Wiolu, musiałam w jakiś sposób odreagować stres, z którym musimy sobie radzić od kilku tygodni. A przecież wiadomo że takie ogrodowe zakupy działają niezwykle odstresowująco

Nasiona naparstnicy już sobie dla Ciebie zapisałam, postaram się ich dopilnować, bo sama również chciałabym je dla siebie wysiać. Co prawda mam nadzieję, że ona okaże się być mrozoodporna i sama będzie się wysiewać, ale już kiedyś miałam taką cudowną naparstnicę i ta niestety zimy nie przeżyła

Z daliami może się i rzeczywiście troszkę pospieszyłam, ale kiedy sprawdzałam pogodę, to tak niskich temperatur nie zapowiadali. Wymyśliłam, że na
wszelki słuczaj przykryję je dużymi donicami, a te największe nawet wiadrami. I tak właśnie dzisiaj zrobiłam

Dzień czy dwa, nawet spędzone w ciemnościach, chyba nie powinny im zaszkodzić?
Gosiaczku witaj

Miło mi wreszcie powitać kogoś z naszego regionu, bo mam wrażenie, że mieszkam na forumowej pustyni. Mamy do siebie dosłownie przez płot, bo ja mam działkę na Wadągu

Działeczka niewielka, nawet nie ma co jej porównywać do ogrodu, ale sprawia mi radość i możliwość wyciszenia. Gdybym musiała cały wolny czas spędzać w domu, to chyba bym zwariowała, ile można siedzieć przed telewizorem czy kompem? Namiętnie czytam książki, ale to mogę również robić w cudnych okolicznościach pogody
Ciągle jest zimno i mam już tego dość, dobrze chociaż, że ostanie dni były również deszczowe, to przynajmniej podlało nam ogrody. Nie będziesz miała kiedyś co zrobić z czasem, to zapraszam do siebie na działeczkę
Jadziu, ano zołza. Dobrze jej powiedziałaś, ale nawet jej za bardzo nie pogrożę palcem, bo jest już dużo większe ode mnie

Już mi nawet przychodziło do głowy, żeby wyciąć ją w cholerę, ale jakoś mi jej szkoda. Tyle lat jest już z nami i mimo wszystko to drzewo, które daje cień, żyje, z którym mogę wykłócać się o każdy kwiat.
Dalie już musiałam posadzić, bo zajmowały za dużo miejsca zarówno na działce, jak i na balkonie. Dzisiaj narzuciłam im gustowne, doniczkowe czapeczki i nie powinny zmarznąć. A jakby co, to już będę wiedziała, że nadgorliwość nie popłaca

Za dużo mam na balkonie wszelkich rozsad i najnormalniej w świecie już się tam ze wszystkim nie mieszczę. Same pomidory zajmują ogrom przestrzeni, a przecież ciągle jest za zimno, żebym mogła wywieźć je na działkę.
Ferncliff od Ciebie nareszcie zaczęła wypuszczać listeczki, ale jak na razie tylko z jednego kłącza, drugie jeszcze ciągle siedzi cicho. Ale jest jędrne, to może i ono się zdecyduje? Za to Creme de Cassis jakaś marniutka, jakoś bez zapału rośnie. Teraz trzeba czekać, może zbierze siły i poradzi sobie z niedyspozycją, bo byłoby mi jej żal.
Na zakupach musiałam sobie poszaleć, za długo byłam na uwięzi
Dorotko, walka z podagrycznikiem na pewno zajmie mi więcej niż tydzień

On tak łatwo się nie poddaje i mam plan, żeby na tej rabacie nic nie sadzić przez cały sezon. Jak już naprawdę nie będę miała gdzie wetknąć jednorocznych, to być może wtedy coś tam posadzę, ale w dużych odległościach, tak żebym w dalszym ciągu mogła tam działać. Tak więc niestety zakupy w szkółce, siłą rzeczy chyba nie będą zbyt duże. Wiadomo jednak, że czasami trudno jest nam powściągnąć swoje chęci, tym bardziej jak się ma przy swoim boku takiego eMa jak mój. Zawsze mnie namawia na zakupy, a potem złośliwie się mnie pyta gdzie ja znowu to wszystko posadzę
Lucynko, wszelkie przymrozki przeganiam od siebie precz. Nie chcę ich już więcej widzieć, a jakby jednak się przyplątały, to na wszelki wypadek przykryłam dalie donicami

