Soniu dziękuję!

To nie tak, że mam już całkowitą pewność co, gdzie i jak. Ja na długi czas utknęłam w kwestii ogólnej koncepcji i miałam wrażenie, że się zawiesiłam na amen. W dodatku każdy chciał co innego - mąż to, dzieciaki tamto... W pewnym momencie już zupełnie zgłupiałam i nie wiedziałam co ja sama chcę. Teraz już znowu wiem. Ale jak przyjdzie do realizacji i szczegółów to na pewno będę sto razy przesadzać wszystko. Może w wolnej chwili rozrysuję ogólny plan i wam pokażę.
Loki oczywiście masz rację. Żartowałam przecież.

Bardzo lubię fiołki polne. Sieją się u nas swobodnie i sporo ich dookoła.

To takie małe zaczątki wykwintnych bratków. Ich kolory przechodzące delikatnie, smugami, jedne w drugie są piękne nie do opisania. Moja babcia nazywała je łąkowymi oczkami.

Witaj
Halinko, cieszę się, że do mnie zajrzałaś.

Royality są piękne i też się nad nimi zastanawiałam. Rosną u mnie na osiedlu, więc mam okazję je obserwować. Doszłam jednak do wniosku, że chcę zielone listki na jabłonce. Potem się zastanawiałam, którą chcę jabłonkę... Trochę to trwało.

A potem sama mnie "Ola" wybrała.

I po co było tyle czasu tracić na myślenie?
Małżonek dziś na działce. Mówi, że nie ma śladu przymrozków i Ola dalej pięknie kwitnie. Ufff...
Reniu witaj!

Na pewno pomyślę o ciemiernikach. Ale u mnie sucho i piaszczyście, więc muszę im wymościć miejsce. Stoją już zapisane w notesie.
Lucynko dziękuję!

Modrzewnicy też nie znałam. Jesienią spotkałyśmy się w sklepie ogrodniczym i okazało się, że może rosnąć na wrzosowisku. Kupiłam jedną na próbę. Ładnie przezimowała, więc chyba dokupię w tym roku.
W czasie mojej ostatniej bytności na działce powoli się do kwitnienia zbierały żarnowce. To pierwsze rośliny jakie tam posadziłam. Rosną w okolicy dziko, więc założyłam, że powinny dać radę.
I jeszcze pytanie o Olę. Na dole chyba wybija podkładka. Powinnam ją obciąć, prawda? I co potem, tak zostawić czy czymś zabezpieczyć? Wybaczcie, ale nie mam pojęcia o drzewkach owocowych.
