Przyznam się Wam w największej tajemnicy, że wczoraj wyciągnęłam rower z piwnicy
Natalko, do czego to doszło, żeby zimą polować na oszronione widoki. Przecież to powinno być w pakiecie

Gdyby nie to, że wracałam z pracy, to i tego bym nie miała, bo już dwie godziny później nie było śladu po takich atrakcjach.
To fajną miałaś lwią paszczę, moje wszystkie chyba na zimę usychały, a czy teraz się jakaś ostała, to nawet nie wiem.
Już chętnie kupiłabym sobie nasionka, ale odwiedzany co kilka dni ogrodniczy, ciągle oferuje skromny, ubiegłoroczny asortyment. Mam ogromną ochotę kupić nasiona w sklepie wysyłkowym i nawet przymierzyłam się do tego zadania, ale tam jest taki wybór, że nie wiadomo co wybrać. Nie zrażona skomplikowanym zadaniem, ochoczo zaczęłam wrzucać torebeczki do koszyka. I tak wrzucałam i wrzucałam, aż zobaczyłam, że rachunek przekroczył 50 złotych za same nasionka. No i w końcu nie kliknęłam zamówienia. Ale sprawa jest ciągle otwarta i nie wiadomo jak się ona skończy dla mojego portfela

Może w czwartek przelecę się po marketach, tam jest mniejszy wybór, to może nie będzie tak bolało

Na razie tylko przebieram w nasionach pomidorów, ale o sianiu ich jeszcze nie myślę.
Jadziu, przecież miałaś się oszczędzać, a tymczasem jak ruszyłaś do ogródka, to jak mały robocik

Ja nawet nie zaczęłam się rozkręcać, a Ty już właściwie jesteś po robocie Jak sobie przypomnę wygląd moich rabatek, to aż Ci zazdroszczę tego czasu spędzonego na działce. Cała robota jeszcze przede mną. W pogodzie ciągle pokazują deszcze, to może tak być, że nawet jakbym chciała, to nie pojadę. Gdyby tak jakieś towarzystwo mi się trafiło, to byłoby mi raźniej, a tak muszę wypatrywać kwietnia. I na dodatek jeszcze te okna, jesteś niemożliwa

Na takie fotki załapałam się rzutem na taśmę, to bardzo trudno dostępny produkt tej zimy

Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności, chociaż miałam wolną tylko jedną rękę. Ale jak widać i jedną ręką można sobie poradzić. Na koniec opracowałam już technikę, która na pewno mi się przyda i w innych okolicznościach.
Danusiu, zawsze byłam marzycielką, a gapienie się w niebo jest nieodłącznie związane z tym stanem

A przy okazji można coś ciekawego wypatrzeć jak widzisz
Co do aparatu, to mam całkiem niezłą cyfrówkę, a od niedawna jeszcze doskonały aparat w telefonie. Jego możliwości dopiero poznaję, ale już widać, że zna się na swojej robocie. Wszystkie tegoroczne zdjęcia są zrobione właśnie nim.
U mnie mrozek razem ze słonkiem był tylko rano, potem się zachmurzyło i zrobiło się mgliście.
Cieszę się, że zdjęcia znalazły uznanie w Twoich oczach
Beatko, taka entuzjastyczna opinia dodaje mi skrzyyyyydeeeeeeł Bardzo mi miło, że Ci się spodobały

Kusiło mnie jeszcze żeby pójść nad rzekę, ale poczucie obowiązku zwyciężyło z pragnieniami. Może jeszcze trafi się chociaż jeden dzień takiej zimy w pigułce, to nadrobię. Obym tylko miała wolne, bo przed pracą nie mam czasu na bieganie nad rzeką. A poza tym tak rano miałabym obawy, że dojdzie do bliskiego spotkania z dzikami, a jakoś mi się do niego nie spieszy. To już prawdziwa plaga, w mieście jest zryty chyba każdy trawnik. Można je spotkać nawet w biały dzień i nikt nic z tym nie robi
Małgosiu, takie oszronione zdjęcia to szczególne urozmaicenie ostatnich monotonnych dni. Nareszcie trafiła mi się wisienka na torcie, to z chęcią po nią sięgnęłam

Wszelkie znaki na niebie i wodzie wskazują, że wiosna nie będzie czekać na specjalne zaproszenie i przyjdzie wcześniej. Nie dalej jak wczoraj widziałam w tv całe łany krokusów, chyba w Szczecinie. Oby tylko nie było jak w ubiegłym roku, kiedy po ciepłym starcie przyszło ochłodzenie, następnie susza i wiosna była byle jaka. Jaka by jednak nie była, to i tak będziemy się cieszyć każdym najmniejszym kwiatkiem
Agnieszko, pamiętam takie doświadczenia, też je robiłam

