Hej
Aniu - dziękuję pięknie za odwiedziny i pochwałę. Choć o piękności to pogadamy pewnie za... ohoho jak długo! Teraz mi - co było oczywiste, ale i tak bolesne - powyłaziły wszędzie na nowo chwaściszcza. Oczywiście tępię, hakam i wyrzucam, ale wydaje się to póki co walką z wiatrakami

No nic, przynajmniej w foliaku powinny się zredukować, bo tam będzie gruba warstwa ściółki.
Swoją drogą - mam dobrą wiadomość! Gospodarz oznajmił, że jego maszyna znów działa i może mi drzewiszcza zezrębkować, więc jest super.
Druga dobra wiadomość - strajk został zawieszony, więc mam za tydzień z hakiem matury. A to nie było takie pewne aż do końca, bo nawet jeszcze papierka ukończenia szkoły nie mam w ręku.
Właśnie myślę o proszku do pieczenia, ale chyba sporo mi tutaj go wyjdzie. Czorty są wszędzie. Dziś zauważyłam kolejne mrowisko na ścieżce!
Mam wrażenie, że tulipany nabrały na szczęście trochę czerwieni - i super, bo ciężko było patrzeć na ten malinowy róż. Za długo już raczej nie pocieszą, więc cyknęłam im jeszcze fotkę
Nadszedł czas kwitnienia moich azalii. Tu jedna z niedawno wsadzonych. Oczywiście kompletnie niezgodna kolorem z tym, co było na pudełku
A tu druga
Kwitnieniem zaskoczyły mnie też azalie na pniu, które w lutym stały w altance w doniczkach, a jakiś czas temu trafiły do gruntu. Do mojej ostatniej wizyty wszystkie pączki były zasuszone, roślinki mocno przeżyły tę przeprowadzkę. Ale witać już odżywają, bo pojawiają się kolejne kwiaty. A nawet biała doczekała się, nie wiedzieć skąd... różowego paseczka.
U różowej jeszcze nie ma kwiatów w rozkwicie, za to pokazały się zdrowe pączki wśród suchych.
Kolejnymi kwiatami cieszą bratki.
Gotowe do kwitnienia są orliki.
Maliny.
Coraz obficiej kwitną truskawki i dzikie poziomki.
Żywiołowo rozrasta się rozchodnik, którego nie mam serca traktować jak chwasta, więc raźno sobie porasta krawężnik i włazi na alejkową ścieżkę.
Zaraz rozkwitną jakieś ślicznochy u sąsiada za płotem. Działka zaniedbana podobnie jak moja była jeszcze w lutym, ale ewidentnie coś pięknego tu rośnie.
Piwoniom coraz śmielej rosną pączki.
A taką kępkę podeptanych roślinek znalazłam na środku alejki. Cóż to się rozsiało, że takie fajne włochate? Może opłaca się przekopać na działkę?
Liście jarzębiny i całe kiści pączków kwiatowych skutecznie mnie powstrzymują od jej wycinki. Wciąż się waham - no śliczna jest, a nikt nie narzeka póki co... zobaczy się, co z nią będzie. Może zaszczepi się coś na niej, jak się nauczę. Aronię, świdośliwę? A może zostawię jak jest chociażby dla ptaków i będę co najwyżej przycinać, gdyby się nadmiernie rozrastała? Się zobaczy.
U nawłoci, skoro to ona, znalazłam dziś przy próbie przerzedzenia jej pęd kwiatowy.
Od sąsiada zaglądają do mnie jakieś kwitnące na różowo gałązki. Jabłonka? Wiśnia?
Przekwitniętą już ałyczę przyłapałam na obecności zawiązków owocowych w dużej liczbie

