
Jak zwykle styczeń przywitał nas mrozikiem i honorową odrobiną śniegu. Nie ma tego na tyle aby ochronić rośliny, ale za to wszystkie różyce dostały swoją własną glazurę z marznącego deszczu. Kierowcom i pieszym nie zazdroszczę, rośliny wyglądają na zadowolone

Wczoraj ostatecznie klepnęłam zamówienie w Albamarze i Lilypolu - nowy sezon tuż tuż , trzeba zacząć działać

Póki co odsuwam to od siebie i przetrawiam. Jest czas

Najpierw kilka zdań do miłych gości
Aneta/Wiewioreczka, dziękuję za życzenia

Pędzę za moment do ciebie, bo przyznam szczerze, że nie kojarzę twojego ogrodu..

Ewelina, dziękuję za życzenia

Wiesz jak to jest. Widać, że ktoś bywa, bo ilość wyświetleń rośnie, ale z drugiej strony spamować zdjęciami wpis pod wpisem też tak głupio

Kochana, Crown Princess Margareta to cudeńko i perfekcja w każdym calu. Moja posadzona była jesienią 2016 roku , pierwszy sezon - bez szału. W drugim - piękne pierwsze kwitnienie, potem średnio. Za to w trzecim sezonie pokazała klasę, kwitła obficie nawet końcówką wrześnie (w październiku miałam już mocny przymrozek i niestety zważyło pączki) Praktycznie nie choruje, a wiesz, że u mnie nie ma nawet oprysków prewencyjnych. Naprawdę godna polecenia.
Dobrze przyuważyłaś żwirowe podłoże. Ostatecznie mieliśmy tam układać takie duże płaskie kamienie, ale pan na składzie zaczął nam to odradzać. Trzeba robić jakieś drenaże (z racji, że nasz kącik jest o pół metra poniżej poziomu ogrodu), potem wylewka i klejenie tych kamieni, a i tak nie ma pewności czy nie będzie tam stała woda i wszystkiego nie porozsadza

Wanda, mam identyczne spostrzeżenia co do Louis Odier. Jest nieforemna i rośnie tak jak jej się podoba. Próbowałam nawet naginać te długie batogi, ale wtedy zamiast pobudzić kwitnienie na już istniejących łodygach ona wypuszczała nowe i znowu kwitła na czubeczku ponad 2 metrowego krzaka. Jeśli chodzi o zdrowotność to mam piękną różę tak do końcówki czerwca, przy dobrych wiatrach do połowy lipca. Potem goluśka. Myślałam jednak, że to tylko mój egzemplarz, bo jakby nie było musi walczyć o przestrzeń z ... milinem. Po twoim wpisie wnioskuję, że taka już jej uroda. Nie wyrzucę jej (mimo, że o tym również myślałam), bo mi jej szkoda. Jest olbrzymem i jest jedną z moich pierwszych róż..
Gosia, irysami jestem równie zachwycona. Podobają mi się każde, nawet te stare babcine odmiany. W większych kępach tworzą piękne plamy barwne. Po przekwitnięciu atrakcyjne są nawet ich szablowate liście. No jak ich nie kochać

Jeśli lubisz być katowana moimi zdjęciami, to idealnie trafiłaś. Ja nadal odgrzewam czerwiec. Póki mili goście nie stracą apetytów..
Stasia, dziękuję za miłe życzenia

Zaraz idę podziwiać twoje parapety. Mój Pan Mąż też zaczął podgadywać o tegorocznych wysiewach papryk, więc pomalutku będziemy rozkręcać sezon.
Krychna, dziękuję ci za tyle miłych słów

