
Może zanim przejdę do aktualności to pozwolę sobie najpierw odpowiedzieć na Wasze posty.
Aniu wielki to dla mnie komplement, że zechciałaś przy porannej kawce zagościć w moich progach.
Co do lilii to sama jestem ciekawa ile z tych zeszłorocznych pokaże się w tym sezonie. Oczywiście zauroczona swoimi pięknościami (może nieskromnie, ale muszę pochwalić te moje cuda) na jesieni dosadziłam jeszcze kilka ( no dobra - kilkanaście) i mam jeszcze kilka zamówionych na wiosnę - żeby przypadkiem zbytnio nie odczuć ewentualnej straty którą mogły poczynić gryzonie w zimie. Chociaż między posadziłam czosnki których zapach ponoć je odstrasza.
Moje prymulki się trzymają, codziennie je "wietrzę" na balkonie ale muszę przyznać, że trudno przechodzą aklimatyzację - no cóż, najwyżej zostaną pięknym wspomnieniem.
Ja także często zaglądam do Waszych ogrodów i działek przemykając się tylko cichaczem, bo nie zawsze jest czas na wpisy, ale przynajmniej zaspokajam ciekawość i jestem bardziej na bieżąco (no, powiedzmy, że się staram być, ale i to mi nie zawsze wychodzi ;-) )
Przesyłam serdeczności i życzę wiosennego ciepełka

Martusiu i Lucynko dziękuję za tyle ciepłych słów i że mi towarzyszycie w tej wędrówce przez mój działkowy świat.
Pogoda nas kusi i oby tak dalej, jednak pod warunkiem, że nie przyjdą już silniejsze mrozy. W przeciwnym wypadku poproszę o zimno, bo mi rośliny z bloków startowych powyskakują w falstarcie.
Wam także życzę zdrówka i radosnych promyków słońca

Iwonko dziękuję bardzo za miłe słowa. Nasturcję w zeszłym roku też siałam z różnym skutkiem, w głównej mierze w zależności od miejsca. Ta sama w różnych miejscach rosła różnie - od niepowodzenia do całkiem ładnych efektów. Ta, którą kupiłam ponownie spisała się dobrze i mi się podobała. Część nasturcji objadły mi ślimory, część jakaś taka skarlona była. Taki ryzyk - fizyk.
Co do porządku w ogrodzie, to też nie jestem zwolenniczką latania z miotełką i sprzątania każdego listka, przycinania każdej ponadwymiarowej trawki czy gałązki.
Pozdrawiam serdecznie

Jadziu Droga dziękuję za stronkę, zaglądnęłam - no dam, dam jej szansę, ale jak do tej pory mnnie nie przekonała. Po wyglądzie widać, że zdrowa i że chyba dobrze zniosła zimę, zobaczymy

Pozdrawiam cieplutko - zaglądałam do Ciebie i widzę, że już się tam dzieje wiosennie, oj dzieje

Przesyłam moc

Mariuszu tak, ta Chinatown ma takie sztywne pędy. Jednak zdjęcie jest nieaktualne, bo mąż zrobił jej jednak podpórkę dlatego, że rozłożona zajmowała dużo miejsca a tak jest nieco ujarzmiona bardziej pionowo. Niestety muszę coś wymyślić do tego, bo sobie nieco poobcierała główne pędy od tej podpory

Ja w tym roku stanowczo powinnam mieć już KATEGORYCZNY zakaz wchodzenia do jakichkolwiek szkółek - teraz ciężko się zastanawiam gdzie to wszystko posadzę. Na liliowce wymyśliłam nową miejscówkę, ale aż się boję myśleć co na to mój Pan M - Koniecznie muszę opracować odpowiednią strategię i dobór argumentów

Pozdrawiam

Witaj Aniu - oj tak, z tym odliczaniem to już każdy z nas przebiera nogami do startu, a ręce swędzą jakby miały uczulenie.
Dziękuję za pochwały, mam nadzieję, że swoje piękno to dopiero pokażą za rok, dwa, jak się rozrosną. No, chyba, że je między czasie ukatrupię - tfu, tfu, wypluć przez lewe ramię i odpukać w niemalowane
"...Ja nadal tkwię twardo w swoim postanowieniu i nic nie kupiłam oprócz kilku torebek z nasionami ..." - normalnie

Na parapety obecnie nic nie mam, bo i warunków w domu na hodowanie rozsad brak. A te nasionka to wysiewy od kwietnia, więc mam taki zamiar wysiać niektóre do podłoży, ale w zależności od pogody albo na działce i będę przykrywać agrowłókniną, albo na balkonie.
Na razie podziwiam Wasze zmagania i dokonania w kwestii wysiewów parapetowych.
Przesyłam moc serdeczności

