Co tu taka cisza, czemu nikt się nie chwali?
Ja to wprawdzie nie mam czym,ale pokażę kilka fot.
Najgorsze i najmarniejsze sztuki spakowalam w skrzynkę i przywiozłam na wieś dla zapełnienia luk na grządkach. Większość popalona i mizerna, ale zrobiły im się bardzo grube liście.
Jednolicie zielone znowu się zmieniły, zjaśniały coś na seledyn, niektóre mają widoczny biały pasek na nerwach. Mogłyby tylko lepiej rosnąć,bo stoją w miejscu.
Ten okazał się jednym z bardziej odpornych koleusów jakie miałam, zaraz po moim starym zielonym . Nie tylko przeżył styczeń w maju i nagły opad śniegu,ale i błyskawicznie ukorzenia się z byle kawałka. Jeszcze nie miałam tak 'żelaznego' koleusa.
Na grządkę przywiozłam więcej szczepek, ale wszystkie w starciu z trudnymi warunkami poległy.
Natomiast nowe siewki z maja... nie sądzę żeby dorosły.
