Maryniu, obie świnki na pewno są lubiane

Ale ja ze świnek, to jakoś tak najbardziej lubię morskie. No, chyba, że malutkie prosiaczki, one też są milusie.
Deszczu niewiele spadło, ale dobre i to. Ale za to teraz pada już od godziny
Zuziu, długo wzbraniałam się przed jazdą rowerem, a nawet jak już wsiadłam, to nie mogłam się przemóc i odstawiałam rower w kąt

W końcu jednak się zaparłam i teraz już nie mogę doczekać się sezonu. Róże się starają i bardzo mnie to cieszy, bo zabiegów przy nich sporo, to szkoda by było gdyby nie odwdzięczyły się kwiatami
Kasiu-kania, Jazz jest świetna. Mimo niewielkiego wzrostu, świeci na rabatce jak żaróweczka. Kwiatki ma w różnych odcieniach i na pewno nie można się z nią nudzić

Róże bardzo lubię, ale na nich świat się nie kończy. Nie wyobrażam sobie ogrodu bez bylin i roślin jednorocznych, one są niezawodne
Izo, lepiej od razu napisz mi na pw te adresy, bo na wiosnę, to ja będę pamiętać, że gdzieś dzwoniło, ale nie będę wiedzieć, w którym kościele
Soniu,

I ja za każdym razem jak jestem na działce, to chwytam za węża i leję wodę. Ale nie zawsze chce się lać. Ostatnio była awaria pompy i woda ledwo ciurkała. Ale teraz pada i mimo, że pokrzyżowało mi to działkowe plany, to niech sobie pada. Byle solidnie
Agnieszko, uwielbiam Martagony, nawet te powiedzmy najzwyklejsze pomarańczowe. Te czerwone są cudne

Dwa lata temu zakwitł mi jednym kwiatkiem i już wtedy się nim zachwyciłam. W tamtym roku nie zakwitł zupełnie, ale za to przybyło mu cebul i teraz mam już trzy. I obsypane są kwiatuszkami na całego

Na moich rabatach wszystko jest ze sobą wymieszane i jak dla mnie tak właśnie musi być. Wtedy mam feerię barw i zapachów. Nie dla mnie uporządkowane grządki skupiające kwiaty w podobnej gamie kolorystycznej. Nie chcę przez to powiedzieć, że takie mi się nie podobają, ale u siebie tego nie widzę. Przy tak niewielkim areale nie ma to racji bytu.
Moniko, Martagony są prześliczne. Szkoda, że dostałaś uszkodzone cebule. Nie mogłaś ich zareklamować? Mam siewki tych pomarańczowych, jeżeli chcesz, to Ci poślę. Jeżeli krety tylko je podkopały, ale nie uszkodziły, to jak najbardziej mają szansę wyjść w przyszłym roku. W zeszłym sezonie nie wyszło mi kilka cebul liliowych, a w tym roku większość z nich będzie nawet kwitła
Szerokością roślin nie zaprzątam sobie głowy, wychodząc z założenia, że jak się ściśnie, to się wciśnie

Moje roślinki są notorycznie zmniejszane, aby inne mogły się właśnie wcisnąć. U mnie mrozoodporność jest dużym problemem i z wielu roślin rezygnuję właśnie z tego powodu.
O przepis na jaszczury zagadam, chociaż mama Magdy mówiła, że to takie zwykłe drożdżowe ciasto. Miałam wrażenie, że jest gęściejsze niż na drożdżówkę, może takie jak na pączki?
Małgosiu, ja i życie na krawędzi? Wiesz jak to jest: Jest ryzyko, jest zabawa

. Odzwyczaiłam się już jednak od jazdy autobusem. Niby wiem ile czasu zajmuje mi dojście do przystanku, ale cały czas wydawało mi się, że jeszcze mam czas. A wiadomo, że tuż przed powrotem jest najwięcej do zrobienia

Przynajmniej ja tak mam, bo jeszcze o tym zapomniałam, tego nie podlałam, a tego nawet nie posadziłam. I jak tu zdążyć na autobus?
Obie świnki powinny pójść na dietę, bo obie ciągają brzuchami po ziemi. Ale czy można schudnąć, jak się ma na imię Bekon

?
Dorotko, i właśnie na te czosnki bardzo liczyłam, a one takie były najzwyklejsze na świecie. Dlatego myślę, że jednak były pomyłką. Kupiłam dziesięć sztuk, a ziemi wylazły tylko cztery

Na imprezie wszyscy twierdzili, że to danie z ognisk harcerskich, ale ani ja, ani eM z takim się nigdy nie spotkaliśmy, a harcerzami byliśmy pełną gębą.
Za gailardię
Aniu, Solina kwitnie bardzo długo. Ten powojniczek jest jeszcze bardzo młodziutki, ale wigorny jak mało który. W ubiegłym roku jak zaczął kwitnąć w maju, to skończył we wrześniu i kwiaty miał cały czas

chociaż było ich niewiele. Teraz jest obsypany kwiatkami, podobnie zresztą jak Prince Charles, ale ten zaczyna kwitnąć ciut później.
Te "wielkie" to rzeczywiście pustynniki, ale niestety wcale nie są już takie wielkie. To tylko zdjęcie tak zrobione, żeby Wam zamydlić oczy

Koniecznie muszę je wykopać i rozsadzić, bo już rosną w wielkim ścisku. Co roku sobie to obiecuję, ale boję się je ruszać, bo bardzo łatwo można uszkodzić im korzenie. Tak właśnie pozbyłam się himalajskiego. Do dziś nie mogę odżałować, tym bardziej, że i dostać takiego nigdzie nie mogę.
Elu, werbena mnie zaskoczyła wschodząc tak wcześnie

Dzięki temu mam nadzieję, że dużo szybciej będę mogła się nią zachwycać. Porozsadzałam ją sobie trochę na inne rabatki, niech mi faluje i nad innymi kwiatami. A szałwia wysiała mi się w ilości miliona sztuk, z czego 90% na dębowej ścieżce
Jadziu,

Martagonków mam w sumie kilkanaście sztuk, w chyba pięciu gatunkach. Przynajmniej tak miało być, ale jak będzie, to się dopiero okaże. Rosną w pewnym oddaleniu od siebie, tak że nie mogę ich objąć razem wzrokiem i trudno mi porównać

Jaszczury były pyszne, a Wietnamki są tam w pełni bezpieczne
Kasiu-kasia100780, każdy ma jakieś przygody, nawet jak nie śmiga rowerkiem
Muszę kiedyś te jaszczury przenieść na własny grunt, tylko nie mam miejsca na ognisko. Ale mam kominek, tam też powinny wyjść, najwyżej mniej równocześnie będzie można upiec. A farsze można wymyślić różne, mięsne też.
Elżbietko, Route 66 wpadała mi w oko bardzo szybko, bo kolor ma niesamowity, no i jest pustaczkiem

Ale u mnie bardzo choruje i nie mogę przewidzieć jakie będą jej dalsze losy. Co prawda nigdy nie pryskałam swoich róż na grzyba, to może jak ją prysnę, to nie zrzuci liści tak szybko? Chorowitość jest jej największą wadą, ale nawet jak stoi golusieńka, to i tak kwitnie pięknie.
Martagonków nie masz zupełnie? Jak tak, to musisz, to koniecznie zmienić
Jestem po dyżurze, wyjazd na działkę mi nie wyszedł z powodu deszczu (niestety już nie pada), spać mi się zachciało, to idę troszkę odpocząć
