Nie było mnie tu ponad pół roku...był dłuuugi moment, kiedy sądziłam, że to koniec mojej "kolekcji" - fatalna inwazja wełnowców korzeniowych,niszczycielskie koty, brak czasu...straciłam wiele najstarszych roślin

.
Było, minęło, pozbierałam to co zostało, zrobiłam całkowitą rewolucję - pożegnałam się z ładnymi osłonkami, ceramicznymi doniczkami itp.
Wszystkie ocalałe roślin myłam, płukałam korzenie, namaczałam całe w roztworze insektycydu na tak długi czas, że jeśli czerwie się nie zatruły, to udusiły...zmieniłam rodzaj podłoża na lżejszy, zdecydowałam się na podlewanie podsiąkowe we wspólnych kuwetach i...wracają do siebie, a ja w tym względzie z nimi!
Miło znów cieszyć się patrząc na różnorodność i zdrowie ukochanych haworcji, gasterii i krewniaków. Większość roślin przeniosłam czasowo do pracy, tam są bezpieczne.
Mam nadzieję, że następny sezon spędzą już w szklarence. W domu na balkonie prażą się tylko eszewerki


W międzyczasie oficjalnie przyjęto podział haworcji na 3 rodzaje (na podstawie badań filogenetycznych)
1. tzw. haworcje miękkie to rodzaj Haworthia
2. tzw. haworcje twarde (większość) to rodzaj Haworthiopsis
3. mała grupa haworcji: maxima, minima, marginata, kingiana to rodzaj Tulista
Z pierwszą grupą nigdy nie było mi po drodze, mam ich niewiele, m.in.
Haworthia magnifica
Z trzeciej grupy mam m.in.
Tulista maxima 'Variegata' a w tle
Tulista minima
Moje ulubione to "twarde" haworcje, m.in.
Haworthiopsis limifolia var. striata, var. gigantea, var. arcana


i inne



