Dzisiaj na działce nie wiedziałam, gdzie mam oczy podziać. Gdzie się nie obróciłam, tam:
Seks
Seks
Seks
W powietrzu aż iskrzyło od namiętności
Nareszcie dwa dni prawie bez deszczu. Wczoraj tylko raz przeleciała burza z intensywnym deszczem, ale potem znowu zaświeciło słonko. Do burzy pieliłam potwornie już zachwaszczone grządki, a po wzięłam się za sadzenie cynii i pozostałych dalii. Zapomniałam, że już nie jestem pierwszej młodości i tak sobie dałam po robocie, że wieczorem ledwo się ruszałam

Chociaż z tą starością może nie jest tak źle, bo z kolei dzisiaj, jadąc na działkę spotkałam mocno starszego pana, który przenosił węgiel wyrzucony wprost na chodnik i widząc mnie, zapytał: Zmieści się panienka? Poprawił mi i tak już dobry humor, na cały dzień
Wczoraj intensywnie podglądałam grzejące się na słonku, przede wszystkim żaby, ale i jaszczurki. Głównie przesiadują na cieplutkim kompostowniku, ale nie tylko. Wrażliwców proszę o zamknięcie oczu
Umówiłam się z Filipem na koszenie działki, a ten z kolei umówił się z Magdą i przyjechali razem. Żeby dziewczę się nie nudziło, to znalazłam jej niewielkie zajęcie, a mianowicie pozbawienie tulipanów nasienników. No, cóż....Okazało się, że to nie jest najłatwiejsze zadanie

Za to Filip, po lekkim ochrzanie na temat poprzedniego koszenia, ciął wszystko co mu wpadło pod kosiarkę. Razem z różą od Marysi, penstemonem i piórkówką

Różę dojrzał, dopiero jak po wykoszeniu wysokiej trawy, zobaczył placyk ziemi z wystającym badylkiem, rozplenicy nie zobaczył w ogóle, dopiero jak mu pokazałam co narobił, to powiedział, że myślał, że to po prostu duża kępa trawy, a penstemon rzeczywiście był zarośnięty trawą, to mógł go nie widzieć. A, i jeszcze szczypiorek czosnkowy wykosił
Za to ja, oprócz ciężkiej pracy mogłam sobie jeszcze popatrywać na tłumnie przylatujące do karmnika sikorki, wróble i dzwońce. Chyba z torbami pójdę przez te ptaszyska, bo w ciągu jednego dnia potrafią wymłócić pół karmnikowego wkładu. Na dodatek dzielnie pomaga im w tym dzięcioł. Myślałam, że dzięcioły to tylko robaczki szamią i nawet mnie początkowo wzruszył, bo sądziłam, że przyleciał ratować moją jabłonkę, a on tymczasem opycha się słonecznikiem z karmnika, wkłada je z uszkodzenie w drzewku i dopiero rozłupuje

Zdjęcie troszkę niewyraźne, ale nie mogłam podejść bliżej, a miałam przy sobie tylko komórkę. Musi być stałym bywalcem, bo dzisiaj widziałam go trzykrotnie przy karmniku, za każdym razem głośno oznajmiał, że już jest. Może kiedyś uda mi się go przydybać z aparatem.
A tutaj widać pozostałości po kradzieży
Skoro wczoraj dałam sobie do wiwatu, to dzisiaj podziałałam z większym umiarem, tym bardziej, że przyjechałam późno, a jak na mnie to nawet bardzo późno i nie bardzo było już jak rozkładać się z większą robotą. Ale żeby nie było, że nic nie robiłam, to dokończyłam pielić zaczętą wczoraj rabatkę i zaczęłam kolejną, a na dwóch inna tzw. dziabaczką poruszyłam mocno ziemię i wywróciłam do góry nogami chwasty, żeby przeschły do jutrzejszego pielenia. Co prawda nie wiem, czy zdążą wyschnąć, bo jak wróciłam do domu, to znowu padało, a w niebie Anioły grały w kręgle. Musiało im coś chyba nie wychodzić, bo co chwilę, któryś zgrzytał zębami aż iskry szły po ciemnym niebie
Aniu, nareszcie wiatr rozwiał te wstrętne chmury i dopuścił słonko do głosu

Zrobiło się już okropnie mokro, w lesie stoją olbrzymie kałuże, w kilku miejscach nie dałam rady przejechać rowerem, tylko musiałam przedzierać się przez krzaczory. Dzisiaj zrobiło się za to bardzo gorąco, przed burzą było 28*. Nie ma żadnej równowagi, dzieje się jak chce i kiedy chce.
Wszyscy dookoła narzekają na niespodziewany mróz. Każdemu coś przymroziło, każdy liczy straty

Moje pomidorki na początku chyba troszkę przymroziło, a kolejne uszkodzenia, to prawdopodobnie niedobór magnezu. Tylko nie myślcie sobie, że ja taka mądra jestem

Jestem, ale po konsultacji z ekspertem
A ile tych drożdży na ile mleka? W końcu nic mi nie szkodzi, żebym i ja stosowała taki oprysk
Basiu, półkoszki są super

