w weekend miałam bardzo wielką ochotę na prace w ogrodzie, ale niestety musiałam szykować syna na studia.
Ale już sam fakt, że z chęcią wychodziłam do ogrodu świadczy o tym, że mi się chyba samopoczucie poprawiło.
Jakaś mnie werwa dopadła, bo za tydzień planuję odświeżyć mu pokój.
JagiS, masz całkowitą rację. Ogród to ciągłe zmiany. Tylko, czasem człowiek chciałby sobie w tym ogrodzie posiedzieć, a nie zasuwać. Właśnie chciałabym dojść do etapu, że trochę pracuję i trochę odpoczywam.
No i jednak doszłam do wniosku, że moje sadzenie całej masy drobnicy, nie w grupach rabaty zrobiły się strasznie bałaganiarskie.
Chyba mnie to męczy, a sama napisałaś, że ogród powinien cieszyć.
Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Aniu, dalie odkryłam niedawno. Miałam je wcześniej, ale chyba nie dopiero teraz mam takie, które mi się podobają
Wcześniej miałam te wielkokwiatowe. Zdecydowanie wolę takie o drobnych kwiatach, a szczególnie pojedynczych.
Nie przypuszczałam, że tak je lubią pszczoły.
Marysiu, nie śmiej się, ja naprawdę miałam nadzieje, że jak jest się na emeryturze, to jest więcej czasu na ogród.
Przecież nie wychodzi się z domu na 10 godzin codziennie.
Przynajmniej moja sąsiadka bardzo sobie chwali ten czas.
A to, że czas ucieka, to ja już widzę, bo nie nadążam z niczym. Kiedyś przynajmniej w ogrodzie miałam wszystko ogarnięte, a teraz i dom i ogród w rozsypce, na forum mam coraz mniej czasu. To mnie chyba najbardziej frustruje.
Zobaczymy jak będzie dalej.
Weekend minął mi nieogrodowo. Szykowałam syna do wyjazdu na studia, a dzisiaj go zawiozłam.
Jedyne co zrobiłam, to przeszłam się wczoraj po ogrodzie i zaplanowałam kilka prac na jesień i na wiosnę. Nawet je spisałam, żeby nie zapomnieć, albo nie zmienić.

Nareszcie ogród jest nasączony wodą. Pada praktycznie codziennie.
Nagle nabrałam znowu ochotę na ogrodowanie. Szczególnie na zakupy

Chciałabym kupić derenia kousa, kilka rodków i azalii i oczywiście drobnicę, ale taką samą, żeby dosadzić do tej co już mam.
Zobaczymy co z tego wyjdzie.












