Witam Was z pierwomajskim priwietom!
Pewnego razu wysłano na Ziemię misję Kosmitów. Celem było stwierdzenie, czy tę planetę ktoś zamieszkuje. Kosmici zaraportowali: Ziemię zamieszkują dziwne kolorowe istoty o metalicznym połysku, a kiedy się zatrzymują - wyłażą z nich jakieś pasożyty
.
To oczywiście anegdota, ale czy nie ma w niej wielkiej prawdy? Czyż ludzie nie zachowują się jak pasożyty? Wyciągają chciwe łapy po wszystko, czego tylko zapragną. Wytną, wykopią, wydłubią, wyłowią, bo tak chcą. Nie obchodzi ich cierpienie Ziemi, umieranie całych wielkich obszarów i milionów gatunków zwierząt i roślin. Głusi są na opinie naukowców i szwedzkie gadanie małej Grety.
Zapomnieli, że Bóg wybacza zawsze, człowiek - czasami, a Ziemia nie wybacza nigdy!
I stało się. Ktoś zabił i zeżarł, czego nie powinien i uwolnił zabójczy wirus. Inni, latając jak diabeł po sośnie, ten wirus roznieśli po całym świecie. Człowiek został zmuszony zrezygnować ze wszystkich swoich "zabawek", zamknąć się w czterech ścianach i umierać, umierać...
A Ziemia? Patrzy na to beznamiętnie i oddycha z ulgą. I chciałaby te kopcące samoloty, auta, pociągi, fabryki i wycieczkowce zlikwidować na zawsze. Może wtedy udałoby się ocalić tę kruchą równowagę między życiem a zagładą i człowieka i planety.
Boję się jednak, że kiedy już pogrzebana zostanie ostatnia ofiara koronawirusa, człowiek ze zdwojoną aktywnością wznowi swoją łupieżczą działalność, a po pandemii zostaną ludziom tylko odstające od gumek w maseczkach uszy.
Moja dekoracja wielkanocna, adekwatna do sytuacji.
.......................................................................................................
Madziu!
Dziury w ogrodzie jeszcze są, ale atmosfery do ich zapełniania nie ma

. O nowych roślinach nie marzę, rozsadzę nieco te, które się rozrosły. A że będą rosły nieco rzadziej, to tylko im i mnie wyjdzie na zdrowie.
Z sokowirówki nie mam się co cieszyć, bo właśnie marchewki (i pietruszki) najbardziej na świecie nie znoszę

.
No i jak tu Cię,
Jaśku, nie kochać!!! Chciałabym Cię napotkać u mojego płota, choćby i z wielkimi torbami

.
Trafiłeś w dziesiątkę. Moje dalie tak świetnie przezimowały, że zapełnią większość dziur. Resztę areału zasiedlę digitalisami, które wysiałam i które wzeszły w milionach egzemplarzy

. Chcesz trochę? Torba się znajdzie...

.
Natalio, od Twojego wpisu minęły prawie dwa miesiące (aż niewiarygodne!) i wiele się w ogrodzie zmieniło. Skończyło się niemrawe przedwiośnie, narcyzy, tulipany, hiacynty i szafirki dodały zielonym pokojom nieco koloru. Teraz rozkwitają jabłonie i to już jest prawdziwa wiosna.
Prawdę mówisz,
Yoll. Te kolorowe wiosenne odrobinki to trochę za mało, żeby wzbudzić prawdziwy zachwyt. To, jak mówi Monty Don, dopiero rozbieg przed prawdziwym spektaklem. A ten już niebawem. Tylko co z tego, skoro wszystkim tym, co ciekawe i piękne w ogrodzie , musimy się cieszyć
w samotności. Mam co prawda naturę borsuka, ale ta wymuszona izolacja bardzo mi już doskwiera.
Pomysłu na puste miejsca nie mam. Bez pomysłu więc posadzę tam dalie i wyhodowane z nasion naparstnice, ożanki i cukinie.
Buziaki dla Ciebie i Twoich rozkosznych wnucząt.
O widzisz,
Margo!, po prawdzie ja też już nie pamiętam co wyleciało z tych obecnie pustych miejsc

. Pustki zapełnię daliami, wysiewami naparstnic, może podzielę trawy, może floksy, a wszystko to bez entuzjazmu (z wiadomych przyczyn).
Dziś znowu była rozmowa z Helen Dillon, już w nowym miejscu, gdzie ma powstać nowy ogród. I co powiedziała? Że sama tylko pielęgnacja ogrodu (a starym zajmowała się 46 lat!!!) jest zajęciem nudnym i mało twórczym. No jest w tym racja, tworzenie nowego jest znacznie bardziej ekscytujące.
Ja mam wrażenie, że mój "geniusz" ogrodowy przejawił się w pierwszym projekcie ogrodu. Wszystkie kolejne zmiany tylko to pierwotne założenie psuły. Dlatego bardzo dobrze rozumiem stanowisko Helen, którą na domiar wszystkiego, mimo wieku, energia wprost roznosi

.
Sabinko moja kochana. I tym się różni północ od południa, że całkiem inaczej wyglądają u nas pory roku

. Ostatnie zdjęcie świeżej kwitnącej róży zrobiłam w styczniu.
Ostatnio już się nawet wyklarowała ładna pogoda, ale w dzień, bo nocą podstępnie rośliny podgryzał mróz. Teraz wreszcie trochę popadało i ogród może odetchnie.
Na krokusach u Ciebie byłam, ale muszę przyznać, że powala mnie wspaniała jakość Twoich zdjęć.
Gratuluję, pozdrawiam i przesyłam buziaki.
Przepraszam Was za swój refleks szachisty w udzielaniu odpowiedzi, ale tak jakoś cała ta sytuacja z wirusem wgniotła mnie w kanapę, a wzrok wbiła w telewizor. Może Wy pomożecie mi się z tej opresji wyzwolić?
Przesyłam serdeczności - Jagi