kattka pisze:
Pytanie z innej beczki, czy Ty tego konia trojańskiego w postaci miskanta cukrowego wciskasz swoim klientom do nowo założonych ogrodów?
I dorzucam swoja cegiełkę do dyskusji. W tym roku szczęśliwie pozbyłam się dziesięcioletniej (tak długo trawami się nie zajmujesz, więc pewnie nie wiesz jak wygląda puszczona na żywioł, dziesięcioletnia) kępy miskanta cukrowego. W ubiegłym roku usiłowałam pozbyć się tego widłami, ale szkoda mi było wideł i mojego kręgosłupa, wiosną poszedł w ruch spryskiwacz z roztworem Raudapu, odzyskałam kilkanaście wartościowych, bo wilgotnym i słonecznym miejscu, metrów kwadratowych ogrodu. Piękny jest ten miskant zimą, ale nadaje się do ogrodu powyżej hektara, jako soliter otoczony trawnikiem, szerokim trawnikiem.
1. Nikomu nic nie wciskam
2. Widziałem nasadzenia większości traw nawet kilkudziesięcioletnie. Oprócz swoich doświadcześ wymieniam informacje z kolekcjonerami i szkółkarzami z Europy Zachodniej. Sporo podróżuję. Mam prawie wszystkie pozycje książkowe w języku angielskim o trawach od mniej więcej 1980 r., a tam trochę jest... Zajmuję się tylko trawami co pozwala na wnikliwe "rozpoznanie" tematu, bo to w sumie może 2000-3000 taksonów.
3. Masz całkowitą rację, co do zastosowania miskanta jako solitiera.
Nie nadaje się do rabat mieszanych. Tylko, że co dla jednych jest przekleństwem (ekspansywność) dla innych jest błogosławieństwem (szybki efekt). Jak już pisałem niejednokrotnie zakładam ogrody, gdzie projekt przewiduje zastosowanie jest kilku - kilkunastu gatunków i odmian roślin. Przy takich nasadzeniach powierzchnia ogrodu 1000 - 1500 m2 śmiało pozwala na łany miskanta cukrowego. I się podoba, tak samo jak spartina (ta w niewielkich kępach by podkreślić fontannowy pokrój) czy mozga (zwłaszcza 'Luteopicta' śliczna wiosną).
4. O gustach nie zamierzam dyskutować, bo to do niczego z wyjątkiem sporów nie prowadzi.