Jakoś po pierwszej euforii ogrodowej wszystko znów wróciło do stanu poprzedniego czyli do marazmu...
Pogoda ciężka. Albo zimno albo wieje mało głowy nie urwie.
Z prac ważnych mogę odnotować z satysfakcją, że ogród otrzymał prewencyjny oprysk Miedzianem, po całości, ze szczególnym uwzględnieniem róż, bukszpanów, grabów i świerków..
Poza tym wychodzę o świcie i wracam jak jest już ciemno. Wiele w takich warunkach zrobić się nie da. Dlatego jutro dzień wolny, przeznaczony na ogród

Trzeba zasilić cebulowe, rekultywować trawnik, sprzątać kolejne rabaty. Plan spory i biorąc pod uwagę zapowiadane na weekend ulewy, mało czasu na realizację.
Clem/Małgosiu, to właśnie kocur, ważący 9 kg jest bardziej przymilny i mnie nie odstępuje na krok. Kotka woli obecność syna.
Żeby tak więcej było słonecznych dni, to byśmy pewnie z ogrodu nie wychodziły i forma by się poprawiła, nie byłoby zakwasów. Ja jeszcze 5 razy w tygodniu biegam na treningi. Od miesiąca się tak katuję ale czuję że zaczynają się mięśnie hartować. Może to się przełoży na lepszą sprawność i wytrzymałość w ogrodzie
Blueberry/Natalio gdybym tylko miała twoje umiejętności fotografowania, to zdjęć byłoby więcej. Ale jakoś nie mam do tego serca jak patrzę na moje wypociny...
Lesiu, jakoś nie miałam czasu zajrzeć do żadnego ogrodniczego po nasiona. Ale M już się zainteresował tym groszkiem cukrowym, więc pewnie wysieję jak zdążę zakupić.
Dzieciaki już zdrowe?
Ja jesienią sprzątać nie będę, bo to co leży służy jako okrycie. Zresztą jesienią jestem już tak zmęczona ogrodem że o zgrozo, marzę o zimie
Nie śpiesz się z cięciem róż. Mi się wydaje że moja martwa Minerva jednak walczy. Rozgarnęłam kopczyk i wydaje się że ma lekko nabrzmiałe pąki pod kopcem. Czekamy zatem z nadzieją. Buziaki.
Ewelina, boję się tylko żebyś od tych moich niezbyt świeżych kotletów nie nabawiła się jakiejś niestrawności
Trzcinniki przycięłaś? One bardzo wcześnie ruszają. Zawsze się spóźniałam z tą czynnością i serce mi pękało jak obcinałam przy okazji nowe pędy. Pierwszy raz udało mi się tego uniknąć.
No widzisz, twoje róże też czarne pędy mają. Niedobrze. To wina niezbyt śnieżnej zimy. Większość czasu stały gołe. Tu nawet kopce nie pomogą. Trudno będą startować "z niższej belki"
Ja stosuję dolomit bo mam las sosnowy i kwaśną ziemię. Mech mi rośnie. Najpierw zbadaj pH gleby, bo dolomit stosuje się do odkwaszania.
Sabinko, zakwitły krokus? Ale masz fajnie, moje się nie śpieszą
Dawno mnie nie było, pewnie już wymuskałaś ogródek. U mnie
kurz i pajęczyny...
Apus/Basiu i co dostałaś? Jakiś sprzęcik odpowiedni na Dzień Kobiet?
Bodziszki mam dopiero sadzone w zeszłym roku, nie wiem czy będą ekspansywne. Ale życzyłabym sobie tego bo mam duuuuuże połacie do obsadzenia.
Cześć Sylvia. Wygrzebałaś się z piernatów zimowych i wracasz do ogrodu?
Moje ciemierniki też dopiero puszczają pąki. To zdjęcie zeszłoroczne. Zajrzę w weekend, może coś zaczęło kwitnąć. Podsypię im dolomitu, bo u mnie kwaśno. To ekperyment czy sobie dadzą radę w trudnych warunkach.
Z polecanych przez ciebie pustaczków urzekł mnie Alden Biesen. Fajne te seledynowe kwiatki. Nad Route66 też się kiedyś zastanawiałam. Mogłaby dawać mocny akcent kolorystyczny. Kolejne pozycje do przemyślenia

