W środę, tak jak już wspominałam, pojechałam z eMem na działkę. Dzień jest już zauważalnie dłuższy, dlatego udało nam się jeszcze zdążyć tam zajechać przed zapadnięciem zmroku. Nie było aż tak bajkowo jak się spodziewałam, bo w ciągu dnia niestety sporo śniegu opadło z gałęzi, ale i tak udało mi się zrobić kilka zdjęć. EMowi wskazałam paluszkiem, które roślinki trzeba okryć, a sama zajęłam się przyjemniejszym zajęciem. Musiałam się uwijać, bo jednak z każdą chwilą robiło się coraz ciemniej. EM wyrobił się dużo szybciej niż ja, a potem trząsł się jak barani ogon z zimna, twierdząc, że "może i ja wyrobiłam się w piętnaście minut, ale on stał na mrozie przynajmniej pół godziny"
Dzisiaj też był bardzo przyjemny dzień. Zupełnie niespodzianie napadało śniegu. Pięknie to wyglądało, płatki były grube i padało ich tyle, że na dobrą godzinę przysłoniły świat. A potem, jeszcze bardziej niespodzianie wyjrzało słońce i wtedy już naprawdę zrobiła się bajkowa sceneria

Oczywiście musiałam to wykorzystać i poszłam na długi spacer. Zdjęć co prawda zrobiłam tylko kilka, a i to tylko dlatego, że na rzece spotkałam nieczęstego tutaj gościa. Akurat na zdjęciach słońca nie widać, ale możecie mi wierzyć, było naprawdę.
Kasiu, to Twoja rehabilitacja troszkę przyjemniejsza niż moja, bo na mnie siódme poty występują przy ćwiczeniach

Kiszonki wyjątkowo nam posmakowały, codziennie coś sobie wyciągamy smakowitego do schrupania.
Dzisiaj znowu dosypało śniegu. Sypało co prawda tylko przez godzinkę, ale za to takimi grubymi, gęstymi płatkami, że znowu kilka centymetrów przybyło. W niedzielę jedziemy z eMem do lasu, tam na pewno będzie jeszcze piękniej niż w mieście.
Dorotko, może on i zaniemógł, ale jak widać już się wspomógł procentami

Niestety komuś musiał bardzo przeszkadzać, bo dzisiaj już go na spacerze nie spotkałam.
Powiem Ci, że sama się cieszę ze śniegu, mimo iż tak ogólnie to za nim nie przepadam. Takiej zimy jednak nie widziałam już chyba z kilka lat, a na dodatek ostatnio było tak mokro, zgniło i ponuro, że z przyjemnością przyjęłam zmianę widoków
Kapusty kiszonej tak często nie jadam, chociaż bardzo ją lubię, ale za to teraz kiszonki są na co dzień w naszym menu
Wandziu, też bardzo mi przypadł do gustu Śniegowy Ludzik, niestety ktoś miał odmienne zdanie i zniszczył zimową atrakcję

A szkoda, bo wiele osób się przy nim zatrzymywało i robiło zdjęcia.
Zima w mieście bardzo szybko traci na atrakcyjności, ale jak na razie spaceruję tylko po parku. Do miasta zupełnie się nie wybieram, bo i nie mam po co, a w parkach czy lasach jest naprawdę pięknie.
Halinko, rzeczywiście dawno takiej zimy nie było

A jeszcze mrozy mają się jakieś trafić, to będzie zima jak z naszego dzieciństwa. Jak na razie o Bestii ze wschodu nie ma nawet co wspominać, ale być może w niedzielę i do nas dotrze. Dzisiaj było zaledwie minus pięć, do tego zupełnie bezwietrznie. Taką zimę to nawet ja lubię
Bożenko, takie słowa, to miód na moje

Cieszę się, że Ci się podoba

Zapewniam Cię jednak, że to tylko na zdjęciach tak wygląda, wiadomo, że zapuszczonych miejsc raczej staram się nie pokazywać, ale co do roślin, to tutaj muszę się z Tobą zgodzić. Lubię wszystkie swoje kwiatuchy, zresztą nie ma w tym nic dziwnego, w końcu wszyscy staramy się otaczać pięknymi roślinami. A jeszcze jak ktoś to zauważy, to robią się jeszcze ładniejsze
Aniu, dopiero dzisiejsze zdjęcia są z działki, te wcześniejsze były z parku

Zima nareszcie nam dogodziła, znowu pojawiło się więcej ludzi na spacerach, a na osiedlowych górkach zaroiło się od dzieci zjeżdżających na sankach. W parku śnieg dłużej utrzymuje się taki czyściutki i puchaty, świat od razu pojaśniał i zrobił się milszy dla oka.
Tak sobie teraz pomyślałam, że tegoroczna zima podoba mi się bardziej niż zazwyczaj, z tego prostego powodu, że nie muszę chodzić do pracy. Gdybym musiała pieszo pokonywać nieodśnieżone odcinki, brodzić w śniegu i chwiać się na oblodzonych chodnikach, to od razu mniej by mi się to wszystko podobało. W tym roku zima naprawdę mnie cieszy
Miłego popołudnia
