Jeszcze popstrykałam dzisiaj, i oto nowe portrety i historie ....
T. bulbosa - to jedna z moich pierwszych oplątw, jest u mnie od 2012r. Tzn tej pierwszej już nie ma, ale są jej następne pokolenia w postaci trój-oplątwowej rodzinki. Ta środkowa kwitła w 2015, wydała na świat dwie młode bulboski, a sama pochodzi od tej z 2012
I kolejna weteranka
T. caput - medusae - również z 2012, dziś prezentuje się tak:
A to jej koleżanka z 2014:
I po raz kolejny dziś
pruinosa. Zdjęcie z lipca b.r. i z dzisiaj, różnicę widać ....
T. straminea. Przyjechała w 2014, nie zakwitła, ale rośnie! pęd zgrubiał, wykręcił się do góry (bo powieszona była głową w dół) i się rozkrzewił! Duża się robi, taka masywna i konkretna ... Pierwsze zdjęcie z 2014 drugie z dzisiaj.
A to puchata piękność, czyli
T. tectorum 
Jest u mnie od 2014. Rośnie baardzo powoli, ale za to się rozkrzewiła, i wypuściła troje mluszków. Przez tegoroczne lato mam wrażenie że jej listki trochę jakby glonów dostały... ale może mi się tylko wydaje i tak wyglądają starzejąc się. Na jednej fotce razem z "obcym" co sobie zimowisko na werandzie chce znaleźć
T. argentea. Kwitły w 2015, w tym roku cisza, choć rozetki ładnie przyrosły. Mam nadzieję, że w przyszłym roku się poprawią...
T. fasciculata. Był moment, że myślałam że ją stracę. Po kwitnieniu chyba ją zalałam i była marna. Ale dała radę

Mam ją od kwietnia 2014. W maju puściła pąk kwiatowy i w sierpniu 2014 zakwitła. W maju 2015 zaczęła puszczać jednego potomka, a ostatnia fotka pokazuje panienkę w dniu dzisiejszym
T. oaxacana - z małej niepozornej rozetki wyrosła na piękną srebrną gwiazdę. Mam je dwie (jedna z 2014, druga z 2015), i spokojnie oceniam, że przez te 3 lata podwoiła swoją wielkość, choć żadna nie kwitnie i żadna się nie rozkrzewia, niestety nie za bardzo je w tej chwili już rozróżniam.... Jedna jest sporo większa i w lepszej kondycji po tegorocznym lecie, i ta jest na fotce:
Po raz kolejny dziś
magnusjana. Bardzo ją lubię. Na drugiej fotce widać jak od dołu 'narastają' stare liście, a młode wywijają się na nie.
T. recurvifolia var. subsicundifolia - mam ją od 2014. W zasadzie rozetka zbytnio nie urosła, ale w 2015 roku zaczęła się rozkrzewiać i dziś jest taką dość fajną cztero-oplątwową kolonią. Fotka z 2014 i z dziś:
T. palacea - to taki oplątwowy srebrny patyczak. W roku 2014 przyjechała jako jeden pęd o długości ok 11 cm, zakwitła w tym samym roku, a dziś ma już z 20 cm długości dwa pędy - klasyczne oplątwowe tempo...
T. streptophylla - kolejna z weteranek, jak ma bardziej sucho te ma cudne loczki, w tej chwili listki rozprostowane - całe to deszczowe lato takie były zresztą ... Może zimą się zakręcą jak na streptophylle przystało - w końcu na tym polega jej urok

. Mieszka u mnie od 2013 roku, i całkiem sporo urosła
T. plagiotrophica - jedna z pierwszych oplątw, mieszka u mnie od 2012r. Zmieniła się 'nieziemsko' - że tak powiem. Przyjechała jako taka zwinięta rozetka, w 2015 już jako pokaźnych rozmiarów oplątwowa gwiazda próbowała zakwitnąć - ale nie wyszło, tzn pęd kwiatowy urósł i zmarniał, myślę że go po prostu zalałam. Ale za to klasycznie się rozkrzewiła i teraz są 3 - mama (już b. marna) i dwie młode

. A tak to wygląda na fotkach:
i oplątwowy jeżyk na koniec:
T. fuchsii Mexico - od 2014 praktycznie się nie zmieniła, no, trochę urosła ale nawet jak na oplątwę to baardzo mało, tak może bardziej w masę poszła i więcej listków, bo sama średnica kulki niewiele się zmieniła...
A już na taki zupełny dzisiejszy koniec oplątwowa gigantka

- T. xerographica
Ale się dziś napisałam... ale jak się tyle czasu żadnych fotek nie robi to potem człek sam zdziwiony jak te oplątwy się pozmieniały, porosły, porozkrzewiały...