Dzięki
Maniolek witaj i dzięki za życzenia
Rododendrony u mnie mają ciężko bo piasek i sucho. Ale bardzo dużo wysiłku włożyłam w przygotowanie dla nich podłoża. Mam nadzieję że się odwdzięczą. Na razie jest nieźle. Wcześniej umierały ale przeniosłam je ze słońca w cień sosen i jest zdecydowanie lepiej. Mają też linię kroplującą. Na razie są dwa lata, czas pokaże czy dadzą radę.
Dorotko, bardzo mało ci tych tulipanów wyszło. Sadziłaś do koszyków lub donic? Może coś sobie stołówkę urządziło?
Moja nieszczęsna Minerva była posadzona do dużej donicy i zadołowana w gruncie w zacisznym miejscu. Do tego kopczyk. Nie wiem czemu tak ciężko zniosła zimę. Pewnie słaba sadzonka, zwłaszcza że drugi egzemplarz ma się całkiem nieźle. Część pędów ma zielonych. Ale jeszcze się nie poddaję bo albo się mylę albo róża jeszcze nie umarła. Nie wiem czy to widzenie życzeniowe ale zdaję się że pąki lekko nabrzmiały tuż przy ziemi. Chyba że to pozostałości jesienne a ja ulegam złudzeniu
Iwonko, ja też byłam zawsze psiarą, dopóki przyjaciele nie zaczęli hodować kotów. Poległam na całej linii. Myślę że mój kocur byłby szczęśliwy gdyby go ktoś tak dłużej potarmosił, bo ja mam mało czasu. Zawsze przed wyjściem do pracy musi dostać swoją porcję pieszczot bo bardzo za mną płacze jak się nie pożegnam. Psy też mam bardzo przymilne. Rąk braknie...
Róża Fighting Temeraire bardzo ładna, choć nie w moim kolorze. Ale jak by się zastanowić fajnie by kontrastowała z fioletami. Może ona woli półcień że się tak szybko osypuje? Poszperam później w twoim wątku i poszukam jej zdjęć. Masz ją w pełnym słońcu?
Tamaryszku, akurat Jacqueline du Pre pasowałaby ci na białą rabatę doskonale. Musisz do mnie przyjechać jak będzie kwitła i zobaczyć na żywo. Myślę że do typu twoich nasadzeń byłaby idealna.
Nożyce żywopłotowe nie pamiętam ile ważą ale są z pewnością lżejsze od Boscha. Jeszcze nie cięłam, możemy poćwiczyć jak przyjedziesz
Margo, nie mogę się doczekać....
Moje przeziębienie jest mi niesamowicie oddane i wierne. Cały czas kicham, prycham i kaszlę....makabreska.
Cyma/Soniu brachytricha wzeszła? To super wieści. Ja niestety nie siałam, nie mam zdrowia i miejsca no i dobrej ręki. Widzisz, tobie się świetnie udaje. Może na rabacie się wysieje, bo jak sprzątałam to została masa nasion. Życzyłabym sobie tego bardzo.
Po nasionka Majesty zgłoszę się na jesieni z pewnością

Może uda mi się wyhodować.
Ponieważ nie rajcują mnie miniaturowe kiełki wyłażące z ziemi, to znów nieświeże kotleciki zaserwuję. Ale żeby nie było nudno pokażę małą metamorfozę.
Zobaczcie jakim kosztem powstawała różanka przy wgłębniku na basen:

Wykopywany piasek na głębokość 80 cm i sypana ziemia. Ponieważ piasek się osuwał, to blokowałam sobie płytami gipskartonu. Dwa takie pasy wykopane, w sumie na szerokość 1,5 m i długość 5 metrów. Posadziłam tam róże, bladawce. Efekt może już w tym roku jakiś będzie

Tak już było zanim założyłam trawnik przed tą rabatą

tu widać jak zaczynamy przygotowania do założenia trawnika. Nie było to łatwe bo wcześniej w tym miejscu było spore wzniesienie, które trzeba było wyrównać. Nowa rabata to ta po lewej, zasłaniająca wgłębnik.

wgłębnik wymaga jeszcze wyłożenia podłoża ale zima nas zastała nad pracami

basen jest teraz mniej widoczny, jest przyjemniej i bardziej intymnie. Czeka mnie jeszcze jedna strona wgłębnika do obsadzenia cisami.

Z daleka niemal niewidoczny basen a z czasem, jak urosną cisowe przesłony będzie jeszcze przyjemniej
I pomyśleć że w 2015 roku to miejsce wyglądało tak:
W nagrodę że ze mną jesteście, moja osobista sowa, młodziak urodzony na mojej działeczce.
Obok siedziała mama młodego i pilnowała żeby nikt mu nie przeszkadzał, szczególnie koty, siedzące pod drzewem i patrzące jak zahipnotyzowane. Na szczęście moje koty nie potrafią się wspinać po drzewach
