Pacioreczniki wolą kwaśną ziemię, więc na mojej kredzie w gruncie nie mają szans – większość z nich rośnie w dużych skrzyniach (bez żadnych zabezpieczeń, spokojnie tam zimują), a ten konkretny kwitnący egzemplarz w dużej donicy. Ciekawostka polega na tym, że jeszcze w marcu ta piękna, gigantyczna obecnie i pierwsza ukwiecona kanna była tylko i wyłącznie nasionkiem. Żona zbierała u nas i u sąsiada (który ma piękne, ciemnolistne okazy). W życiu bym nie pomyślał, że paciorecznik potrafi zakwitnąć w cztery miesiące od wysiania. Tempo jego wzrostu mnie po prostu powaliło.