Wandziu
Dziękujemy za uznanie
Cóż, powiem szczerze, iż często mi się nie chce spędzać nocy w kuchni nad słoikami.
Człowiek wieczorem już wykończony, zmuszam się. W domu rodzinnym robiliśmy sporo przetworów, Babcie obydwie również. Nie lubię, jak płody natury się marnują - tego mnie nauczyli.
Warto się poświęcić dla tego uczucia ,gdy zimą się zajrzy do spiżarni...
Marysiu
Na ten pierwszy temat nie będę się rozpisywać bo przestaniecie mnie lubić
Starczy ,że najstarszą konewę mam stamtąd i nie tą jedną zresztą, w S. ludzie cuda wyrzucali...
Mam szacunek do książek, wyniosłam to z domu, zresztą były M. pracował w antykwariacie i sporo cudeniek nałowiłam
A' propos domowego octu - Marysiu ile czasu macerujesz jabłka

2 - 3 tygodnie
Zrobiłam pierwszy raz, fajnie pachnie, kupiłam nawet butelkę ,żeby odlać dla Rodzicieli.
Ale bym sobie zjadła takie knedelki, ile to pierdylenia z tą masą ziemniaczaną.
Kiedyś Stefan wpadł akurat, jak skończyłam. Poczęstowany był w szoku bo tej potrawy nie znają tu na Kaszubach. Moja Babcia z Kutna ją robiła. Babuszka z za Buga robiła z surowych ziemniaków i surowego mięsa pyzy, czy tam kartacze oraz kołduny. Wschodnich potraw nie jestem w stanie odtworzyć.
Zerknę chętnie na sałatkę, choć pikle u nas nie schodzą, kilkadziesiąt słoików marynat mam z poprzedniego roku.
Jak mi się nie będzie chciało iść kopać chrzanu
Groszek zasechł już, zapomniałam o nim
Lokatorów ma wielu.. trochę do sałatki świątecznej zamroziłam i suchy na grochówę zbieram.
Z kapustą syberyjską był problem bo dostała ,jakby zgnilizny nasady pędów w czasie największych upałów przy mokrych korzeniach. Ale teraz już lepiej.
Trzeba się cieszyć latem bo ochłodzenie zapowiadają
Muszę zdjęcia wstawić, odkryłam własne krzyżówki astrów nowoangielskich

Muszę pokazać
Dziś jadę do weta po kolejny antybiotyk dla kota Lolka. Chłopczyk wczoraj w nocy był zawiedziony ,że strzykawki nie ma.

Bardzo ładnie przyjmuje lekarstwo do pyszczka, choć trzeba wykazać się cierpliwością.