jokaer pisze:A i grzybki - liszki są

No proszę, czy to nie ładny nick? Taki wieloznaczny

Nawet w domu często mówią na mnie Liszka, wszyscy znajomi też mnie tak nazywają.
Jadę dzisiaj na wystawę storczyków w BUWie. Zakładam, że nic nie przywiozę, przygotowując się emocjonalnie do tego wydarzenia nie zdzierżyłam i zamówiłam sobie z Holandii dwie nowe ćmóweczki. Będą nieduże, trzeba więc będzie poczekać do ich kwitnienia, a ponieważ kupiłam rośliny które są krzyżówkami pięknych rodziców, to kwitnienie będzie niespodzianką, tylko do pewnego stopnia przewidywalną.
Swojego czasu byłam mocno zakręcona na poszukiwaniu falenopsisów, które są pozyskiwane albo z pędu kwiatowego (to rzadziej, jako że efektywność tej metody jest niewielka), albo to z tkanki twórczej, czyli tak zwanego merystemu (to znacznie częściej). W ten sposób, czyli dzięki klonowaniu, uzyskać można roślinę wyglądającą dokładnie jak jej "rodzicielka". Chciałam mieć Phalaenopsis wyglądający tak samo jak to, co zobaczyłam na zdjęciu. Z czasem jednak zorientowałam się, że także i ta metoda bywa zawodna. Jeśli bowiem pozyskuje się tkankę twórczą od klona który jest klonem klona, który jest klonem klona itd. to jednakże, może z powodu hormonów (które znajdują się w podłożu namnażającym), dochodzi do pewnych mutacji, czasem po prostu osłabienia cech, na których nam zależy. Tak stało się chyba u
żabkimarty, którą rozczarowała jej Philadelphia, chociaż ja uważam, że jej roślina ma nadal wiele wdzięku
Im jednak mocniej wciągało mnie hobby (niczym mokre torfowisko), tym bardziej ciągnęło mnie w kierunku nieznanego. Dlatego też uwagę moją przykuły ćmówki, które niosły w sobie jakąś niespodziankę. U rośli pozyskiwanych generatywnie, czyli "tradycyjną" metodą, czasem nie sposób jest do końca przewidzieć wynik. Nagle do głosu dochodzą jakieś "poukrywane" cechy przodków i uzyskujemy prawdziwą "księżniczkę", lub "prawdziwą" żabę
Będę więc czekała około roku, aż moje niespodzianki zechcą mi pokazać swoje książęce, lub swoje żabie oblicza i pewnie sprawi mi to sporo radości, stara prawda głosi bowiem, że "nie w tym rzecz aby złapać króliczka, ale by gonić go" ;). A dziś, w tak zwanym brzydko, międzyczasie, postaram się nie przynieść niczego nowego z wystawy. Jadę oglądać, po prostu, czy nie?