Ooo tego ostatniego nie widziałam u nas w sprzedaży. Bardzo ciekawy.
Peter też elegancki, mój padł. Nie wiem dlaczego, bo po przycięciu się fajnie rozkrzewiał i zrobił się ciekawie różowiutki.
Ogólnie moje koleusy wołają o pomstę do niebios. Lato w gąszczu, podniecałam się jak rosną, a tu hyc, patrzę jak zamierają i nie wiem co zrobić. Ni diabła nie wiem co robię źle, ale podejrzewam, żę one zwyczajnie kończą żywot. Wykwitły się na balkonie, zmniejszyły listki ile się da, zdrewniały, wyrosły w górę , wyłapały brak światła i ochłodzenie i chcą spokojnie odejść w zapomnienie.
A ja im nie pozwalam. Walczę ile wlezie, bo chciałabym zachować odmiany. Wczoraj w akcie desperacji już je nawet delikatnie nawiozłam. Tak trochę na opak,ale wyszłam z założenia że co ich nie zabije to je wzmocni. Na wszelki wypadek do wody pobrałam fragmenty ładniejszych i ważniejszych. Ale prawdę mówiąc kiepścizna straszna.
Krysiu - jestem pełna podziwu dla Twojej hodowli koleusów.

Myślę, że w temacie odmian możesz być naszym guru ;)
Ja tylko część mam ponazywane, czasem doklejam im coś tak pi razy drzwi żeby mieć rozróżnienie, ale mase mam takich co się nie mogę połapać.