Ciekawe czy i teraz dzieci tak się wpatrują w sznureczki?
Nasion heliotropu nie kupowałam, tylko dostałam od Lucynki, a u niej rosną, jak mają przykazane

To tylko moje nie chcą współpracować. Zazwyczaj staram się przynajmniej część nasion pozyskać z własnej działki, ale jakoś w tamtym roku ta sztuka mi się nie udała. Muszę się lepiej zorganizować i być bardziej obowiązkową, bo inaczej to pójdę z torbami

Chociaż wydaje mi się, że takie nasiona cynii zbierałam, a nie mam....
Wszelkie latające są bardzo wdzięcznym obiektem dla fotografa, tylko są w ciągłym ruchu. Nie chcą się zatrzymać nawet na chwilkę, mają za nic ustawianie światła, przysłony i inne podobne. Zupełnie nie rozumieją, że aby powstało niezłe zdjęcie to potrzeba czasu

Przyciśniesz migawkę ciut za późno i zamiast uśmiechniętej mordki, to masz taki wdzięczny zadek
Lucynko i nie żałuję ani minuty z tej godziny

Zima jaka była, a nawet jeszcze jest, każdy widzi, dlatego też trzeba łapać chwile, bo uciekną i tyle będziemy je widzieć.
Na moim balkonie wczoraj o 6.20 rano było 11 stopni. W tej sytuacji mogłam zrobić tylko jedno...sięgnąć do piwnicy po mojego znudzonego bezczynnością, stalowego rumaka i pomknąć do pracy ile sił w nogach. To zaledwie 10 minut jazdy, ale za to jak przyjemność. Szczerzyłam się radośnie przez cały ten czas

Za pochwały
Nie wiem, czy czasami ta serduszka mi nie zginęła. Znikła w pewnym momencie i tyle ją widziałam. Dopiero teraz kojarzę, że one po kwitnieniu zanikają, to może jednak wylezie po zimie?
Marysiu, skoro za oknem niewiele się dzieję, to tak muszę mieszać w tym kotle, że czasami marzec, a czasami luty z powrotem zagości

Jedna siewka heliotropu nie jest w stanie rozweselić mojego lica, to stanowczo za mało. Ale jeszcze się nie poddaję i codziennie wypatruję kolejnych. Jednak pozory mylą i poza widocznymi od jakiegoś czasu czterema siewkami, nic się więcej nie dzieje. Jeszcze jest chyba jedna, ale zachowuje się jak ruchome piaski i za każdym podlewaniem przemieszcza się wraz z wodą

Jakoś nie może się zakotwiczyć i rozwinąć żagli, albo zwinąć, toby może przestała tak pływać
To taka zwykła stokrotka na trawniku, ale jak widać spełniła swe zadanie i spodobała się. Dziękuję
Maryniu, to był taki maleńki zimowy akcencik tej zimy

Długo się nie utrzymał, zniknął po kilku godzinach, a następnego dnia było już dużo na plusie. Taka zima....
Na wyjazd na działkę jeszcze nie mam szans, może w marcu się pokuszę, jeśli aura będzie sprzyjać. Na razie tylko na chwilkę wpadamy i zaraz wracamy z powrotem. Może i coś bym podziałała, ale co zrobić z marudzącym eMem?
Dzisiaj słoneczko przeplata się z chmurami i deszczem, ale jest cieplutko
To tak jak pisałam, rower już został z piwnicy wyprowadzony i teraz mnie kusi, oj, kusi. Pewnie nie będzie to jeszcze rozpoczęcie sezonu, bo jednak temperatury przynajmniej jak dla mnie są za niskie, ale jak się trafi taka niespodzianka jak wczoraj, to na pewno z niej skorzystam

Na razie ma ciągle padać, ale to już mnie nie dziwi, w końcu pada właściwie cały czas, to jeszcze ten miesiąc czy dwa nie robi różnicy

Nic nowego nie wysiałam, za to Majesty stanęła na wysokości zadania i rośnie bez ociągania. Do tej pory nie zasypywałam jej ziemią, bo nie chciała w ten sposób kiełkować, w tym przykryłam ją cienką warstwą i co, można? Otóż okazuje się, że można
W czwartek mam wolne na pieczenie pączków, to z samego rana zrobię rundkę po sklepach, może już jakieś kolorowe, kuszące torebeczki się w nich pokazały

Zrobię sobie maleńki rekonesans, bo ja przecież miejsca nie mam zupełnie
Trochę z niepokojem czekam na marzec, jak zaczną spływać zamówienia.....Niewiele czasu mi zostało na wymyślenie miejsca dla nowych pięknotek, ale tak naprawdę mam czas do maja, to na pewno coś wymyślę, a jak nie to będę jak zwykle latać jak kot z pęcherzem, czyli wiosna będzie wesoła jak każda inna
Pozdrawiam
