Witajcie!
Dzisiaj nie byłam na działce, ale wczoraj tak i trochę przesadziłam z robotą, a dodatkowo zmarzłam w oczekiwaniu na otwarcie bramy, by móc wyjechać. Gospodarz zamknął cztery godziny wcześniej i sobie poszedł do domu. Dwie godziny czekaliśmy na
jaśniepana, by raczył się pofatygować i wypuścić ludzi do domu. Nagle zmieniono godziny otwarcia bramy bez powiadomienia działkowców. Takich delikwentów jak my było kilkunastu i nie napiszę, jakie
życzenia padały pod adresem zarządu, bo by Wam nie uszy lecz
oczy zwiędły.
Działka bardzo nieciekawie się już prezentuje, w związku z tym powyrzucałam na kompost większość letnich roślin, zdjęłam jabłuszka z jedynej obficie owocującej jabłoneczki, dosadziłam jeszcze kilkadziesiąt tulipanów kupionych w Biedr..., do której dopiero teraz dowieziono cebulki, pomogłam M przy budowie, by na koniec zdenerwować się w oczekiwaniu na wyjazd do domu.
W domu też jest co robić i nawet się nie obejrzałam, gdy nastał wieczór.
Iguniu - kocham grzybobranie, ale pod warunkiem, że jest co zbierać.

Dawniej lubiłam przemierzać las w poszukiwaniu ich, teraz już wolę mniej chodzić, więcej zbierać.
U mnie już by deszczu wystarczyło. Ziemia bardzo głęboko przemoczona i jeśli więcej popada, zaczną gnić cebulki.
Zastanawiam się, dlaczego jest tak, że albo zbyt sucho, albo za mokro, że nie może być normalnie....
Może podmucham na chmury, niech popłyną w Twoje strony, skoro ciągle u Ciebie susza.
Staram się pozyskać jak najwięcej nasionek tej szałwii. Zobaczymy, czy uda mi się ta sztuka.
Dorotko - nie wiem, jak to jest, że ciągle brakuje mi czasu. Czy ja już tak mocno się zestarzałam i tak bardzo zwolniłam obroty, że czas ucieka mi przez palce...
Biedne te Twoje zwierzaczki. Oby jak najszybciej wróciły do zdrówka.

Mizianko dla nich obowiązkowe.
Iwonko0042 - na ostatnim zdjęciu jest jeden z moich marcinków. Tak nietypowo kwitnie. Odmiany nie znam, niestety, ale rozrasta się całkiem, całkiem.
Iwonko1 - szczęściaro, do lasu możesz sobie pojechać rowerkiem, a ja muszę autem, bo bardzo daleko, ale choć traci się co najmniej godzinę na dojazd, to i tak bardzo to lubię.
Na szczęście wysyp był baaardzo duży, grzybki już przerobione, nie musimy powtarzać wyprawy.
Pozdrowienia przyjmuję z radością i z równą radością odwzajemniam.
Aniu - dziękuję, kochana.
Malwinko - jakże się cieszę Twoimi odwiedzinami!
Dziękuję za piękny prezent w postaci mowy wiązanej i ilustrację doń w formie zdjęć Twoich zdobyczy.
Danusiu - to niech Cię odetka, a za życzenia dziękuję, choć słoneczka nie było, ale było miło.
Majeczko - nie zniechęcaj się nieudanym wysiewem kapustek. Ja kilka razy podejmowałam próbę ich uprawy z nasion i dopiero w tym roku ta próba mi się powiodła. Taka ze mnie uparta baba.
Zdrówko przytuliłam i już jest dobrze, samopoczucie też nienajgorsze, za co serdecznie Ci dziękuję.
Marysiu - dawniej lubiłam szukać grzybów, przemierzając las, nawet jeśli nic nie znalazłam. Teraz już cieszy mnie tylko wysyp i zbieranie na niezbyt dużej przestrzeni. Zestarzałam się i nic na to poradzić się nie da.
Dalie u mnie też już powoli kończą, coraz mniej kwiatów rozwijają, bo pogoda nieciekawa, mało słońca.
A mój granatowy (chabrowy?) marcinek dopiero dwa pączki próbuje otworzyć. Nic to, poczekam, byle tylko jakiś mróz się nie napatoczył.
Dobre życzenia przyjmuję z entuzjazmem i odwzajemniam całym
Maryniu - lubię zbierać i lubię zajęcia z grzybami w kuchni, tylko maślaki mnie denerwują, bo trzeba je obierać, ale M przepada za nimi, a czego się nie robi dla miłości życia.
Wieczny odpoczynek dla Twojej towarzyszki grzybobrania, niech zbiera rajskie borowiki w rajskich lasach.
Sama też nie wybrałabym się do lasu, zgubiłabym się.
Nie tak łatwo pokazać mężowską budowę, zwłaszcza że ciągle w trakcie, ale spróbuję.

Piwniczka.

Szkielet gołębnika nad piwniczką.
A na rabatach coraz smutniej, choć coś tam jeszcze przyciąga wzrok.
Udanego, pełnego słońca weekendu.
