwiatkiem hibiskus syryjski, oto on, choć liście trochę ma niefajne.
Beatko
Trochę róż się nazbierało a rozmnożone z patyczka jest parę.
Podczas mojego pobytu w sanatorium (było fajnie) zakwitł mi taki oto kwiatek.

Córka znalazła mi jego nazwę i okazało się, że to akant miękki.
Zdaje mi się, że to chyba dostałam od ś.p. Lucynki (plocczanka) ale skleroza nie boli

i dokładnie nie pamiętam kto mi przysłał.
2 lata nie kwitł a w tym roku się pokazał po raz pierwszy kwiat.
Aniu
Ten fioletowy powojnik to Xerxes, który dostałam parę lat temu od dzieci na Dzień Matki.
Bardzo go lubię, ma duże kwiaty i ten mój ulubiony kolorek.
Róże na początku miały u mnie lepiej niż w chwili obecnej.
Teraz nie zawsze mam dla nich czas i muszą same dawać sobie radę. Ale poprawię się, mam nadzieję.
Tu J.P II ale na fotce nie widać tej jasnoróżowej pręgi, coś za dużo światła przy robieniu zdjęcia ?
Pozdrawiam i przesyłam
