Witajcie dziewczyny kochane
Sobota rano, nareszcie wolne, nie wiem od czego zacząć dzień, albo wiem, od kawki, a potem, planów wiele, a ile z tego wyjdzie zobaczymy, oczywiście wycieczki i działeczka, a w między czasie mieszkanie ogarnąc trzeba, ale na razie zbyt klapnięta jestem

. Pogoda wczoraj jeszcze była cudna, ciepło i bezdeszczowo, a dziś chmurzy się i jest dużo chłodniej, no tak, wolne mam, zawsze tak samo
Basiu to stare orliki, wysiewają się ładnie i te, których dziki nie zniszczyły, pięknie kwitną, najlepsze w uprawie i bez problemowe
Iwonko te rzczochrańce to zerwa, wysiewa sie sama raz posadzona, lwie paszcze to z tamtego roku, w tym też wysiewałam i muszę posadzić, te jeszcze maluchy
Natalko oto chodzi żeby kwiaty zarosły tak działeczkę, żeby chwasty nie miały siły przebicia, no i próbuję tak doprowadzić
Ewciu sama cieszę się z kwitnienia kolokwicji, jest cudna prawda
Małgosiu czyściec mi sie mocno rozłazi, chcę go na skarpę przenieść, ale musze poczekać aż przekwitnie, teraz szkoda, nie zdążyłam
Elu różyczki to dopiero pomalutku, jakieś dwie, reszta jeszcze śpi, a czekam na nie, bo po pierwszym kwitnieniu chcę przyciąć, marne są po tej wiośnie
Lucynkjo, no nie ładnie, ale one ładniej powinny kwitnąć, niestety przymarzły i wyglądają troche gorzej, no ale myślę, że poradzą sobie,

różtyczka faktycznie taka jest, to cardinal de richelieu, nie wiem od czego zależy jej mocny kolor, ale widzę, że jest w różnych odcieniach, moja rośnie w cieniu, nie zdążyłam jej przesadzić w inne miejsce, więc została i zakwitła, właśnie taki ma kolor

zdrówka dla Was Lucynko
Beatko domek nie duży ale no mi sie podoba inni mówią o nim bunkier atomowy, a niech tam, jedynie co nam sie nie podoba to to, że latem jak kamienie się nagrzeja to goraco w srodku, a zimą z kolei zimno, ale jest piec, napalić można
Dziś pokażę Wam swoją cytrynę skierniewicką, zaszalała myślę, że za sprawą miedzianego drutu, który jest owinięty w okół jej pieńka w jakiś tam sposób, to już zabawa mojego Adasia, jak chcecie wiedzieć coś więcej, to poczytajcie o drutach miedzianych w hodowli roślin
A było to tak:
Cytrynka zakwitła ładnie, zapyliłam ją pędzelkiem, miała kilka cytrynek, ale opadły, została jedna, ta sobie rośnie, potem Adaś oplótł cytrynkę drucikiem miedzianym i cytrynka znowu zakwitła, tym razem też zapyliłam pędzelkiem i ma kilka cytrynek, na razie wszystkie się trzymają, więc jest jedna większa i kilka mniejszych cytrynek, czekamy co dalej z tego eksperymentu wyjdzie