Nie mogę sobie całej pracy zostawiać na jeden moment, tylko muszę ją rozłożyć w czasie. Nadchodzący weekend co prawda też mam wolny, ale znowu zapowiadają deszcze, to nie wiadomo czy uda mi się pojechać na działkę. Jeśli w końcu zniknie zagrożenie przymrozkami, to szybciej posadzę pomidory i będą mogły rosnąć w siłę. Mam nadzieję, że jednak ten deszcz się troszkę opamięta i na przykład będzie padać tylko nocą, to wtedy zdążę posadzić nie tylko pomidory, ale i wszelkie jednoroczne. Nie mam tego zbyt dużo, ale na pewno jeszcze coś dokupię. Może już nie cynie,bo te mam własne, ale na przykład astrów z własnej rozsady nie mam, to po nie będę musiała pojechać na ryneczek.
Nawet nie podejrzewaj, że u mnie jest cieplej niż u Ciebie

Z corocznych obserwacji wynika, że różnica wynosi około dwóch tygodni, na Twoją korzyść. A rośliny już tak mają, że różnie kwitną w różnych ogrodach. Same się rządzą, nie pytając nas o zdanie.
Na zakupy był już najwyższy czas, bo w tym roku oprócz zakupów robionych jeszcze zimą, to nic sobie nie kupiłam z oczywistych powodów. Taki zupełnie lokalny ogrodniczy sklep, zawsze jest oblężony, zawsze stoi przed nim kilka osób i nie chce mi się stać i czekać, aż przyjdzie moja kolej na dojście. Dlatego pojechaliśmy do dwóch szkółek, które są tuż za obrzeżami miasta i tam spokojnie można zrobić zakupy
Tydzień może mógłby być lepszy, ale ponieważ sporo podlewało, to niech mu będzie. Dziękuję
Małgosiu-PEPSI, ja z kolei do tej pory zupełnie nie miałam do czynienia z koleusami

Chyba raz kupiłam jednego, ale jakoś mnie nie zachwycił. Być może dlatego, że dałam mu zakwitnąć, a to podobno im nie służy. Na pewno nie będę ich sama wysiewać, bo już nie zmieszczę kolejnych siewek na balkonie.
To szałwia omączona, niestety jednoroczna, ale podobno sama się wysiewa. Spróbuję na wszelki wypadek zebrać nasiona, ale czy mi to wyjdzie? Już w tamtym roku miałam ładną szałwię jednoroczną, ale z nasion nic nie wyrosło. Jeśli tam w ogóle były jakieś nasiona, bo wszystko sprawiało wrażenie jakiś paprochów
Małgosiu-Margo2, skoro masz doświadczenie z szałwią omączoną, to może potwierdzisz jej wysiewanie? Chociaż z tego co napisałaś, to kupujesz ją co roku, więc to wysiewanie nie jest chyba takie oczywiste
Mój wybór padł na ten telefon, właśnie z powodu aparatu. Zazwyczaj nie chce mi się targać aparatu fotograficznego, jest ciężki, chociaż rower nie narzeka

i zajmuje zbyt dużo miejsca. Nie potrafię Ci doradzić, może tylko tyle, że robię na największej rozdzielczości i nastawiam jeszcze HDR.
Florku, właśnie tutaj tkwi problem. Zawsze coś można przy okazji zniszczyć, nie tylko zresztą przy sadzeniu, ale i przy wykopywaniu również. Za gratulacje

, ale Tobie należą się one bardziej. U kogoś przeczytałam, że masz do posadzenia 2000 karp

Toż to szok

Ale chyba sam tego nie robisz? Nawet sobie nie wyobrażam ile to zajmuje czasu.... Dalia wariatka ma już pąki, a wielka jest rzeczywiście jak drzewo. Na przyszłość na pewno nie dam jej tak zaszaleć. Lepiej niech nie wyrywa się przed szereg, bo to nie wyjdzie jej raczej na dobre i już nawet to widać. Posadzona kilka dni temu, do dzisiaj nie może się z tego otrząsnąć. Wygląda jak bida z nedzą

Liczę jednak, że się pozbiera, bo nie chciałabym jej stracić.
Moja ciocia, od której przywiozłam sobie tułacza, też mi go zazdrościła. Po kilku latach u niej wyginął samoistnie i wysyłaliśmy jej sadzonki pocztą.
Niestety zawsze ubolewam, że u mnie wszystko jest tak późno, wiele jesiennych roślin w ogóle nie zakwitnie, albo tuż po kwitnieniu zetnie je mróz, bo zimne dni nie przychodzą później, jak powinno być. Skoro wiosna dociera do mnie jako ostatnia, to sprawiedliwie by było, żeby i pozostałe pory roku nadeszły w późniejszym terminie. To niestety marzenie ściętej głowy

