Any
Ojojoj nie zauważyłam ,dziękuję za uświadomienie mnie.
Faktycznie mamy już jesień.
U nas już o 19 - tej ciemno było prawie
W nocy było z siedem stopni ,a szklarnię zostawiłam otwartą i nie chciało mi się iść.
Nic to ,moje warzywka są zahartowane.
Ale powoli trzeba się oswajać z myślą o mroziku
I szykować
A tak pięknie rośnie fasolka i pomidory na dworze
Nie mówiąc o daliach w pąkach.
Pelaśka robi przetwory w ilościach niszowych
Na miarę plonów i możliwości kuchni.
Teraz dżem z aronii i gruszek oraz sałatka lekko octowa z ogórków i papryki.
Jutro chleb orkiszowy z żurawiną.
Na co dzień obżeram się cukiniami ,dziś Z. ugotował kukurydzę /mączysta ,ale własna, najważniejsze ,że zdrowa/
W planach nalewka ziołowa na trawienie a'la Beherowka
W tym roku zrobiłam na razie dwie , z jeżówki /na odporność/ i z aronii /potrzebuję jodu/.
Wcześniej robiłam tylko z gotowanej i mrożonej , ale nie chciałam utracić pierwiastków i witamin.
Dżizas mamy tyle nalewek z przed lat ,kto to wypije

Wszystkie flaszki zajęte
