Witajcie!
Wczoraj przez cztery godziny wypisywałam mamę ze szpitala, już była karetka, którą mieli ją odwieźć do domu, a ostatecznie, jak się okazało zawieziono ją dopiero dzisiaj w południe. Całą noc nie spałam w oczekiwaniu na info od brata.
Dzisiaj natomiast M odebrał wynik ostatniego badania. Powiem krótko: jak nie urok, to przemarsz wojsk. Głowa mała.
Na pocieszenie przyjechał pierwszy kurier, który przywiózł kilka poszukiwanych przeze mnie roślinek.

Od lewej i od góry:
Dzwonek skupiony 'Genti Twisterbell',
Floks wiechowaty 'Pure Feelings'
Floks wiechowaty 'Neutral Feelings'
Kuklik 'Coctail Cosmopolitan'
Pierwiosnek 'Francessa'
Cyklamen bluszczolistny 'Ivyice Purple'
Rozchodnik 'Moonlight Serenade'
Rozchodnik 'Orange Xenox'
Rdest 'Purple Fantasy'
Ponadto jeszcze niewidoczne nad ziemią:
Czosnek Szuberta, Czosnek Karatawski oraz Rudbekia wschodnia 'Green Wizafid'.
Wszystko w doniczkach z ziemią, fantastycznie zapakowane.
Pogodę miałam nie najgorszą, ale nie działka mi tkwiła w głowie, zajmowały mnie inne problemy. Dobrze że choć kurier dodał trochę radości.
Zaraz też wsadziłam do doniczek szczepki pobrane z fuksji. Oby się ukorzeniły. Roślina mateczna rozrasta się fantastycznie.
Iwciu - piwonie po sześć zeta to po prostu tanizna! Nigdy i nigdzie takich tanich nie widziałam.
W mojej Biedrze w tym roku jakieś ubóstwo zapanowało. Nawet nasion niewiele i tylko te pospolite.
Malwinko - rzeczywiście jeśli poczyniło się jakieś plany co do nasadzeń, to już nie ma to tamto, tylko trzeba się tego trzymać. Nie mniej podziwiam umiejętność zapanowania nad chciejstwami.
Marysiu [Maska] - fajnie że orliki się sieją.
Cebulicy nigdy nie miałam, a puszkinię tak, ale coś ją wcięło i w ubiegłym roku pokazała się i zakwitła jedna mała bidulka. Teraz dostanie towarzystwo. Oczywiście pod warunkiem, że w ogóle jeszcze żyje.
Tygrysówkę też kiedyś miałam, potem o niej zapomniałam, a przecież to ciekawa roślinka.
Prawda, że ładna ta lelija, ale z niecierpliwością czekam na kolejnego kuriera, który ma mi dostarczyć multum lilii różnego kalibru.
Tereniu [TerDob] - dziękuję w imieniu moich nabytków.
Siałam, a teraz zastanawiam się, gdzie ja to wszystko posadzę. Naturalnie pod warunkiem, że nic nie padnie po drodze.
Słoneczko miałam wczoraj, a więc Twoje życzenie zostało spełnione, ale większą część dnia spędziłam w odległości 60km od Płocka.
Aguniu [jagusia] - bardzo mi się podoba to, co napisałaś.

Nie żałuję sobie, bo na dzień dzisiejszy to jedna z bardzo nielicznych moich radości.
Też jestem ciekawa szczawika. Pożyjemy, zobaczymy.
Dominiko - one, te kapersy i torebeczki są specjalnie zaprogramowane. Mają wpadać do koszyków i wpadają.
No bo gdyby wpadały tylko jednej klientce sklepów, to można by pomyśleć, że ona ma coś nie tak pod sufitem, ale przecież nie jest możliwe, by wszyscy klienci byli porąbani.
Ewelinko - witaj, kochana.
U mnie sytuacja jest odwrotna, bo za pierwszym razem namnożyłam kilkanaście chryzantem, a za drugim porażka.
Takie jakieś wyjątkowo lotne te torebki w tym roku. Mimo wszystko jednak od czasu do czasu będę do Brico zaglądała.
Lubię przytargać do domu coś ładnego, a czy może być co ładniejszego niż roślinki?
Wysiałam m.in. dalie kołnierzykowe, floksy gwiaździste, motylki, pysznogłówkę cytrynową, maczek kalifornijski, gomfreny, cynię skabiozową i powtórnie powojnik botaniczny. Ufff! Gdzie ja to pomieszczę?!
Julio - czyli Ty dla bzów tak kasę ścibolisz...
Skoro Cię tak kusi, to uszczknij trochę kasiory i zaszalej, co Ci szkodzi?
Ach, jak bardzo brakuje mi teraz wizyt na działce....
Danusiu [danuta z] - witaj.Dziękuję za życzenia, choć nie uznaję tego święta, bo zgadzam się ze zdaniem mego śp. taty: "Ku chwale ojczyzny mamy jeden dzień kobiet, cały rok mężczyzny." Powinno być odwrotnie.
Wiem, że już potrafisz korzystać z pw i bardzo się z tego cieszę.
A chryzantemy tak właśnie rozmnożę.
Orliki zawsze siałam zgodnie z zaleceniem na opakowaniu, jesienią wysadzałam na miejsce dla nich przeznaczone, a w następnym roku wszystkie kwitły.
Zuziu111 - oj, tak! Każde stoisko czy sklep mogę sobie darować, ale te roślinne nie pozwalają na to. Jutro znowu pognam do Brico po ziemię ....
Stasiu - gdyby tak było, nic nie mąciłoby mojej codzienności. Niestety M wyhodował sobie jakiegoś guza. Nie wiadomo jeszcze jakiego i ta niepewność....
Tyczną szparagówkę też uprawiam, szczególnie tę fioletową. Podczas zrywania nie trzeba się schylać, ponadto ta fioletowa jest mocno plenna i bardzo smaczna.
Czerwonego orlika spotkałam po raz pierwszy i ciekawa jestem, czy przypadkiem nie zmieni koloru.
Popikowane roślinki rosną, a ja się głowię, gdzie je pomieszczę.
Iwonko [00..] - widzisz, a ja nad miejscem dopiero zacznę się zastanawiać, jak już pokaże się, ile go mam. Już wiem, że ciężko będzie .
