Wiosna! Święta! Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek pierwszy dzień Świąt Wielkanocy spędziła na ogrodzie. Temperatura w cieniu dochodziła do 19 stopni, więc w pełnym słońcu, przy zupełnie bezchmurnym niebie mogliśmy się nawet opalać. Cudownie było pić świąteczna kawę, jeść tradycyjną babkę i sernik, słuchając ćwierkotu ptaków ( podobno coraz mniej jest wróbli, na szczęście u mnie ich nie brakuje)! Cały czas kwitną jeszcze tulipany, a własnie te kwiaty kojarzą mi się ze świętami, bo zawsze mam je w wazonie. Tym razem także, ale te naładniejsze rosną w ogrodzie.
Patrzyłam kolejny raz na młode listeczki u róż. Wiele z nich doznało uszkodzenia, podejrzewam przymrozek i niewykształcone jeszcze listki ususzyły się na wiór, tak że gdy je dotykam, rozsypują mi się w palcach. Chyba pierwszy raz aż tyle krzaczków jest poszkodowanych. Przy okazji zauważyłam, że marnieje kolejny pęd Abrahama. Ścięłam go nisko, ale nie mam pewności, że w środku jest żywy.