Felicję kupuję już od kilku lat, ale do skrzynek na balkon ich nie sadziłam. Jeśli jeszcze na nią trafię, to też tak zrobię, dzięki za podpowiedź
Nareszcie zakwitnie łubin malinowy. Tylko jednym kwiatem, ale to już jakiś początek
Małgosiu-clem3, sprawiedliwości nam próżno szukać. Zaledwie post wyżej Florek pisał, że tułacza kilka razy zapraszał, a ja z nim walczyłam przez kilka lat. I gdzie tu sprawiedliwość

?
Wszystko stanęło w miejscu przez to zimno Żeby chociaż noce były cieplejsze, to jakoś by to rosło, a tak to jest byle jak. Dziwny rok, róże zaledwie maleńkie listki mają, a w ubiegłym roku o tej porze już miałam na nich pączki. Pomidory też dużo mniejsze, co prawda siałam ciut później, ale nie na tyle, żeby były połowę mniejsze...
To szałwia omączona, pierwszy raz się na nią natknęłam i od razu podbiła moje serce
Na zakupy był już najwyższy czas, strasznie mnie już swędziały łapki
Danusiu, wszelkie zachwyty przyjmuję z entuzjazmem

Ale przecież i u Ciebie na działce jest jak w najnowszym żurnalu mody

Trójlistów miałam już kilka. Pierwsze pojawiły się z piętnaście lat temu i niestety ich żywot był krótki. To na pewno nie były nasze sadzonki, tylko hodowane gdzieś sztucznie i warunkach ogrodowych po prostu sobie nie poradziły. Kolejny pojawił się cztery, może pięć lat temu i ten daje sobie doskonale radę

To właśnie ten bordowy ze zdjęcia. Miałam jeszcze białego, ale ten rósł tylko dwa lata i w tym roku niestety już się nie pojawił. Ale zdradzę Ci w największej tajemnicy, że już czekam na następnego. Zaprosiłam go ponownie, bo te białe są wyjątkowej urody, ale to już moja ostatnia z nim próba
Felicja to jednoroczna roślinka, cały sezon obsypana niebieskimi kwiatuszkami. Jest urocza i na jej widok mięknę jak wosk
Rano, bezpośrednio po pracy, pojechałam do rodziców. Stwierdziłam, że co jakiś czas muszę złamać zasady i się z nimi zobaczyć. Tym bardziej, że tata jakiś czas temu nabawił się półpaśca i dość ciężko to przechodzi. Musi być słaby i źle się czuć, skoro sam odpuścił wyjazdy na działkę. Zrobiłam im zakupy, zjedliśmy razem śniadanko, a potem pojechałam na działkę.
Nareszcie pogoda troszeczkę się poprawiła, w nocy przestało padać, a w ciągu dnia słońce częściej pokazywało się na niebie. W dalszym ciągu mocno wiało zimnym wiatrem, ale było do wytrzymania. Kilka razy ubierałam się, by za chwilę znowu się rozbierać. Niestety po nocnej pracy mój ośrodek termoregulacji zupełnie nie funkcjonuje i ciągle jest mi zimno

Muszę się dobrze wyspać, żeby znowu było mi ciepło, ale ponieważ na działce raczej nie sypiam, to ciągle trzęsłam się jak barani ogon.
Nie wykopane w tamtym roku mieczyki, postanowiły udowodnić, że żadna zima im nie straszna

Kwitły makabrycznie, ale miały dużo czasu, to to i owo mogły przemyśleć i może tym razem mnie zachwycą?
Po ponad dwóch dobach nieustającego deszczu, ziemia była bardzo mokra. Pielenie szło tak sobie, ale część rabatek oczyściłam. Skakałam raz tu, raz tam, żadnej nie zrobiłam od początku do końca, ale akurat dzisiaj taka metoda sprawdzała mi się najlepiej. Wycięłam wysokie trawy przy brzegach rabat i przygotowałam paczuszkę roślin dla znajomej z pracy.
W prognozach niestety pokazują obecnie trzydniowe, a właściwie trzynocne przygruntowe przymrozki

Przeszukałam narzędziownię, wyciągnęłam największe donice i kilka wiader i przykryłam wszystkie dalie. Dalię-wariatkę owinęłam zimową włókniną, ona już nie zmieściłaby się nawet pod największe wiadro. Mam nadzieję, że to wystarczy i, że w tym roku będę mogła znowu pochwalić się ich kwiatami. Po przyjeździe eMa owinęliśmy jeszcze glicynię, skoro po raz pierwszy wykazała chęć kwitnienia, to nie mogłam o nią nie zadbać.
Rutewka rozłożyła pawi ogon