Takie śmieszne są, podłużne - no zobaczymy, co z tego będzie.
Swoją drogą, wie ktoś, co za młode drzewko mi rośnie tuż za altanką? Jeszcze nie kwitnie.
Z ciekawostek - takiego gagatka uchwyciłam przy budce na sąsiedniej działce, ślicznie śpiewał. Czy to samczyk pleszki? Czarna główka, rudawa pierś, szaroniebieski grzbiet i skrzydła... chyba by pasowało.
Pojawiają się też żuczki. Znalazłam już ok. 5 wielgachnych chrabąszczy majowych, jeszcze dość ospałych. Poza tym taki pan mi siedział na foliaku.
https://www.fotosik.pl/zdjecie/cb05f4d8cbb9ff52
Smolik sosnowy? A może szarek komośnik? Pasowałoby, bo siałam buraki. A może szeliniak? Potrzebowałabym większego zbliżenia.
No, jakiś ryjkowiec w każdym razie, znaczy roślinożerny, czyli będzie mi dziad wyżerał roślinki. Ale jak to mówią, c'est la vie :) one były tu pierwsze.
Ale będąc szczerą, to ten obrazek śni mi się po nocach. To są chyba te koszmary ogrodnika. Mszycy aż czarno.
https://www.fotosik.pl/zdjecie/bb9a52b5a90da259
Z tą kanalią chyba będę musiała poradzić sobie chemicznie, bo biedronki na odsiecz jakoś przyjść nie chcą, a zmywanie z węża tym mszycom "zwisa i powiewa", na drugi dzień są znowu. Boję się trochę, że zniszczą mi jaśminowiec, to przecież młodziutka roślina.
Ale pająki się nie lenią - już mi na nowoposadzonych drzewkach błyskawicznie porobiły pajęczyny. Widziałam, że łapią w nie m.in. latającą formę zielonej mszycy.
Choć... są i takie, które lenią się w najlepsze. Tu pajączek, który zakamuflował się w liściu piwonii.
https://www.fotosik.pl/zdjecie/009cdd34064634e8
Ma szczęście, że bardzo lubię krzyżaki - u mnie w ogródku lęgną się masowo, zresztą jak chyba wszędzie w ogrodach - jak widzicie żółte, bardzo liczne, niezbyt ruchliwe pajączki skupione w jednym miejscu, to to są nimfy krzyżaka właśnie. Właściwe ubarwienie zyskują po pierwszej prawdziwej wylince, w stadium L1 (słownik mi uparcie próbował poprawić na F1

) - wtedy też większość pajączków zaczyna się zżerać nawzajem, jeśli brakuje im żarcia, więc się rozłażą po całym terenie. To zdaje się samczyk krzyżaka ogrodowego, młodziutki.
Z drzewek wszystkie posadzone. Nie jestem pewna odmian i podkładek, bo handlarz już stracił w moich oczach przez wzgląd na oszustwo ze świdośliwami - miały być doniczkowane, a obie miały zerową bryłę korzeniową, brak drobniejszych korzeni, no po prostu widać, że tuż przed wysyłką je wpakowali do donic i obsypali ziemią - i voil?, mamy sadzonki z donicy. Brak słów.
Dziś specjalnie czekałam na włączenie wody, żeby je obficie podlać. Jeszcze niespodziewanie dostałam od babci brzoskwinię i malutką wiśnię, chyba z 30 cm miała, no maleństwo. Nie mam pojęcia, jakich odmian są te drzewka. Wręczyła w założeniu "masz i sadź, dobre" i więcej informacji nie uzyskałam. No i co, posadziłam. Co z tego będzie to zobaczymy.
Na podobnej zasadzie dostałam jakieś "kwiaty" - z informacją, że ładnie kwitną. Nie wiem, czy to nie czasem malutkie liliowce.
Przy następnej wizycie muszę namoczyć cebulki dalii, mieczyków i ismen, które od niej dostałam - niektóre są ogromne. Pewnie je wkopię w szerokich donicach, żeby być w stanie to później bezpiecznie wykopać przed zimą. Chyba że ktoś ma lepszy patent - klasyczne koszyczki będą zdecydowanie za małe.