Wróciłam i ogarniam się po powrocie. Obyło się bez jakiś aktualnie widocznych strat, chociaż w domu było zaledwie 12 stopni!!!

Jedynie co trochę ubolało, to parę doniczek z hydro. Bo bałam się zostawić na ten ziąb zamoczone korzenie w wodzie i zostawiłam trochę wody na dnie osłonki i w 3 szt cała wyparowała i liście lekko straciły turgor, ale wczoraj wieczorem jak dolałam to już dziś rano odzyskały już siły witalne.
Nawet mój reaninek
Dendrobium Phalaenopsis Polar Fire stoi jak stał i nic mu nie jest. Objawów dalszej infekcji na tą chwilę brak. Może akurat weźmie się w garść. Czas pokaże.

jak się ogarne z tym praniem to zajrzę, co tam u niego słuchać w doniczce.
Dziś wzięłam się za podlewanie poprzez namaczanie storczyków, bo większość błaga o wodę. Wczoraj wieczorem jeszcze walczyłam z deszczówką, bo mi zamarzła w baniaku i musiałam kruszyć lód.
Kasiu odnośnie
Dtps.Tzu Chiang Sapphire to bardzo mnie zmartwiłaś. Ja jako jedynego nie przesadziłam, mimo że faktycznie ten mech okrutnie zbity, ale tak jak pisałaś - oceniłam, go powierzchownie i liczyłam, że dotrwamy do wiosny. Teraz to zwątpienie nastało... A powiedz mi jakie podłoże do niego zastosowałaś

bo to też mój drugi dylemat w tej kwestii ...