Jeśli chodzi o Jubilee.. cóż, nie będę cię oszukiwać. Ona już tak ma. Pierwszy rok podwiązywałam całość, bo kwiaty dosłownie leżały w błocie. Kolejne lata było nieco lepiej, ale wciąż traktowałam ją jako małą pnącą i prowadziłam przy kratce. Potem nadeszła sroga zima i zmarzła mi do kopczyka. Teraz pomału wraca do formy. Wszak główne łodygi zmężniały i już nie rozkładają się gdzie popadnie, ale same kwiaty są tak ciężkie, że delikatnie przechylają się ku dołowi. Nie jest to ten rodzaj "zwisu" co u młodej sadzonki, ale owszem ma tendencje do omdlewania. Z biegiem lat stworzyła jednak spory krzew, a te nostalgiczne kwiaty stały się jej dodatkowym atutem. Odniosłam też wrażenie, że drugie kwitnienie, już nie tak spektakularne i z nieco mniejszymi kwiatami, jest bardziej wyprostowane.
Mariusz, prawda, że miło jest nacieszyć oczy letnimi zdjęciami. Wszyscy już tęsknimy do ciepła i zieleni. Mam taką swoją prywatną teorię, która pomaga przetrwać. Otóż w przyszłą sobotę zaczynają się ferie zimowe. Dwa tygodnie z głowy. Będą szaleństwa i zabawy. Potem już praktycznie luty - zaczną się wysiewy (właściwie papryki i kobea już końcem stycznia). Krótki luty szybko minie i już będziemy wypatrywać pierwszych krokusów i przebiśniegów. Szybko idzie, prawda?

Natalia/Blueberry, u mnie też co jakiś czas ściskał mróz i szczerze, to już myślałam o podlewaniu niektórych roślin. Dobre, że przedświąteczne deszcze załatwiły sprawę.
Fajnie, że mamy te wspominkowe zdjęcia. Ostatnio zaczęłam zgrywać wszystko na płyty, bo nazbierała się całkiem pokaźna kolekcja, a przecież szkoda usunąć i stracić bezpowrotnie.
Byle do nowego sezonu
Jakoś się dzisiaj rozpisałam, wiec dla wytrwałych przyszłą wreszcie kolej na zdjęcia cieplutkiego, czerwcowego ogrodu
Na początek efekty ciągłego dosadzania. Kwitnienie w pełni, dodajcie do tego zapach


Za to czosnki sukcesywnie wypadają. Zauważyłam, że liczyć można tylko na biały Mount Everest. Wszelakie fiolety marnieją i znikają po 2 -3 latach. Warto wciąż kupować?

Abraham Darby w objęciach powojnika. Nie mam go gdzie przesadzić, prędzej czy później powojnik zwycięży.

Alexander McKenzie. Różany olbrzym o malinowym zapachu


Boscobel rośnie po swojemu. Zamiast budować zgrabny krzew, wystrzela jednym pędem, na którym opiera swoje całe kwitnienie


Crown Princess Margareta. Pisałąm już wyżej Ewelinie. Cudo nie róża



Constance Spry. Nigdy nie mogę trafić, żeby ująć cały krzew w pełni kwitnienia


Graham Thomas


Herzogin Christiana

Cornelia

Pierwsze, nieśmiałe kwitnienie Kurfurstin Sophie

Lavender Ice. Kupiona ze względu na świetne opinie. Miała być zdrowa i wytrzymała. U mnie jej coś nie służy. Po pierwszym kwitnieniu oblatuje z liści.

John Davis - pnąca o końskim zdrowiu

Lichfield Angel


Leonardo miał być rabatówką. Od kilku lat jest niezmordowaną pnącą. Kwitnie od samego dołu aż po wierzchołek




Schloss Eutin, jeśli jej nie macie to polecam z całego serca. Pierwszy sezon w rabacie (wcześniej męczyła się rok w doniczce)


The Wedgwood Rose. Mam do niej mieszane uczucia. Z jednej strony przepiękne kwiaty, z drugiej fatalny krzew, który w ogóle nie chce się rozrastać i ogranicza się do dwóch pędów

Morden Blush. W towarzystwie Boscobel (zdj. 3) i Kronprinsesse Mary (zdj. 4)




Munstead Wood. Pierwszym razem Goździki rozsiały się całkiem przypadkowo, w tamtym roku pozbierałam po rabatach gotowe sadzonki i posadziłam w towarzystwie różycy. Moim zdaniem strzał w 10

Gwiazda kącika wypoczynkowego - Star Profusion

Rosarium Uetersen

Ostatki piwoniowe:
Ursyn Niemcewicz

Sarah Bernhardt

Marność nad marnościami- powojnik Utopia

Wielu osobom podoba się szalenie fotogeniczna czarnuszka. Tak wygląda cała prawda o niej - miejsce gdzie dałam jej wolną rękę i pierwszy raz nie przerywałam samosiejek