Marysiu z czosnkiem - na zdrowie. Róże moje po części faktycznie może niezbyt popularne, ale zależało mi na określonych cechach i w znakomitej większości są to róże tzw. pnące, parkowe, angielkę mam tylko jedną, a z róż niskich to tylko brzydula i nowonasadzone dwa krzaczki Madame de coeur (nawiasem mówiąc jestem ciekawa czy będę z nich miała pociechę). Do posadzenia czeka jeszcze jedna Ch-Ching i czerwona Redova Farruca. Tak więc w moim ogrodzie jak widać królują mocne kolory. Złamane bielą WC, porcelaną New Dawn, czy delikatnymi kremowymi kolorami Gizelki. Indigoletta to wyjątek posadzony z sentymentu - taki kaprys do niczego nie pasujący kolorystycznie, ale przecież to mój ogród. Nie przepadam i nie widzę u siebie kolorów różu, szczególnie mocniejszych odcieni. NIe dlatego, że mi się nie podobają ogólnie, ale nie zgadzają się z wizją mojego królestwa. Może to kwestia charakteru/charakterku właścicielki

Jak na tą chwilę to mam zamówione 2 sztuki powojnika do doniczek - w kolorze jakby kto pytał - niebieskim.
Marysiu również zdrówka, skutecznej rehabilitacji i minimalmych szkód w ogrodzie podczas kolejnych wykopów

Natalio jak bardzo się cieszę, że do mnie przyszłaś w odwiedzinki. Mam nadzieję, że moje (no nie da się ukryć) obecne sfiksowanie na kolor żółty i niebieski nie zniechęci Cię do dalszych odwiedzin. Chinatown naprawdę jest warta pochwały, mnie też bardzo zachwyciła, aż żałuję, że kupiłam tylko jedną a dwie Goldstern - mogłam zrobić odwrotnie. Jej kwitnienie od stóp do głów było naprawdę spektakularne.
Życzę zdrówka i wszystkiego dobrego

Niia - witam Ciebie szczególnie, bo pierwszy raz w moich progach. Podzielam zachwyt nad Chinatown, już z niecierpliwością myślę jak będzie kwitła w tym sezonie, czy zachwyci jeszcze bardziej, czy może nie. Mam nadzieję, że nie tylko ta róża spodoba się Tobie w moim Bazylowie.
Zapraszam i serdecznie pozdrawiam

Izo Droga dziękuję za miłe słowa. Jak można z łatwością zauwżyć z żółtym i niebieskim u mnie coś nie teges, jakaś fiksacja - jestem ciekawa tylko czy to tak na stałe, czy przejściowa dolegliwość

WC jestem zachwycona, ale mam pytanie, czy Ty swoją przycinasz, czy pozwalasz jej na swobodę?
Bo czytałam dwie szkoły. A nie ma to jak zapytać praktyka.
Ja o niebieskim czosnku dla Ciebie pamiętam jeszcze z zeszłego sezonu, ale nie udało mi się zebrać. Postaram się w tym roku, może mi się lepiej powiedzie, tym bardziej, że jeszcze gdzieś go dosadziłam z jesiennych zamówień. A teraz nie pamiętam gdzie. I nawet mi się to trochę podoba, że wiem gdzie są posadzone rośliny, ale już jaka to odmiana np. tulipanów w danym miejscu to nie zawsze pamiętam i potem mam niespodzianki.
Tak więc o liliowcu i błękitnym czosnku pamiętam.
Pozdrawiam i ślę

Kasiu bardzo mi jest miło powitać Ciebie w moim Bazylowie. Jestem zachwycona Twoim królestwem.
Gdańsk i okolice - pod Gdańskiem i w Tczewie mam rodzinkę, więc od czasu do czasu tam bywamy. Właśnie nad morzem bywając zachwyciły mnie krzaki róż pnących, które tam mają jakiś niesamowity wigor - albo ja to tak odebrałam. I oczywiście zapragnęłam mieć takie u siebie - tylko jak to wszystko się rozrośnie w pieruny to na działkę będę musiała chodzić w jakiejś kolczudze żeby przebrnąć przez te zasieki kolców i gałęzi. Ale co ja się będę martwić na zapas, najwyżej kupię lepszy sekator.
Dziękuję za miłe słowa, zapraszam i serdecznie pozdrawiam

Niestety nie wyrobię się dzisiaj z częścią aktualną, ale obiecuję to nadrobić jutro.
A dla Wszystkich na dobry sen, który niech będzie tak niebiański jak kolor tego chabra

Dobrej Nocy