Witajcie!
Po kilku chłodniejszych nocach, znów zrobiło się cieplej. Na zmianę jeden dzień pada, następny jest słoneczny. Jak dla mnie taka jesień może być. Przymrozki były na tyle delikatne, że nie zaszkodziły ani różom, ani daliom. Wszystko nadal kwitnie i nie ma zamiaru iść spać. Sporo róż ma jeszcze małe pączki i jeśli aura będzie sprzyjać, to mają szansę się rozwinąć.
Dzisiejsza fotka
A ta sprzed dwóch dni
Jadziu, Boscobel i Bathsheba to bardzo udane odmiany. Z nich jestem naprawdę zadowolona

Jeszcze w tej chwili obie mają pączki i być może zdążą pokazać te cudne kwiaty. Byłoby to udane zakończenie sezonu.
Narine, witam nowego gościa

Bardzo się cieszę, że nie opisuję Austinek tylko dla siebie. Te opisy są dla wszystkich, którzy zastanawiają się nad wyborem tej lub innej odmiany i mają dylemat. Jeśli tylko taki opis jest w stanie komuś ułatwić decyzję, to tym bardziej wiem, że warto poświęcić trochę czasu i coś skrobnąć. To dla mnie przyjemność móc podzielić się z Wami swoimi obserwacjami
Co do trwałości kwiatów, to wszystko jest uzależnione oczywiście od pogody. Wiadomo, że wysokie temperatury i mocne słońce skracają ten czas, a sezon, sezonowi nierówny. Staram się wypośrodkować i oczywiście co do dnia nie jestem w stanie zagwarantować, że u Ciebie taki np. Christopher Marlowe nie będzie dłużej utrzymywał kwiatów. Jedno jest pewne - wraz z wiekiem krzaczka, trwałość kwiatów też może wzrosnąć. Zauważyłam to chociażby po Abraham Darby. Generalnie trwałość kwiatów u Austinek to od dwóch, trzech dni, do tygodnia. W niektórych przypadkach nawet dłużej. Takim przykładem może być Sir John Betjeman. U niego kwiaty utrzymują się powyżej tygodnia. Radzą sobie nieźle w największe upały. Emily Bronte też w tym roku zadziwiła mnie nie tylko wytrwałością w produkcji kwiatów, ale mam wrażenie, że kwiaty utrzymywały się o wiele dłużej niż w pierwszym roku po posadzeniu
Aniu - Annes, byłam nieźle wkurzona, gdy zorientowałam się, że wszystkie fotki zniknęły

Opadły mi ręce i prowadzenie wątku straciło nagle sens. Przecież nikt nie będzie się przekopywał przez tyle stron i czytał o czymś, czego nie może zobaczyć. Dobrze, że aktualny wątek nie ma zbyt wielu stron, to może jakoś uda się cokolwiek w wolnej chwili uzupełnić. Natomiast cała reszta w zasadzie mogłaby wylądować na śmietniku
O, jak super, że zamówiłaś Vanessa Bell

Będę z niecierpliwością czekała na pierwsze zdjęcia u Ciebie. Nie mam tej odmiany i przyznam szczerze, że trochę "chodziła" mi po głowie. Ostatecznie na razie odpuściłam. Muszę wiosną pożegnać kolejne kilka róż i może wtedy pomyślę o Vanessie. Na razie jesienią przybędą do mnie trzy sztuki, prosto od Mistrza. Będzie to zapewne w listopadzie...
Bathsheba poszalała w tym roku. Rozrosła się i zmężniała. Kwitła przy tym bardzo przyzwoicie. Oby tę formę utrzymała w kolejnych latach. Jeszcze o tej porze stoi w pełnym ulistnieniu, bez żadnych plamek
Igala, jeśli masz już wybrane miejscówki dla swoich róż, to posadziłabym je od razu do gruntu

Do donic sadzę z konieczności. Jeśli jakaś sadzonka jest licha, albo nie mam dla niej przygotowanego stanowiska.
