Nastał najpiękniejszy czas w moim ogrodzie. Róże jedna przed drugą prześcigają się w pokazywaniu, jakie to są piękne. Ja codziennie, a w zasadzie kilka razy dziennie chodzę oglądam je, wącham i uśmiecham się do nich. Normalnie motyle w brzuchu
Różyczki niestety trafiły z kwitnieniem w niesamowite upały i widać to po nich, zwłaszcza na ciemnych, purpurowo kwitnących. W tej chwili to chyba bym nie chciała deszczu, bo zniszczył by te wszystkie cudowne kwiaty. Wilgoć w ziemi jest, więc jakby tak schłodziło się o 10 stopni, to było by idealnie.
W ogrodzie pracować się raczej nie da. Wierzchnia warstwa już zeskalała i chwasty ciężko wyrwać. Jedyne co robię, to podlewanie. Wstaję już przed 5 i rozkładam na dwie godzinki węże ogrodowe. Ach, jak wtedy cudnie pachną róże. Podlewam rabatki, donicowe, jednoroczne i nowe nasadzenia.
Przed wieczorem podlewam pomidory i papryki w szklarni oraz pozostałe warzywa.
Dorotko, córki już wiedzą co mamie się podoba i czym sprawić mi największą radość. Tak samo jest i w drugą stronę
Jeżeli chodzi o nazwy roślin, to znam wszystkie róże, hortensje i klematisy. Pozostałe rośliny już odpuściłam, bo za dużo jest ich do zapamiętania a widok ogromu znaczników powbijanych w ziemię bardzo mi się nie podoba
Moni, dziękuję Ci bardzo za te wszystkie miłe słowa
Fuksje mam pierwszy rok, więc testuję. Podpatrzyłam u forumowej koleżanki.
Pamiętam też jak wiele lat temu uprawiała je moja mama. Nawet przez zimę udawało jej się je przetrzymać.
Potem coś się stało i wszystkie straciła i już więcej nie powróciła do ich uprawy.
Będę i ja próbować z ich zimowaniem.
Małgoś, znam te dylematy co robić najpierw w ogrodzie a co odłożyć na później.
Nie raz nachodzi mnie myśl, zeby nająć kogoś do wypielenia warzywnika, albo koszenia trawy (u mnie koszenie trwa do 5 godzin, także idzie się wykończyć ). Póki co daję jakoś radę sama to ogarnąć, ale kto wie, czy w przyszłości nie będę musiała tak zrobić.
Aniu, dziękuję Ci kochana za te wszystkie ciepłe słowa. Ogród to odzwierciedlenie tego, co mi w duszy gra, a że jeszcze komuś się podoba to miłe.
Z Ciebie też artystyczna dusza i można czerpać dużo z Twoich pomysłów.
U mnie upał niesamowity, ale deszczu w tej chwili bym nie chciała, bo zniszczyłby cudowne kwiaty różane.
Tobie za to życzę desszczu i solidnego podlania z nieba.
Aniu, dziękuję.
Fuksja faktycznie jest ogromna. Będę ją przesadzać do większej donicy, bo w tej stanowczo za ciasno.
Iwonko, bardzo dziękuję za miłe słowa.
Ania (annes) zainspirowała mnie troszeczkę tymi swoimi niebieskościami. Na zywo jeszcze ładniej to wygląda.
Żebyś Iwonko bliżej mieszkała, to bardzo chętnie dzieliła bym się sałatą. Już wiem, że jej nie przejemy, zwłaszcza, że niedługo zaczną się swoje ogórki a potem pomidory. Wtedy to sałata idzie w odstawkę

Tak to już jest u mnie co roku.
Co do Carolyn i Desdemony, to u mnie jest dokładnie odwrotnie. Ta pierwsza trochę zawiodła moje oczekiwania. Będzie już miała z 5 lat, a szału nie ma. Samego kwiatu nie będę się czepiać, bo jest cudowny i w kolorze w kształcie, ale pędy cieniuteńkie i wiotkie i niestety łamią się pod ciężarem kwiatów. Za dużo też ich nie ma na krzewie.
Desdemona natomiast wygląda jakby była w pianie. Ona ma półpełne kwiaty i wiem, że nie każdy takie lubi. Jeżeli Tobie to nie przeszkadza, to będziesz z niej zadowolona. A jaki ona ma zapach
Gabi, szkoda, że nie chcesz prowadzić wątku. Takie piękne zdjęcia zawsze robiłaś.
Rozumiem Cię jednak i się nie dziwię.
Mnie czasami do szału doprowadza ta obróbka zdjęć. A teraz, kiedy robi się ich najwięcej zajmuje mi to ponad 2 godziny.
Ale rób zdjęcia. Może zimą, gdy będzie więcej wolnego czasu najdzie CIę ochota żeby coś pokazać
Irenko, CPM potrzebuje kilka lat aby stworzyć ładny pokrój. Co najmniej trzy. Ta moja ma dużo więcej, ale była cięta w tamtym roku do zera i od nowa buduje krzak. To nie jest jeszcze to, na co ją stać, ale jest lepiej niż rok temu.