Iwonko, ależ nie można pozbywać się wszystkiego z ogrodu
Kocham drzewa i mimo, że uwielbiam sadzić całe szczęście ograniczyłam ich ilość. W sumie dzięki nim zaczęłam sadzić więcej cieniolubnych roślin. I bardzo je polubiłam.
Co do gęstości sadzenia. Ja też kupowałam małe roślinki. Tylko że pojedyncze. A zgodnie ze sztuka powinnam sadzić co najmniej 3. Ale ja chciałam mieć jak najwięcej okazów. Jednak teraz to wygląda źle na tak dużej rabacie. Stąd moje działania, żeby dosadzić te rośliny, które mi się najbardziej podobają a wysadzić te mniej. Tylko, które to są?/??
I tu właśnie jest największy problem, bo kocham wszystkie rośliny prawie, że jednakowo.
Moje bukszpany też są duże. Mają około 1 m wysokości. Wydaje mi się, że za późno swojego przycięłaś. Trzymam kciuki, żeby przetrwał zimę. Ja mam swoje zasady cięcia. Tnę kiedy już nie ma zagrożenie przymrozków. Nie tnę kiedy zapowiadają deszcze, upały. Jak na razie to działa, tylko przez nie nie obcięłam ich do końca w tym roku, to znaczy własnie tych z przodu domu. A mam wszystkich bukszpanów około 20 różnej wielkości.
No właśnie mam za dużo żółtego, a za mało czerwonego koloru. Jak zazwyczaj unikam tego koloru na rabatach, tak jesienią bardzo chciałabym go mieć. Niestety to wiąże sie z sadzeniem krzewów i drzew przebarwiających się na czerwono, a na to miejsca już nie ma. Marzy mi się szczególnie trzmielina oskrzydlona. Ale znowu trzeba by wysadzić sporo roslin, żeby zmieścić tę jedną. Na razie nie jestem w stanie tego zrobić.
Marysiu, zdjęcia sa sprzed kilkunastu dni. Teraz ogród wygląda zupełnie inaczej, bo po przymrozkach wiele kwiatów już zmarzło, liści coraz mniej. Chociaż o dziwo moja czereśnia ma dalej zielone liście.
Pamietam jeszcze 2 lata temu jesienią martwiłam się, że już nie mam co robić w ogrodzie. A tu popatrz znowu tyle planów.
To chyba się nigdy nie skończy.
Tulipany wszystkie posadzone. Namęczyłam się, ale się udało. Podejrzewam, że gdybym miała ich więcej też by się udało. Najgorsze jest to, że nie wiadomo, czy tulipany sadzone w zeszłym roku zakwitną, czy nie. Najlepiej byłoby wykopywać co roku wszystkie cebule, ale ja na to niestety czasu nie mam.
Może na emeryturze? Moja sąsiadka własnie tak robi.
Ewelinko, no własnie, Ty masz gdzie przesadzać. Bardzo bym chciała takie rozwiązanie.
Niedługo wyjdzie na to, że zapełnisz całą nowa część przesadzając to co było na starej. W sumie to nie jest złe, bo nie potrzeba wielu odmian. Wystarczą te które mamy, tylko fajnie skomponowane.
Wykopując rośliny zrobiłaś wszystko zgodnie ze sztuką. Ja co roku dokupuję i mam wrażenie, że to się nigdy nie skończy.
Nawet nie sprawdzałam jak ma być pogoda. Może jeszcze w przyszły weekend będzie można popracować. W sumie powinnam.
Aniu, czyli za gęste sadzenie naprawdę dotyczy wszystkich. Myślę, że forum też ma w tym swój udział. Napatrzymy się na to co kto sadzi, a potem sami nagle pałamy rządzą posiadania
Ja nie mam czasu z kolei na wykopywanie cebul. Faktycznie sprzątam wszystko wiosną , liście zostawiam na rabatach, ale z trawnika wszystkie zbieram i robię z nich ziemię liściowa dla cieniolubów.
Rozumiem, że zdrowie nie pozwala realizować planów. Ja mam z kolei problem z czasem. Nie wszystko jestem w stanie wykonać. Tym się aż tak bardzo nie przejmuję. Wybieram to co najważniejsze.
A resztę można wykonać kiedy indziej, albo wcale.
Najważniejsze, żeby praca w ogrodzie była przyjemnością, a nie przymusem
Lucynko, wcale takich dużych zmian nie planuję. To są tylko kosmetyczne zmiany. Coś przesadzić, coś dosadzić. Zresztą mam nadzieję, że przyjedziesz zobaczyć sam,a co się zmieniło.
Rośliny sadzę zdecydowanie za ciasno. Do takich wniosków doszłam dopiero niedawno. Stąd moje zmiany. A pewnie jak je wprowadzę w życie, po jakimś czasie znowu będzie trzeba przesadzać. Takie życie.
Udało się posadzić wszystkie cebulki.
Jak już pisałam dziewczynom, udało mi się upchnąc wszystkie cebule. I ani razu nie wbiłam łopatki w jakąś starą cebulkę. I tu pytanie. Czy te wsadzone w zeszłym roku będą, czy już ich nie ma.Najgorsze, że myślisz, że w danym miejscu masz posadzone cebule, a wiosną okazuje się, że nic tam nie wyrasta.
Coś czuję, że coraz bardziej dojrzewam do wykopywania ich po kwitnieniu. Tylko, czy ja na to znajdę czas?
I jak je oznaczyć? Na razie o tym nie myślę. Zobaczymy wiosną jak sytuacja sie potoczy. Będzie czas, to wykopię, nie będzie to zostawię. I znowu jesienią zakupię całą masę.
Przy okazji sadzenia cebul popieliłam troszeczkę. Oczywiście najwięcej było koniczynki. Tego chyba nigdy się nie pozbędę.
Tak naprawdę pozostała mi jeszcze do zrobienia jedna kwestia i nie wiem, czy zdołam ją wykonać jesienią.
Musze opróżnić wszystkie skrzynie z warzywami. Okazało się, że folia, którą wyłożyłam je, żeby utrzymać ziemię, kruszy się tak bardzo, że nie wiem, czy dotrwa do wiosny. I po co mam własne warzywa, jeśli będą zanieczyszczone plastikiem. Liczę na to, ze przyszły tydzień będzie na tyle ładny, że zdołam to jeszcze zrobić.
