Witajcie!
Nareszcie wzięłam się w garść i pogoniłam lenia.
Uporządkowałam grządki warzywne, a nawet skopałam, zostawiając ziemię w
ostrej skibie do wiosny.
Pomogłam też M przy budowie, a dokładnie przy dźwiganiu ciężarów. Czuję, że mam kręgosłup, ale to dobrze, przynajmniej wiem, że jeszcze żyję.
Przymrozków rzeczywiście nie było, wszystkie ciepłoluby mają się dobrze i nawet kwitną, ciesząc moje serducho.
Iguniu - już dzisiaj porządnie sobie popracowałam. Ciepło było, świeciło słoneczko. Od razu lepiej się poczułam i jestem zmotywowana do dalszej roboty.
Aniu - moją działkę, na szczęście, przymrozki ominęły, dzięki czemu jeszcze trochę kolorków na rabatach widnieje.
Dziękuję za ciepłe słowa pod adresem moich kwiatuszków.

Pozdrawiam cieplutko.
Natalko - bardzo mnie podniosły na duchu Twoje słowa,

a jeszcze bardziej pożegnanie lenia.
Danusiu - a ja dzisiaj zmobilizowałam się, bo żal mi było M, którego czekało dźwiganie ciężkich elementów do budowania gołębnika.

Przy okazji uporządkowałam grządki po warzywach, a nawet szpadlem pomachałam sobie dla rozrywki.
Zdrówko przytulam. Zawsze się przydaje. Dziękuję i odwzajemniam.
A na rabatach ciągle jeszcze kwitną cieploluby, choć coraz mniejszą ilością kwiecia.
Dalie.
