Witajcie!
Dzisiaj też było ładnie i nawet cieplej niż wczoraj, ale ponieważ zapowiadali nam chmury, zaplanowałam pikowanie i planów nie zmieniłam. Jednak prace polowe lepiej mi idą, z zaplanowanej roboty tylko pomidory przesadziłam do większych doniczek, by raczej w korzenie się rozrastały, nie w liście. Jeszcze mają czas. Wsadziłam nareszcie do doniczki cebule galtonii i już zabrakło mi chęci do pikowania, a mam tego od groma i ciut-ciut. Zresztą sami zobaczcie.

Naturalnie koleusy, heliotropy i gazanie zostały przepikowane już dość dawno.

Tutaj już dawniej przepikowana kobea sztuk 2.

A oto mój warsztat pracy na stoliku wykonanym przez M.
Marysiu - o Boże, to wprost niemożliwe, by mogło być prawdziwe
Aż się mózg lasuje.

Mimo wszystko mocno wierzę, że ominie Was ta "zmiana na ostatnim etapie życia", czego życzę Wam ze wszystkich sił i z całego serca.

Trzymam kciuki za pozytywne dla Was zakończenie tego problemu.
Misi raczej nikt z działkowców nie przygarnie, ewentualnie jakiś nawiedzony gołębiarz mógłby jej krzywdę zrobić

, bo niektórym się ubzdurało, że koty na gołębie polują i nijak nie da się im wytłumaczyć, że Miśka gołębi się boi.
U nas też zapowiada się ocieplenie, a następnie znaczne ochłodzenie, zwłaszcza nocami. Oby się te prognozy nie sprawdziły, bo natura wybudziła ze snu większość roślin.
Dziękuję za dobre życzenia, a zdrówka i słoneczka życzę wzajemnie. No i spokoju ducha.
Soniu - jakieś wyrywne te szafirki, nigdy tak wcześnie nie zakwitały. Słońce to faktycznie cudowne lekarstwo nie tylko dla ludzi, a iryski jakoś tak nie jednocześnie zechciały zakwitnąć, część prezentuje zaledwie swoje szczypiorki, a ja zachodzę w głowę, od czego to zależy.
Miśka psotnica nieraz jeszcze przysporzy nam kłopotów, taka to jej kocia natura.
Ocieplenie już u mnie jest, tylko za tym ociepleniem idzie znaczne ochłodzenie, a to już nie jest miła wiadomość. Dziękuję za dobre życzenie. Kochana jesteś.
Juleczko - jeszcze nie wszystkie iryski zakwitły, a też sadziłam różne kolory.
Gołębie szalały po działce, a szalały tak, że nie mogłam ich sfotografować.

Udało mi się to dopiero, gdy zaczęły wracać do gołębnika.
Trochę przesadziłam wczoraj z robotą, dlatego dzisiaj niewiele udało mi się zrobić w temacie pikowania, ale i tak jestem zadowolona.
Tobie praca zawodowa i zapewne opieka nad wnuczętami, a także zajmowanie się chorą mamą zajmuje dużo czasu, zatem podziwiam Cię, że jeszcze znajdujesz czas i siły do zajmowania się działką.
Pięknie dziękuję za dobre życzenia, które odwzajemniam w stu procentach.
Maryniu - o tak, widok poniedziałkowej słonecznej działki dał mi ogromnego kopa do działania i dużo radości.
Dorotko - nie przysłałaś samolotu ani choćby helikoptera, będziesz więc sama pikować.
Ale spoko, mnie też dzisiaj jakoś ta sztuka nie szła.
U mnie ciepło, ale z prognoz wynika nieciekawa sytuacja. Mam jednak nadzieję, że się nie sprawdzą.
A wczoraj na działce było jeszcze tak:
