Miło mi z odwiedzin Waszych
Pelasiu, Olu, Soniu, Moniko - odpowiem zbiorczo. Nie pogniewacie się chyba?
Fajnie mieć wodę, tylko już mi się ręce urywają od latania z konewką. Muszę nakłonić męża, żeby mi to zautomatyzował. Już coś kombinuje z pompą solarną, ale może by przyspieszył
Co z tego, że dzień wcześniej padało, jak już wszystko suche. Powoli umierają moje jabłonki, bo nie mam jak ich podlać. Spadło niecałe 3 mm deszcz, mimo wieeeelkich prognoz... Tyle, to i ja potrafię - spojrzeć w niebo i stwierdzić, czy pada aktualnie, czy nie i nie potrzeba mi do tego mega nowoczesnych systemów
Dziś tylko 2 zdjęcia, bo limit się skończył i trzeba coś wykombinować
Poniżej fragment warzywnika oraz konopie. Wszystko w oczach rośnie. Chwasty też.
Muszę sobie trochę ponarzekać.
Mam problem z:
- gryzoniami ryjącymi. Całą różankę wzdłuż płotu mi zryły. Część krzewów ledwo zipie. Kupiłam odstraszacze solarne. Zobaczymy, co to da.
- turkuciami. Muszę zrobić jakieś pułapki, żeby chociaż część warzyw uratować. Ktoś zna może zapalonego wędkarza z moich okolic, który chciałby zapolować na przynętę na suma?
- odrastającym nawozem zielonym z zeszłego roku. Była gryka i gorczyca. Teraz jest gryka, gorczyca i mnóstwo chwastów. Nie nadążam pielić. Chyba ze 2 lata będę z tym walczyć jeszcze. Tak to jest, jak się nie zdążyło skosić i przyorać w odpowiednim czasie, i wszystko zawiązało nasiona.
Coś czuję, że moja mama wkrótce odmówi mi pomocy, chociaż bardzo to lubi. Chyba lekko mnie to wszystko przerosło
