Lidziu, dziękuję za wizytę i miłe słowa. Z powodu braku aktywności przestały mi przychodzić powiadomienia o nowych wpisach w Waszych wątkach, teraz muszę Was odszukać. Z linków w Waszych stopkach jest najszybciej.
Opiszę jeszcze jeden eksperyment. Kontynuuję doświadczenia z zeszłego roku z tzw. 'Winter Sowing', czyli zimowym sianiem, generalnie chodzi o uproszczoną wersję stratyfikacji, chociaż nie tylko, bo w ten sposób można wysiewać też np. pomidory, papryki, czy kleome, które stratyfikacji raczej nie potrzebują. Więcej informacji znajdziecie na różnych stronach w internecie, ale co wiem, to w razie czego podpowiem.
W polskich warunkach - najprościej jest korzystać z 5l butelek po wodzie. Przecinamy je (np. nożykiem do tapet) w poprzek mniej więcej w połowie wys. lub trochę niżej. W dnie robimy otworki drenażowe. Ja nacinam też na ok. 3 cm w 4 miejscach boki - od górnego brzegu, żeby mi się ładnie dało nasunąć na nie górną część pełniącą funkcję klosza. (Wiem, że bez rysunku to może nie jest zbyt czytelny opis.) Ludzie zazwyczaj sklejają te dwie części mocną taśmą, ale dzięki tym nacięciom udało mi się uniknąć zabawy z taśmą no i mam w razie czego łatwiejszy dostęp do środka.
Po co to wszystko? Ano po to, żeby na przedwiośniu/ wczesna wiosną (gdy w nocy temp. mogą nadal spadać poniżej 0*C) zaoszczędzić sobie miejsca i roboty w domu/mieszkaniu, jeśli ktoś nie ma miejsca na rozsady. Bo butelki z nasionami lądują na balkonie, tudzież w ogrodzie w zacisznym miejscu, ale ma na nie padać deszcz i śnieg. Ziemia z wysiewami musi być stale wilgotna, ale NIE permanentnie przelana. Kondensacja pary na ściankach butelki w słoneczne dni nie grozi żadnym grzybem, tak ma być. Poza tym wiele nasion wysianych w ten sposób wschodzi lepiej i szybciej, bo dzięki dobowym wahaniom temperatury zachodzą w nich różne procesy chemiczne, które dezaktywują związki chemiczne mające powstrzymać nasiono przed zbyt wczesnym wykiełkowaniem. Górna część butelki działa jak mini-szklarnia. Generalnie nie trzeba jej zdejmować przez wiele tygodni, aż do wysadzenia rozsady. No chyba, że już roślinki nam bardzo urosną. Uprawiane w ten sposób rośliny są z miejsca odporniejsze niż rozsada przygotowywana we wnętrzach.
Zakładam, że pewnie sporo osób już to wie, ale opisuję dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą.
Osobiście pomidory, kleome oraz szparagi wysiewałam później, niż inne nasiona, pod koniec marca. Nasiona wzeszły pięknie, bezproblemowo.
Szparagi to nawet w tej samej połówce butelki przeżyły tę zimę stojąc na gruncie na łące, bo przez cały rok nie znalazłam chwili, żeby przygotować im miejsce i je wysadzić.
Z kolei takie nasiona jak: trojeść, pysznogłówka, szałwia omączona, dzika marchew ozdobna, pierwiosnki, malwy, lwie paszcze, odętki siałam już od końca pierwszej dekady lutego.
Tu jest przecięta butelka, z nałożoną częścią górną na dolną.
Tu widać trochę jedno z nacięć od góry. (Sporo zależy od kształtu butelki, trzeba sobie pokombinować, czasem nie da się tego zrobić w części dolnej, wtedy robię w górnym kloszu.)
Część nasion wysiałam też w poziomie (i wzeszły), żeby zmieścić więcej odmian do butelki, ale ze względów praktycznych nie polecam

, stojące butelki sprawdzają się bardziej.
Tegoroczne wysiewy:
- cerinthe major purpurascens,
- dzika marchew, odmiana ozdobna 'Dara',
- żeleźniak bulwiasty,
- penstemon strictus.
Poza tym wysiałam w ten sposób następujące gatunki: lilak amurski, rumianek posp., palecznik chiński, penstemon pameri, klon jakiś? (nasiona zebrane z konkretnego drzewa w Pieninach), szałwia muszkatołowa, szczeć, pszczelnik mołdawski.