Nazwa niby oczywista, a jednak wzbudza entuzjastyczne zdziwienie, przynajmniej we mnie.
Dopiero po opadach wody z nieba będzie pięknie. Wszystko się opiło, teraz się wygrzeje, będę musiała kwiatków w chwastach szukać, takiego dostaną przyspieszenia
Danusiu, no, no....
O inkarwilli nie wiedziałam i pewnie dlatego nigdy mi nie udało się jej mieć przez dłuższy czas. Tej zimy co prawda też nie była przykryta, ale zimy właściwie nie było, śniegu tym bardziej, to i miała względnie sucho. Będę o niej pamiętać, bo na zimę okrywam pustynniki z tego samego powodu, to i jej się dostanie. Dziękuję
Wiolu, pogoda w tym roku wkurza chyba każdego. Jak u jednych susza, to u innych ciągle mokro, zimno, wietrznie, zawsze coś

Albo rzeczywiście jest coś na rzeczy, albo ubiegłoroczna wieczna pogoda nas rozpuściła jak bicze. Zupełnie zmrożone lilie mam na szczęście tylko dwie, tę ze zdjęcia mam od mamy, będę więc mogła ja sobie posadzić na nowo. U mnie jakoś słabo przyrastała, może jak teraz dam jej inną miejscówkę to wreszcie ruszy z kopyta?
Takie spotkania są super i zawsze z przyjemnością się na nie wkręcę. Nawet eM nie narzeka, że musi ze mną jeździć, tylko jedzie i nawet wygląda, że całkiem nieźle się bawi
Półkoszki i mnie zachwyciły
Dorotko, wiesz przecież, że nic się nie stało

Możemy na to spojrzeć z innej strony: po prostu będę miała więcej miejsca i zmieszczę może nawet astry? Łatwo jednak nie jest, biegam z sadzonkami w te i wewte, gadam sama do siebie, jak jakaś pomylona. Ale liczę na to, że wszyscy przez to przechodzimy, bez względu jaki duży kto ma ogród. Ale ja ten obłęd uwielbiam
Jadziu, może ja i kwiat, ale żeby tak od razu migusiem do roboty

? To tak nie działa, przynajmniej u mnie. Jeszcze do niedawna robiłam kiedy chciałam, jednak od kiedy znacznie powiększyłam rabatki, żeby posadzić róże, to niestety już nie mogę sobie pozwolić na zbyt długie lenistwo. Z jednej strony mi tego brakuje, tych leniwych chwil na leżaczku z książką w ręku, ale z drugiej zdobyłam miejsce na nowe rośliny, więc chyba to jednak lepiej? Za lat ileś, jak już zupełnie nie będzie mi się chciało, to po prostu zaorzę i będę miała trawniczek. Ciekawe...
Może już wreszcie ta pogoda się ustabilizuje, bo jak na razie, to jest nieprzewidywalna

Ja tylko wróciłam do domu, bo urlop mam nadal
Kasiu, widocznie ten przymrozek szedł szeroko, skoro i do Ciebie doszedł

Zamiast kozy, przyjechał Filip. Ale nie wiem, czy lepiej na tym wyszłam, bo jak ta koza, kosiarką pożarł mi połowę działki

Magnolia na szczęście już zaczęła ponownie wypuszczać listki, tylko ciekawe co będzie z pąkami na przyszły sezon, bo one chyba teraz powinny się tworzyć.
Na roślinach, które wymieniłaś zupełnie się nie znam, to znaczy, że nie będziesz miała owoców, czy aż tak źle nie będzie?
Marysiu, dobre fluidy mi przesłałaś, bo tydzień zaczął się cudownie

W ciągu dwóch dni przeleciały tylko dwie burze z ulewnym deszczem, ale przy tym co działo się wcześniej, to pikuś.
Lilia bez liści chyba sobie nie poradzi, chyba żeby jakimś cudem zdołała coś przez nie czerpać. Kiedyś, jak przy pieleniu upitoliłam całą, to niestety za rok już jej nie było. Wczoraj tak złamałam drugą, tylko znacznik po niej został
Iwonko, przymrozki były między 6-9 maja, an szczęście Filip pilnował pomidorów, to przynajmniej ich mi szlag nie trafił. Chyba bym się zapłakała, moje pierwsze w życiu krzaczki

Mam straszne zaległości w Waszych wątkach

Też miałaś suszę? Może jak wrócę do pracy, to będę miała więcej czasu, bo teraz mi go nie starcza

Po działce wracam tak zmęczona, że już nic mi się nie chce, a przecież jeszcze muszę zapełniać kuchenne szafki i też mi się nie chce. Na szczęście nigdzie mi się nie spieszy, zrobię kiedy zrobię, teraz mam działkę na głowie.
Tydzień zaczął się całkiem nieźle, może dalej tez tak będzie? Przydałoby się, bo mam jeszcze urlop, to podgoniłabym robotę. Dziękuję
