Małgosiu, eM pedałuje po lasach, a ja póki co raczej po ścieżkach rowerowych. Ale wierzę, że na wszystko jeszcze przyjdzie pora. Wtedy kupię sobie górala i pojadę w las
Wiatr niestety przyniósł do mnie tak przez Ciebie upragniony deszcz

U mnie mokro i wcale za nim nie tęskniłam. Wolę słońce i ciepło, deszcz może padać jak już wrócę do pracy z urlopu. Na razie się zapowiada, że większą jego część spędzę w domu. Też dobrze, bo może wreszcie doprowadzę dom do porządku, ale zdecydowanie wolałabym pojechać na działkę.
Ewuniu, do wymuskania jeszcze daleka droga. Zresztą chyba nigdy nie osiągam takiego stanu. Często przyjeżdżam po dyżurze i wtedy tylko sobie odpoczywam i czytam książki, a robota też sobie wtedy leży jak i ja

Zbyt mało słońca w tym roku, trzeba je wręcz łapać. Chwila nieuwagi i już go nie ma.
Mariusz, dopieszczony, a nawet rozpieszczony jest mój pies, ale nie działka

Teraz może rzeczywiście lepiej wygląda, ale to tylko dlatego , że tegoroczna wiosna zbytnio nie pozwala jeszcze na spokojne posiedzenie z dobrą książką. A tulipany już wiem jak się nazywają. Znalazłam je w internecie

To Zampa Parrot.
Aniu, słońce złapałam w motylą siatkę i przetrzymałam chwilkę. Tylko tyle, żeby chociaż zdjęcia ładna zrobić

Majowy weekend był całkiem znośny, oczywiście w stosunku do tego, co się działo z pogodą ostatnio. Było względnie ciepło i co najważniejsze bez deszczu. Tylko wiatr był bardzo zimny
Lucynko, przez szybę wyglądało, że jest ok. Dopiero na zewnątrz okazało się, jak jest naprawdę. Ale w sumie nie było tak źle. na działkę dojechałam, a to przecież jest najważniejsze. Zajęło mi to trochę więcej czasu, bo przecież wiatr złośliwiec zawsze wieje w oczy, więc musiałam całą drogę mu udowadniać, kto tu tak na prawdę rządzi

No i oczywiste jest, że wyszło, że ja

Nie mogło być inaczej...
Jakoś na razie z trójlistami mi nie wychodziło. Teraz zrobiłam drugie podejście, bo zawsze mnie bardzo kusiły. I w tym roku dałam się skusić
Słonko na razie schowało się za grube chmury, ale jutro podobno ma być lepiej i nareszcie moje powojniki powędrują do ziemi.
Iwonko, mój wrodzony upór zaowocował rozpoznaniem nazwy tulipana. To Zampa Parrot. Są prześliczne

Eh, słonko chyba coś przygłuche na nasze prośby. To ten przenikliwy wiatr zawiał mu uszy
Danusiu, mydło potasowe mam już od ubiegłego roku, ale nie zdążyłam go użyć. Na szczęście mszyce i choroby grzybowe łaskawie omijały mój ogród

Teraz dokupiłam już biohumus, a nawet Astvit, jak doradzała Jadzia i będę próbować. Papuzie tulipany i ja lubię, chyba mam jeszcze kilka, ale jeszcze są w pąkach.
Jadziu, z przyjemnością przyznam Ci rację. Kawka na działce smakuje nieziemsko. Rozprzyjemniam się tą chwilą, chociaż zbytnio nie mogę jej przeciągać, bo kawę piję gorącą.
Kaprys pomaga jak umie

Nie pozwalam mu gryźć gałązek, bo niestety je zjada, a później musimy z nim latać co 15 minut na spacer

Ale nie reaguję, jak wyciąga większe kawałki kory i rozprawia się z nimi na trawniku. Tej przynajmniej nie je, tylko w rozgryzioną na małe kawałeczki wyrzuca na trawkę. A ja to potem sprzątam. Ale nie mogę wszystkiego mu zakazać.
Ekipa pomocników zamówiona również na sobotę. Będzie wielkie sadzenie, uprzątanie i palenie. A przy okazji będą kiełbaski i jak się udadzą, to i pieczone ziemniaczki
Jaguś, no tak... Tak, to on rzeczywiście potrafi

I jeszcze potrafi zżerać żółwiowi jedzenie. Dzisiaj wyszłam tylko na chwilę do piwnicy, a po powrocie zastałam żółwia bez sałaty. A winowajca leżał już spokojnie na swoim posłaniu i udawał, że nie wie o co mi chodzi

Chyba, że to żółw dostał nagle takiego apetytu, a ja się czepiam biednego psa?
Małgosiu, Kaprysowi wybaczę wszystko, to mój ulubieniec. Dzieci na pewno nie mogły sobie na tyle pozwolić, co on

Ale wolę zabierać go na działkę jak już wszystko podrośnie i nie może za bardzo zniszczyć. Wtedy też bardziej trzyma się ścieżek, bo między roślinami ciężko się przecisnąć.
Pod linijkę są zrobione główne rabatki. To jeszcze teść zrobił obrzeża z krawężników. Przy budowie ścieżki nawet przyszło nam do głowy, żeby je zlikwidować, ale w końcu z tego zrezygnowaliśmy. Może nie są zbyt dekoracyjne, ale za to bardzo skutecznie odgradzają trawniki od rabatek
Karolinko, perspektywę pokazuję latem. Wtedy wszystko już bujnie rozrośnięte i jest co pokazać. Na razie jeszcze skromniutko, ale już pomaleńku się to zmienia.
Tak , to moja glicynia. Z tego co pamiętam, to ona bardzo późno zaczyna wypuszczać listki. W każdym razie mam nadzieję, że nie jet to oznaką odejścia do lepszego ze światów. Mino mocnego cięcia w ubiegłym roku, kwiatów raczej nie będzie. Ten typ niestety już tak ma

Ale ja j a uwielbiam i bez kwiatów.
kaprysowi już nie tłumaczę, on tam sobie żyje na własnych prawach, a ja to akceptuję

Czasami żal zdeptanych roślin, ale przecież odrosną, a psa mam jednego i tylko on jeden kocha mnie bardziej niż siebie samego
Wszystkie dzisiejsze zdjęcia pochodzą z maminej działki. Tam też jeszcze pustawo, ale i ona ma się czym pochwalić
Ach, zapomniałabym dodać, że na mamy urodziny pojechaliśmy w końcu z kupnym tortem

Ten, który robiłam zjadły na balkonie mrówki

W nocy już nie chciałam hałasować i wystawiłam go na balkon. Było zimno i nawet nie przyszło mi do głowy, że znajdą się na niego nocni amatorzy. Widać jednak nie był taki zły
Miłego dnia ze słoneczkiem
