Wczoraj cały dzień poświęciłam wnusiowi, a dziś trochę ogarnęłam dom.

Ponownie dosypało śniegu, ogród porządnie okryty. Ptaki przy karmniku szaleją, podziwiałam jak ustalona jest hierarchia w stadzie. Jedne jedzą, a inne muszą czekać na swoją kolej.
Lucynko dziękuję.

Jakoś opornie te moje kuracje przebiegają. Karol w niedzielę kończy dwa lata. Obiecałam tort, muszę się postarać.
Ewelinko myślę, że rośliny doskonale okryte śniegiem. Martwię się tylko zbitymi hałdami, które M składa przy odśnieżaniu na rabaty, nie mamy innej możliwości. Taki zbity śnieg może zaszkodzić roślinom, choć już przyszło ocieplenie, pewnie powoli będzie się topił.
Najfajniej wczoraj wytłumaczył mi Karol, jak to z tym gałganem. Wspiął się na kopę żwiru przysypaną śniegiem i zaczął przemowę: mama nie gałgan, tata nie gałgan, baba nie gałgan, dziadzia nie gałgan, gałgan ja. Nie wzięłam telefonu, bo nagranie byłoby cudowne.
Marlenko jakoś mi się skojarzyło, że Mazowsze też zasypane, ale pewnie śnieg niektóre tereny ominął. Myślę, że mrozów ekstremalnych już nie będzie, a cebulowe przecież niewielkich mrozów się nie boją.
Aniu jesteś odpowiedzialną ogrodniczką, zabezpieczyłaś swoje różyce.

Moje śnieg otulił, mam nadzieję, że przeżyją. Chyba w marcu wniosę hiacynty doniczkowe do domu, w garażu już 10 centymetrowe liście wystawiły. Dziękuję,

leczenie idzie opornie, ale jestem dobrej myśli. W marcu badania i do prac ogrodowych popędzę.
Martuś dziękuję,

nie mam tyle energii co Ty, ale pewnie wiosenne słońce zmobilizuje mnie do prac ogrodowych. Musiałam się wyrwać na chwilę, żeby wnusiowi upiec tort na urodziny i coś posiać, bo w marcu już pewnie tylko pomidory i cynie powędrują do kuwetek.

Dziś siedem nasion petunii posiałam.
Elu nie celebruję tłustego czwartku, niestety zdrowie nie pozwala na takie fanaberie.

Jutro pewnie jeszcze prymulki przytargam do domu. Co roku nie umiem się im oprzeć.

Ślązacy i przejezdni dziś łatwo nie mieli, ładne ślizgawki mieliście na ulicach.
Kasiu co roku w głowach układamy sobie, że przecież luty, to nie wiosna.

Jednak rozsądek swoje, a dusza ogrodniczki swoje.

Teraz gdy już nie muszę pracować, jeszcze trudniej mi będzie przez jakiś czas przetrwać zimy. Na szczęście będę babcią dwóch urwisów, więc czas szybciej zleci.
Już tylko 40 dni do wiosny.

Takie widoki nas niedługo pocieszą.
