Cześć!
Wysiałam, wysiałam! Papryki (diabełki typu Carolina Reaper, Caribbean Red, CP 358 Apocalypse, Black Bhutlah, Scorpiony... - słodkich nie siałam) i bakłażany póki co. I mój eksperymentalny por nawet żyje. Choć zaczynam żałować, że wrzuciłam "garstkę" nasion do doniczki z myślą, że przecież 90% nie wykiełkuje - znowu to sobie zrobiłam

Ale ciężko mi wyobrazić sobie teraz pikowanie pora. Najwyżej wysieję jeszcze raz.
Nie mam głowy do zdjęć jakoś, wszystko w biegu, ale coś cyknęłam sprzed chwili, walcząc z kiepskim światłem. W piżamie, dlatego tak mi puchato na rękawach
Mini-szklarenka z wysiewami grzejącymi się przed kaloryferem. W towarzystwie ciasta na poranny chlebek.
A generalnie to póki nie ma sadzonkowego szaleństwa, zajmuję się tym państwem

Szczególnie jestem dumna z trzykrotki, która była jeszcze niedawno zabiedzonym maleństwem, a tu już muszę dla niej szukać większej doniczki, bo wchodzi z niej ze wszystkich stron.
Plany, oj, plany... przede wszystkim - zamierzam pozbijać skrzynie do podwyższonych grządek, bo mamie bardzo wpadły w oko. Nawet materiały już mam, tylko ładniejszej pogody trzeba. Od wiosny zabieramy się też z kopyta za doprowadzenie do ładu altanki. Zanim wyjadę na studia, to chcę ogarnąć na miejscu tyle, ile się da, bo potem będę dojeżdżać na działkę weekendowo.
Nadal się zastanawiam, czy próbować wysiać Tzimbalo, którego nasionka zebrałam z cudem wyhodowanych, ślicznych owocków pod koniec ubiegłego sezonu. Nadal nie wiem, czy są pełnowartościowe i trochę mnie zaboli, jak się okaże, że były zebrane za wcześnie. Ale z drugiej strony - jak nie spróbuję, to się nie dowiem, prawda?