Witajcie!
Miałam zamiar darować sobie wejście na FO po powrocie z działki, planowałam tylko prysznic i leżenie bykiem, ale po kontakcie z chłodną wodą zmieniłam zdanie i oto jestem.
Wczoraj grillowaliśmy z całą rodziną, nocowaliśmy na działce i dzisiaj cały dzień wegetowałam w trzydziestostopniowym upale i potwornej duchocie, co mnie tak zmęczyło, że na nic nie miałam już siły. A w sumie powinnam być zadowolona, bo M otrzymał pocieszające wieści i jak na razie wystarczy, by zwolnił tempo i poddał się systematycznej obserwacji diagnostycznej. Aktualna sytuacja nie jest oczywiście dobra, ale też nie można jej nazwać tragiczną.
Działka kwitnie na przekór aurze. W piątek spadła na nią taka ściana deszczu, że ziemia została tak ubita, jakby walec po niej przejechał.
Naturalnie głównie kwitną rośliny wieloletnie, jednoroczne ciągle się ociągają, ogórki rosną i kwitną, ale w znacznej części pusto, pomidory nie dojrzewają, fasolka jak ogórki. Dziwny ten rok.
Przestępny.
Iguniu - zrostkę wyhodowałam z nasion przed kilkoma laty. Siewek było mnóstwo, sadzonek dochowałam się kilku, ostatecznie ostała się jedna, ale za to kwitnie co rok.
'Pink Octopus' to bardzo niziutka roślinka, ale oryginalna, za co bardzo ją lubię, a celozji było kilka i tylko jednej nie dopadło choróbsko.
Życie nauczyło mnie odporności na przeciwności i optymistycznego patrzenia w przyszłość, co ogromnie pomaga mi w pokonywaniu kłód padających pod nogi. Mięczakiem jest mój M, a to nie jest dobre. Psychika jest niezwykle ważna w każdej sytuacji, a szczególnie podczas walki z chorobą.
Dziękuję, kochana za dobre życzenia,

a Tobie życzę większej odporności na wszelkie przeciwności.
Danusiu - moja zrostka ma już kilka latek, tylko jakoś mi umykała sprzed aparatu. W tym roku przesadziłam ją w inne, bardziej eksponowane miejsce i teraz już aparat jej nie omija.
Na wszelki wypadek pozbieram siewki jarzmianki do donicy. U mnie ślimaki nie tykają jarzmianek, a mam ich dużo w różnych miejscach, tak się sieją.
Dobre życzenia przygarniam, serdecznie za nie dziękuję

i w całości odwzajemniam.
Maryniu - właśnie że u mnie ten dzwonek się nie chce rozrastać. Co rok robię rozsady, by było go więcej, jako że bardzo go lubię, a i tak część roślinek ginie i nigdy nie ma ich tyle, ile bym chciała mieć.
Życie doświadcza nas boleśnie, ale najważniejsze: nie poddawać się, co jak widzę świetnie się i u Was sprawdza. Mimo wszystko trzeba optymistycznie w przyszłość patrzeć, czego sobie, Tobie i naszym Emom życzę.
Z całego serca dziękuję za dobre słowa i życzenia.
Wandziu - a u mnie 'Pink Octopus' nie chce tak przyrastać, mimo że robię rozsady i staram się go rozmnażać, ciągle jest go malutko.
U mnie tylko biały floks zakwitł, ale on zawsze był najbardziej wyrywny.
Jagusiu - u mnie też się zawsze rozsiewały, a w tym roku nie widzę ani jednej sieweczki. Taki rok.
Bylejaki.
Cieszę się, że Tobie się zasiały i niech tak będzie zawsze.
Dziękuję, kochana za kciuki i dobre fluidy.

We wstępie zawarłam optymistyczną informację.
Juleczko - dobrze to już raczej nie będzie, chodzi teraz o to, by nie było gorzej, ale i to jest pocieszające.
Działka absorbuje bardzo, choć wywołuje mieszane uczucia. Z jednej strony cieszą nowe kwiaty, z drugiej martwi brak kwitnienia roślin jednorocznych, które od połowy marca hołubiłam w domu.
Staramy się nie upadać na duchu, czego i Tobie życzę. Zdrówka przede wszystkim.
Marysiu - firletka z gazetowych nasion od Dorotki. Tak były te nasiona opisane, a Iwonka0042 zapodaje, że to nie firletka tylko może jakiś len...
Bylinowe ostróżki jednak bardziej wypasione, ale u mnie one nie zechciały się zadomowić, więc cieszą mnie jednoroczne, które same się sieją i z roku na rok są wyższe i coraz bardziej rozrośnięte.
Mój biały floks zawsze zaczyna jako pierwszy, pewnie taka odmiana, której imienia nie znam.
Dziękuję za wszystkie dobre słowa i życzenia.

Wam również zdrówka życzę.
Iwonko0042 - mam dwa żeleźniaki i obydwa zakwitły mi po raz pierwszy. Ten, o który pytasz, w ubiegłym roku najpierw zmarniał, po czym zginął z powierzchni ziemi i miałam wyrzucić resztki, ale na szczęście zapomniałam to zrobić. Na szczęście, bo w tym roku nie tylko pięknie wylazł spod ziemi, ale też cudnie zakwitł bardzo dużą ilością pięterek i kwiatów.
Co do niebieskiej firletki pewnie masz rację, tak były opisane nasiona, a kwiatki rzeczywiście nie przypominają tego, co miało urosnąć.
Dziękuję za dobre fluidy i wzajemnie życzę Ci tylko dobrych chwil.
Z działki:
Spokojnego tygodnia, kochani.
Dobranoc.
