Czwartek, północ, a może piątek...
Witam Was
Tak jak kiedyś kochałam lato, tak teraz szczerze go nie znoszę. A to przez upał, który mnie dobija. Wyszłam przed południem kosić trawę. Skosiłam jeden trawniczek i zwiałam do domu. Drugie podejście po południu. I znów tylko kolejny kawałek skoszony... i do domu. Reszta jutro, ale czy na pewno? Ma być jeszcze goręcej... Nigdy nie zdarzyło mi się nie skosić całej trawy za jednym zamachem.
Pelasiu
Obawiam się, że Z nie miał szans odwiedzić mojego sklepiku, który znajdował się we Wrzeszczu. Mieszkanie w Pruszczu nawet mi się wtedy nie śniło.
Natomiast wzmianka o tym sklepiku przypomniała mi najbardziej oryginalną jego klientkę, nieżyjącą już Panią Elę, pieszczotliwie zwaną
Wiedźmą. Dlaczego? Bo wyglądała tak:
Wyobraźcie sobie osobę bardzo szczupłą, przygarbioną, o siwych rozwichrzonych włosach, odzianą w spodnie i za duże męskie półbuty oraz stylonowy fartuch w drobną łączkę w kolorach ogólnie musztardowych, z dziurkami wypalonymi papierosami, które, w długiej fifce, paliła ciągle. Lubiła krwisty lakier na długich szponach, który od sprawdzania, czy te roślinne rarytasy wyłażą, czy nie, częściowo odpadał, zastępowany od wewnątrz paznokcia czarną świętą ziemią. A widok Pani Eli w ogrodzie bywał zaiste wstrząsający: najpierw widziało się wypiętą d...nad jakąś bezcenną rośliną, potem dymek z papierocha i siwą strzechę, wreszcie całą ogrodniczkę...
Loki, Bracie!
Dziś o kryminałach krótko. Czytam aktualnie książki Duńczyka, Jussiego Adler - Olsena. Abstrahuję od jakości jego twórczości, choć dość oryginalnie ujmującej temat zbrodni i pracy duńskiej policji. Zdumiało mnie zdanie z notki biograficznej:
"Jako pięciolatek otrzymał specjalne królewskie pozwolenie na posługiwanie się swoim oryginalnym imieniem Jussi".
Czy kto słyszał o takich kompetencjach koronowanych głów;:oj ?
PS. Pogawędki o literaturze jeszcze będą, mam nadzieję...
Dzięki, Jolu 
.
Pojęcia nie masz jak się cieszę, że pozbyłam się tego paskudnego wyglądu tarasu, na który przecież każdego dnia patrzę.
Mogę przyjmować najznakomitszych gości, więc
kiedy przyjedziesz?
Okres kwitnienia jabłoni to dla mnie kwintesencja urody ogrodu. A wisteria nie tylko zaskoczyła mnie bujnością kwitnienia, ale też oszałamiajacym zapachem.
Pelasiu!
Dowcip z fotelami polega na tym, że to technorattan

. Większość wyrobów z niego jest paskudna, ale te, typu Manchester, są świetne. Właśnie takich, klasycznych w formie, szukałam. I wreszcie nie muszę się trząść, że im deszcz zaszkodzi. Rozumiesz, z wiekiem chce się mieć trochę łatwiej...

.
Digitalisami taras i ogród zapełniła mi
Lisica, która ma fioła na punkcie tych roślin

.
Agapanty koniecznie wystaw na dwór. Niestety moje też nie kwitną. A przecież kwitły przed podziałem jak szalone.
Loki, dzięki!
He, he, Lisico!
Jeszcze trochę, a irysy zdetronizują digitalisy

.
Zgadzam się, w kwestii irysów (zresztą nie tylko!) nikt Joli nie przebije. To się nazywa prawdziwa roślinna pasja. Joli nie potrzebne trawniki i szerokie ścieżki. Cała przestrzeń oddana roślinom! Do tego nadzwyczajna gleba (jak u M. Dona - nadmiernej żyzności i wilgotności) i masz istne szaleństwo kwiatów!!!
Zauważyłam (rychło w czas

), że irysy są wczesne i późne, i warto je stosownie pogrupować. A tymczasem posadziłam je głupio. Ale kwitły pięknie, jak i Twoje, choć nie wszystkie, niestety. Na końcu tego wpisu będą dowody. Doczekasz się, doczekasz...
Masz, Wandeczko, rację!
Niechby to kwitnienie trwało znacznie dłużej. Na jabłonie, glicynie, jaśminy, kaliny, irysy chciałoby się patrzeć i patrzeć...
Lucynko!
Kilka razy przyznawałaś się do tego, że Twoją pasją jest czytanie książek, w tym kryminałów, ale nie zdecydowałaś się do udziału w naszej dyskusji. Mam nadzieje, że się poprawisz. Bardzo Cię do tego zachęcam.
A za uznanie dla wyczynów moich i Matki Natury - serdeczne dzięki

.
Tę część wysyłam, śląc Wam serdeczności i buziaki, a za moment
irysy!