Jadziu, czasu mam teraz aż nadmiar, to muszę go jakoś wykorzystać. Posprzątałam już wszystkie kąty, nawet takie, do których nie zaglądałam od bardzo długiego czasu, przeczytałam tony książek, napiekłam pyszności, narobiłam lodów, wreszcie musiałam znaleźć dla siebie coś innego do roboty, żeby nie zwariować

Filip zaszczepił mi pomysł, poszukałam składników, część kupiłam internetowo, a część w markecie i tak się zaczęło. Dla zabicia czasu powinnam jeszcze zejść do piwnicy, bo tam już tylko dziada z babą brak, ale na to jeszcze nie mam weny. Chłopaki zaprowadziły tam taki "porządek", że zupełnie nie wiem jak się do tego zabrać. Wszystko stoi w jednej gromadzie, puste słoiki razem z pełnymi, nic nie można znaleźć.
Szybciutko wysiałaś pomidory, ja zabiorę się za to dopiero jutro. Jak sieję wcześniej to za bardzo się wyciągają, parapet szybko przestaje im wystarczać, szczególnie taki jak mój, z małą ilością światła. Zupełnie nie wiem co się dzieje na działce, może pod koniec tygodnia uda mi się tam pojechać. Filip czwartek i piątek ma wolny, to jakby było przynajmniej jako tako, to pojedziemy na wstępne sprzątanie. Ja będę cięła, Filip zajmie się paleniem w kominku i chociaż odrobinę pchnęłabym robotę do przodu. Mam nadzieję, że jednak wcześniej będzie można popracować na działce, niż dopiero w kwietniu

Dalie wysadzałam zawsze na początku kwietnia, w tym roku nie wiem jak z tym będzie. Najpierw je obejrzę i jeśli nie będą rwały się do życia, to jeszcze zostawię je w spokoju. Przez kwarantannę eM stracił je na trzy tygodnie z oczu, ale nawet bez nadzoru nic nie powinno im się stać.
Lucynko, raczej sprzedawać mydełek nie będę, musiałabym zająć się nimi na poważnie, a poza tym na każde mydełko trzeba mieć osobne pozwolenie. To są duże koszty i jako zajęcie z doskoku, po prostu się nie opłaca

Przyjrzałam się siewkom dalii w dziennym świetle i rzeczywiście tuż nad ziemią coś leciuteńko się czerwieni. Jeszcze tak bardzo nieśmiało, ale nadzieja jest
W nocy pokazała kolanko szósta
kobełka, a to oznacza jak trafienie w totka, wykiełkowało 100% nasion

Już wcześniej zaopatrzyłam się w cynamon, bo już w tamtym roku w ten sposób ratowałam swoje wysiewy. I w tym też sypię, ale nigdy aż tak nie pleśniała mi ziemia. Na szczęście nie dotyczy to wszystkich doniczek, tylko kilku, ale i tych szkoda. Sypałam już do Majesty i tam zatrzymałam proces, w pozostałych już też posypałam, to może dotrwają do cieplejszej pogody.
Soniu, zapewniam Cię, że do późnej wiosny nie można się przyzwyczaić. Co roku wypatruję za nią oczy, brakuje mi ciepła, słońca, zieleni. To jest przynajmniej pół roku życia w szarzyźnie, do tego nie można przywyknąć
Mydełek sprzedawać nie będę, co innego robić dla siebie, a co innego dla innych. Nawet jak dam w prezencie, to zastrzegę, że komuś może nie podpasować, nasza skóra różnie reaguje. Krzywda nikomu na pewno się nie stanie, bo to same zmydlone tłuszcze, ale odpowiedzialności za to brać nie będę. Chcę mieć z tego przyjemność, zabawę, a nie stres związany z urzędnikami. A bawię się przy tym znakomicie

Ciekawa jestem, czy ta szałwia się rozsieje? Do tej pory tylko chwasty korzystały z tego przywileju,
kfiotki w większość wolą być siane, lub kupione co roku. Jest kilka wyjątków, ale są w zdecydowanej mniejszości. Jeśli się nie wysieje, to będę na nią polować
Marto, akurat naparstnice się u mnie sieją, to jeśli jesteś chętna, to w odpowiednim momencie się za nimi rozejrzę

Gdzie rosła żółta wiem dokładnie, a i różową też mam. Jasną, ale jednak różową. Mam jeszcze jedną ciekawą, za chwilę Ci ją pokażę i oczywiście rdzawą. Wystarczy tylko, że wyrazisz chęć, a będą Twoje, oczywiście pod warunkiem, że pojawią się siewki.
Mydełka super się mydlą, z takich kolorowych leci i kolorowa woda, ale nie barwi ani ciała, ani wanny czy też brodzika. To na tym polega, żeby je zmydlić, wtedy można zrobić sobie nowe

Foremki do ciastek się do tego nie nadają, ale jest mnóstwo silikonowych, właśnie czekam na dostawę takowych. Jajeczek, ani zajączków nie zamawiałam, ale będą inne i te w swoim czasie pokażę. Trochę to potrwa, bo zamawiałam z Alli....., ale tam są dużo tańsze niż zamawiane u nas. A są to dokładnie takie same foremki
Tę kupiłam w maju i szczerze mówiąc potem straciłam ją z oczu. Nasienniki na pewno miałam, bo znalazłam je na zdjęciu, to i jest nadzieja na siewki.
A to jest rdzawa. Jak dla mnie najpiękniejsza
Dorotko, już w co jak w co, ale w żadną zazdrość, to ja nie uwierzę

To nie talent, tylko wielka improwizacja. Z mydłami to jest tak, że nigdy takiego samego nie stworzysz, każde jest inne, choćbyś bardzo się starała. Płyn do płukania tkanin nie przyszedł mi do głowy, ale już przejrzałam przepisy w sieci i też sobie zrobię. Brawo Ty i dziękuję za podpowiedź

Rozwar już kiedyś siałam i to z powodzeniem. Ten jeden jedyny jaki mam, to właśnie z siewu. Zmarniał ostatnio, dlatego wysiałam ponownie, a tu taki zonk

Moje widocznie też są mało inteligentne, bo żadne rozsiewanie nawet nie wchodzi w grę
Ponieważ od wczoraj niewiele się zmieniło, to pokażę chociaż swoje siewki
kobea
dalie
rudbekia Cherry Brandy
I pysznogłówka cytrynowa. Widać, że jeszcze mnóstwo nasionek nie wykiełkowało, ale i to co jest, już mnie cieszy
Miłej niedzieli
