aria pisze:A ja myślę, że dojrzewają. Przecież podczas zbiorów na plantacjach nikt się nie zastanawia ile dni ma poszczególny owoc, nikt nie chrupie nimi, zbierają jak leci, potem transport i znów owoce leżą w sklepie. Na pewno leżą po zerwaniu co najmniej 2 tygodnie a może i więcej. Każdy owoc zebrany w fazie dojrzałości fizjologicznej dojrzewa do konsumpcyjnej.
Na plantacjach z reguły sadzą jedną odmianę albo kilka na odrębnych polach i doskonale wiedzą kiedy co dojrzewa. Nie muszą czynić takich egzorcyzmów jak my na swoich poletkach, gdzie na 10 krzaków mamy 10 odmian i szkoda nam owoców na testy dojrzałości

. Tam nikt nie puka, nie zgniata, nie zagląda pod ogonek. W okresie dojrzewania po prostu idą w pole, zrywają losowo owoce i przekrawają lub pobierają próbki (coś na kształt próbek gruntu z odwiertów

) - jak są dojrzałe to po prostu organizują transport, zbieraczy i czyszczą pole, zostawiając jedynie arbuzy z późniejszych kwitnień. Arbuz potrafi mieć kilka fal kwitnień i zawiązań owoców, a tym samym można zbierać w kilku turach z pola, choć generalnie najwydajniejsza jest pierwsza tura.
I jeszcze jedno - arbuzy po zebraniu są od razu przewożone do magazynów, a stamtąd do odbiorców i są przechowywanie w chłodniach i nie leżą tygodniami w magazynach bo to się po prostu nikomu nie opłaca.
Na dowód, że nie dojrzewają - wczoraj przekroiłem Asahi Miyako zerwane 9 września z drugiej tury (po 40 dniach od zapylenia) - nie było w środku czerwone, tylko bladoczerwone, choć już dość dobre (jak to Asahi). Mimo leżenia 3 tygodnie w ciepłym nie dojrzało i nie uzyskało optymalnego smaku. Natomiast arbuz zerwany w fazie pełnej dojrzałości będzie podczas leżakowania przejrzewać, aż w końcu zacznie się powoli psuć.