Beatko, właściwie to śniegu tej zimy jeszcze nie widziałam. Raz posypało wieczorem i nawet zrobiło się białawo, ale już następnego dnia wszystko spłynęło z deszczem. Taka to zima, nie zima- jak na razie jeszcze bardziej nieokreślona, niż ubiegłoroczna

Florentynki, to ciasteczka prawie z samych bakalii, bardzo słodkie, ale tak pyszne, że nie można im się oprzeć. O makówkach tylko sobie poczytałam, bo u nas to danie jest zupełnie nieznane. Z maku robimy tylko makowce i u mnie jeszcze drożdżowe pierogi smażone w tłuszczu jak pączki. Kutia, makówki, kluski z makiem-takich potraw nigdy jeszcze nie jadłam i chyba sama się na zrobienie takich nie skuszę. Na naszym stole w wigilię królują ryby w różnych postaciach i na słodkości nie mamy już miejsca w żołądkach. Ale jeśli kiedyś trafi mi się okazja spróbowania takowych, to na pewno to zrobię

Po działce przebiegliśmy
kurcgalopkiem, ledwo zdążyłam zrobić kilka zdjęć
Ewuniu, piękne życzenia, dziękuję
Danusiu, zajrzyj na pw
Mariusz, tak jest co roku

Człowiek się napracuje, nauwija przy kuchni i sprzątaniu i zawsze kończy się to tak samo. Każdy je i je i po Nowym Roku ma serdecznie dość jedzenia. Zamiast sałatek, rolad, podłoże z przyjemnością zjada (w moim przypadku) zwykłą owsiankę na kefirze
Jakoś w tym roku wzbraniam się przed wspominkowymi zdjęciami, ale chyba i mnie to w końcu czeka. Jeszcze ciągle udaje mi się wymigać, ale skąd brać aktualne zdjęcia, kiedy do wiosny jeszcze tak daleko? Chociaż patrząc na to, co zastałam ostatnio na działce, to kto wie?
Marysiu, do Krakowianki bardzo mi daleko, ale dziękuję

Za życzenia bardzo dziękuję

i szczerze Ci powiem, że już nie mogę się doczekać tych kolorów królujących na działce.
Ślimaki też chyba nie śpią, bo ciemierniki pełne są dziurek, a przecież to nie ja je wygryzłam
Lucynko, bardzo dziękuję za życzenia
Natalko, na zimę nie mamy chyba co liczyć

W prognozach widać jakieś niewielkie minusy, ale tylko w nocy, a zamiast śniegu tylko deszcz w sporych ilościach. Już mam serdecznie dosyć zgnilizny, która rozgościła się na dobre. W takiej sytuacji to nawet ja wolałabym regularną zimę, z niewielkim mrozikiem, śniegiem i słońcem

Ciągle jest ciemno, mokro
i do domu daleko. Słońce gdzieś się zgubiło, zapomniało o nas
Dorotko, taka mistrzyni jak Ty z florentynkami nie będzie miała żadnego kłopotów. Szybko się je robi i równie szybko zjada

. Przepis wysyłam na pw. Do talerzyka w różyczki mam jeszcze maleńkie filiżanki do kawy. Jeśli kiedyś mnie odwiedzisz, to właśnie z takich będziemy pić kawusię

Hortensja dębolistna teraz wygląda nawet lepiej niż na jesieni. Szkoda tylko, że większość liści leży na ziemi. Mam wrażenie, że to są całkiem świeże liście

, mięsiste i czerwoniutkie. Jesienne wydanie było raczej w brązach, to zimowe podoba mi się zdecydowanie bardziej
Małgosiu, papuga u nas pomieszkuje tylko tymczasowo. Po świętach wróciła do domu, czyli do Holandii

i tam dalej rozrabia. Teraz już w obu domach czuję się u siebie i doskonale widać to po jej zachowaniu. Rozrabia ile wlezie

Wianek wymyśliła moja siostra, ja tylko zgapiłam. W następnym roku muszę go mocniej zapleść, bo po wyschnięciu mocno się rozluźnił i troszkę gorzej się trzymał. Ale pomysł jest dobry, a w Twoich rękach zamieni się w małe dzieło sztuki
Zbyszku, jak na styczeń, to raczej jest ciepło niż zimno. Ale bardzo nieprzyjemnie z powodu ciągłej wilgoci

Za pochwały
Wczoraj pojechaliśmy na maleńką chwilkę na działkę po małe doniczki i podstawki, które już przecież lada chwila będą potrzebne w związku z rozpoczynającym się się sezonem siewczym

Ogromnie zaskoczyły mnie zmiany, jakie się tam dokonały w ciągu zaledwie dwóch tygodni

Ostatnio nie było tam śladu życia, a teraz w ziemi widocznych jest mnóstwo świeżutkich kiełeczków. Na powierzchnię wychynęły iryski żyłkowane, żonkile, narcyzy, szafirki, hiacynty i w najmniejszej ilości tulipany, a róże pokazały czerwone kły

Gdyby nie kartka w kalendzrzu, pomyślałabym, że to przynajmniej marzec, a nie ledwie połowa stycznia. Co zadziwiające, zupełnie nie widać wczesnowiosennych cebulowych. Krokusów i przebiśniegów ani widu, ani słychu

Ciekawe jaki będzie sezon po takiej zimie?
Wreszcie zabrałam się za wiecznie odkładane wydłubanie kokonów murarek. Kokony były zarówno w trzcinowych rurkach, jak i w gotowych paletach. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało

Tymczasem po otwarciu palety, pierwsze co poczułam to był nieprzyjemny smrodek. Ogólnie bardzo mało było w nich kokonów, za to całe mnóstwo w części już nawet wyklutych intruzów. Rozpakowałam tylko kilka plastrów, strasznie mnie to obrzydziło i w całości wyrzuciłam do śmieci. Początkowo chciałam ochronić murarki, ale kokony były tak zanieczyszczone, że obawiałam się o resztę populacji. Za to w rurach było podobnie jak w ubiegłym roku. Trochę kokonów, trochę białych robaczków, ogólnie nieźle, chociaż pszczółek będzie z tego niewiele i będziemy musieli ich trochę zakupić. Czeka nas chyba również kupno rurek, bo przy takiej pogodzie nie ma co liczyć na zamarznięcie jezior i nie wiadomo, czy eMowi uda się wyciąć trzciny a nie wykazaliśmy się przezornością i ubiegłorocznego nadmiaru nie zachowaliśmy na tak zwany zaś

Mam nadzieję, że właśnie rozpoczęty tydzień skończy się migusiem, bo mam tyle pracy, że już czuję zmęczenie. A przecież jeszcze się nawet nie rozkręcił
Wam życzę dużo przyjemniejszego tygodnia

, wystarczy, że ja prawie zamieszkam w pracy

Byle do wiosny
