Niedziela piękna, słoneczna. W domu wymyśliłam remont sypialni, nawet dziś trochę musiałam popracować.

Chwaściory rosna w tempie zdecydowanie większym niż rośliny, a jutro Karol, więc znowu niewiele zrobię na rabatach. Pewnie skończy się na podlewaniu.
Mój nowy warzywnik i pomidory kotajlowe w starym, między hortensją, a Red Baronem.
Aneczko dzięki,

coś tam kwitnie, ale mam mało czasu, a zmian naplanowałam sporo. Niedługo pokażę zmienioną rabatę czerwoną, ale dużo tam jednorocznych, albo małych bylin, więc jeszcze pusta. Druga, która przeszła rewolucję, to zlikwidowana różanka, przed wysokimi trawami. Róże zmarzły do kory, więc się wnerwiłam i posadziłam tam dwie pienne Limelight i jedną w formie krzewiastej. Na ładne kwitnienia trzeba poczekać, ale przynajmniej nie muszę biegać z opryskiwaczem,.
Truskawkom zrobiliśmy namiot z firanek, bo Karol niewiele spróbował, wszystko kosy i szpaki wyjadają.
Antoś jest tak podobny do Karola, że właściwie nie muszę pokazywać jego zdjęcia.

Jak będzie starszy oczywiście pochwalę się.
Ewelinko już masz doświadczenie z ogrodem, więc wiesz, że szybciej doczekasz się ładnych okazów, niż teoretycy mówią o wielkości drzew i krzewów.
Rośliny rosną i dzieci rosną. Zastanawiam się, komu więcej czasu muszę poświęcić.

Przydałoby się ogrodowi, ale na razie chłopaki wygrywają.
Po rewolucjach nasadziłam jednorocznych, które ślimaki i inne potwory podjadają, więc szybko kwiatów nie doczekam. Chyba się złamię i zacznę biegać z opryskiwaczem. Niektóre róże skoczek dopadł. Posadziłam kilkanaście różowych szałwi z własnych nasion, a większość ma powygryzane dziury w liściach, więc słabo rośnie. Cynie właściwie wszystkie pogryzione, a kupione białe szałwie na nową rabatę okazały się fioletowe.

Chyba znowu w dół ogrodowy wpadnę.
Mireczko już kiedyś wysiałam nasiona petunii, ale wyrosły pokraki, wysokie, nieforemne, zniechęciłam się. Co roku kupowałam sadzonki. Jesienią dostałam dobre nasiona od Dominiki, to mam własne, ładne petunie.
Ogród podlany, więc chwilę nawadnianie odpoczywa.
Czosnki mam przeróżne. Wysokie trzy lata, słabo przyrastają. Chyba za mało je dokarmiałam po kwitnieniu. Już trochę wykopałam, posadzę jesienią w kompost i może obornika dołożę.

Natomiast główkowate, drobne i kwitnące w czerwcu, rosną i sieją się jak chwasty. Już się zastanawiam, jak się ich pozbyć z niektórych miejsc.
Myślę o kupnie kolejnych dalii, bo po zlikwidowaniu różanki, wyjątkowo pusto na tamtej rabacie, a jednoroczne jeszcze malutkie.
Basiu róże zaczynają, ale żeby nie było zbyt kolorowo skoczek i gąsienice grasują.

Właściwie dzisiaj był jedyny dzień kiedy mogłabym zrobić oprysk. Jutro wnusio, a od wtorku znowu ma padać.
Red Baron na zdjęciu z pomidorami, sadziłam w tym roku. Dałam mu jednak dużo kompostu na start i szybko wypuszcza kolejne pędy.
Iwonko kupiłam swojego lilaka pod nazwą lilak Meyera "Palibin". Jakoś się nie zastanawiałm czy nazwa właściwa.

Róże na skarpie mają zacisznie i ciepło, trochę szybciej wystartowały. Kwitną dwie odmiany, Rose de Rescht i Louis Odier. Pozostałe jeszcze kilka dni potrzebują. Niestety jakaś gąsienica podjada pąki.
Nie oczekuję jakichś spektakularnych efektów działania nicieni. Zadowoli mnie ograniczenie populacji, żeby trawa trochę odbudowała korzenie. Za miesiąc sprawdzimy.
Olu dzięki,

trochę kolorów widać na rabatach. Nie możemy się doczekać aby nowe nabytki zakwitły, Ty nie jesteś odosobniona.

Będziemy podglądać kwitnienia i nazywać rośliny.

Deszcz bardzo pomógł roślinom, ale też chwastom, których nie mam czasu pielić. Zachciało mi się remontu sypialni.
Truskawki u nas w mieście były w piątek po 24 złote za koszyk. Teraz tylko trochę ciepła i szybko będą tańsze, podelektujesz się nimi.
Kasiu dzisiaj mam też biało różowy kwiat petuni, na tym samym pędzie co białe.
Lucynko dziękuję.

jakoś się zniechęciłam do róż i znowu mnie frustrują, bo opryski konieczne, a ja czasu nie mam, albo deszcz nie pozwala.
Zazdroszczę Ci wypielonych rabat, a z kolejnymi pracami się nie śpiesz, duże chwasty łatwiej się wyrywa.
