Witajcie!
Teraz nieco rzadziej będę zaglądała na forum. Co drugi dzień wyjeżdżam rano, wracam różnie wprawdzie, ale zmęczona nie mam nastroju i nie chcę epatować marnym humorem.
Maryniu - jak to mówią: "Z braku laku dobry kit".

Zdecydowanie wolę cieszyć oczy kwiatami na rabatach, ale teraz musi mi wystarczyć to, co na parapetach.
Dorotko - kwiatów nie będę siała przedwcześnie, tylko te pomidorki, które przeznaczone są do sadzenia pod osłony. Jeśli oczywiście "palma mi nie odbije".
Danusiu - lubię doniczkowe o ciekawych liściach, łatwiej znieść, gdy nie zechcą zakwitnąć.
Teraz jeśli tylko mam słoneczny dzień, to mogę obserwować ładne zachody słońca, które chowa się tuż nad czteropiętrowym blokiem. Mogłabym też uchwycić piękne wschody, gdyby tylko chciało mi się rano wstać.
Iwonko0042 - właśnie listki Ludisi mnie urzekły, kwiatki mało widoczne, ale dobrze, niech kwitnie.
Na razie nic nie zamawiam, poczekam do wiosny, bo nie wiem, co mi z ziemi wychynie. Mam tak
naćpane, naupychane, że muszę czekać na ewentualne ubytki.
Słoneczka mi nie brakuje, raczej deszcz mi się marzy, ale będzie, co Bóg da.
Pozdrawiam wzajemnie razem ze słonkiem.
Alu - witaj, kochana. tego storczyka ukorzeniła dla mnie sąsiadka. Długo to trwało, nawet zapomniałam, że mi obiecała. Wielka była moja radość, gdy mi go przyniosła.
Roślin doniczkowych nie dokupuję, za wyjątkiem fiołeczków, bo muszę zachować miejsce na parapetach. Te, które aktualnie posiadam, zmieszczę na parapecie kuchennym, a draceny na komodzie. Ich kota nie rusza.
Pozdrawiam wzajemnie.
Zuziu - właśnie Ludisia ma listki ciekawe, kwiatki nieszczególnie.
Pozdrawiam wzajemnie.
Marysiu - prawie wszystkie moje rośliny doniczkowe mieszczą się na jednym, kuchennym parapecie. One nie wymagają dużo miejsca, które oszczędzam dla pomieszczenia zimowych wysiewów działkowych i choć mam jeszcze trzy duże parapety, to jeden z nich pozostaje do wyłącznej dyspozycji Misi.
Do mnie też zawitał mrozek, malutki i bez śniegu. Za to słońce pięknie świeciło przez calutki dzionek.
Gołębiarz jeździ teraz rowerem, a i Misi jest zimno na działce, zresztą nie lubię działki o tej porze roku. No nie lubię i już!
Zresztą teraz praktycznie nie mam czasu, ciągle jestem zmęczona, a i w domu jest co robić przed świętami. Musiałam rozłożyć tę robotę na dłuższy okres, by ze wszystkim zdążyć.

Taki los.
Trzymam się w miarę moich możliwości, dziękuję Kochana.
Kasiu-Katiusha - mój płocki synek też ma lęk wysokości, a walczył z nim poprzez coroczne wyjazdy w wysokie góry europejskie, gdzie z ogromną przyjemnością uprawiał tracking. Oczywiście w grupie. I było wszystko jak trzeba, a okna na swoim trzecim piętrze nie umyje do dzisiaj.
Ja mogłabym nawet na 50. piętrze okna myć.

A mój balkon jest jak pokoik - ma trzy ściany i sufit. Ponadto do połowy zabudowany, a wyżej jest siatka chroniąca kotę przed upadkiem. Dałabyś radę.
Słoneczko poszło spać, czas na odpoczynek.
